- Na początku zacząłem przed nim uciekać, po chwili odwróciłem się, powiedziałem: "albo ja, albo ty" i wystartowałem do niego do bicia - opowiada w TVN24 pan Grzegorz, świadek ataku nożownika w galerii handlowej w Stalowej Woli. Mężczyzna podkreśla, że w jego oczach "widział zabójcę". - Stanął naprzeciwko mnie i był świadomy - podkreśla.
Świadek opowiada, że w piątek umówił się pod galerią z żoną. - Przyjechałem pierwszy, żona miała dojechać. Nie chciałem czekać na nią w samochodzie, bo chciałem coś zobaczyć w galerii, więc wszedłem i dosłownie jak przeszedłem 20 metrów, zaczęli krzyczeć ludzie: "uważaj, atakuje". Jak się już odwróciłem, to napastnik był trzy metry ode mnie, miał ręce podniesione, trzymał nóż i chciał mnie zaatakować - opowiada pan Grzegorz.
"Albo ja, albo ty"
W pierwszym momencie usunął się w bok. - Zacząłem przed nim uciekać, po chwili odwróciłem się i powiedziałem mu: "albo ja, albo ty" i wystartowałem do niego do bicia. Zatrzymał się, popatrzył na mnie i uciekł w drugą stronę - dodaje rozmówca TVN24.
- Jak go poprosiłem do konfrontacji ze mną, to popatrzył się i był w szoku, że mu się postawiłem - zwraca uwagę. Zdaniem świadka, uratowało go opanowanie.
- Jestem sprzedawcą, jeżdżę na szkolenia na których uczą nas, że czasami lepiej przejąć kontrolę nad kimś. Odruchowo chciałem się postawić. Stwierdziłem, że jak będę biegł i odwrócę się plecami, to może mnie nożem sięgnąć, bo nóż był duży - opowiada.
"Płacz, panika, strasznie tam było"
Mężczyzna jednocześnie wskazuje, że nie zgadza się z tłumaczeniem obrońcy nożownika, według którego napastnik mógł nie do końca mieć świadomość swych czynów. - Stanął naprzeciwko mnie i był świadomy - podkreśla. Mówi także, że spojrzał napastnikowi w oczy. - W pierwszej kolejności widziałem tam zabójcę - opowiada pan Grzegorz.
Jak mówi, w środku galerii handlowej widział także rannych. - Widziałem, jak mężczyzna leżał cały zakrwawiony, na podłodze leżała też "ciachnięta" dziewczyna. Płacz, panika, strasznie tam było - wskazuje.
Świadek widział też moment ujęcia nożownika. - Stałem na zewnątrz i zauważyłem, że od drugiego wejścia po parkingu zewnętrznym biegnie dwóch mężczyzn i krzyczy, że to ten [napastnik - red.], rozpoznałem, że to on i w udałem się w jego stronę. Jeden z mężczyzn go przewrócił i nogą go przytrzymał, a drugi okładał - relacjonuje w rozmowie z TVN24.
"Jest to jedna z najcięższych zbrodni"
W wyniku piątkowego ataku nożownika rannych zostało 10 osób. Jedna z ofiar, 50-letnia kobieta, zmarła w szpitalu.
Nożownik to 27-letni mieszkaniec Stalowej Woli. W sobotę usłyszał zarzuty dokonania i usiłowanie wielokrotnego zabójstwa. Prokurator Adam Cierpiatka powiedział, że Konrad K. "jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa wielu osób, łączone z zabójstwem jednej osoby". - Jest to jedna z najcięższych zbrodni - oświadczył. Prokurator zaznaczył jednak, ze w toku śledztwa zarzuty mogą być modyfikowane.
Podczas sobotniego przesłuchania Konrad K. przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Autor: mb / Źródło: tvn24