- Dzisiaj mamy do czynienia z kolejną eskalacją oczekiwań środowiska lekarskiego - tak minister zdrowia Bartosz Arłukowicz skomentował rozpoczętą dziś kolejną falę protestu lekarzy. Zaznaczył, że każdy ubezpieczony pacjent ma prawo otrzymać receptę refundowaną na podstawie umów przychodni i szpitali z NFZ.
Niedziela to pierwszy dzień protestu lekarzy, którzy nie zgadzają się na wynikające z zarządzenia prezesa NFZ kary za niewłaściwe wypisanie recept na leki refundowane. Chodzi o zapis mówiący o nakładaniu na lekarzy i lekarzy dentystów kar umownych w wysokości 200 zł za wszelkie nieprawidłowości na recepcie na lek refundowany.
W tej sytuacji Naczelna Rada Lekarska wezwała lekarzy, by wypisywali tylko pełnopłatne recepty.
"Pacjenci zakładnikami lekarzy"
- Nie jest możliwe zniesienie całkowitej odpowiedzialności lekarzy w sprawie wypisywania recept - przekonywał podczs specjalnie zwołanej konferencji prasowej minister zdrowia. Przypomniał, że w wyniku konsultacji ze środowiskiem lekarskim już 8 postulatów z 10 zgłaszanych przez związki zawodowe resort uwzględnił w całości. Dlatego zapowiedź obecnego protestu Arłukowicz określił jako eskalację ich żądań.
- Przypomnę, że w grudniu, kiedy rozpoczynaliśmy rozmowy, środowisko lekarskie oczekiwało nowelizacji ustawy refundacyjnej. Ta ustawa została znowelizowana. Potem kolejne oczekiwania, dotyczące nowelizacji ustawy o działalności leczniczej. Ustawa została znowelizowana. Potem doszło do zmiany prezesa NFZ-u i zaproponowaliśmy nowe brzmienie umowy na recepty w gabinetach prywatnych i na recepty wypisywane dla samych lekarzy i członków ich rodzin. Te propozycje zostały przedstawione przez panią prezes NFZ - mówił Arłukowicz.
Wyjaśnił, że obecny protest dotyczy właśnie recept wystawianych w gabinetach prywatnych lekarzy, a także dla nich samych i członków ich rodzin. - Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją taką, kiedy związek zawodowy lekarzy nawołuje do tego, aby pacjenci stali się zakładnikami (...) działalności w gabinetach prywatnych - ocenił.
Dodał też, że - zgodnie z zarządzeniem Funduszu - najwyższa kara za błąd w recepcie wynosi do 200 zł. - Rozmawiamy więc o sprawie marginalnej - zaznaczył.
Będą konsekwencje
Minister zwrócił się też do pacjentów, by w przypadku otrzymania niewłąściwej recepty, bądź druku z nieodpowiednią pieczątką natychmiast zgłaszali ten fakt dyrektorowi placówki oraz żeby informowali o tym Rzecznika Praw Pacjenta. Powiedział też, że uruchomiono specjalną infolinię i adres mailowy. Dodatkowo we wszystkich aptekach można będzie znaleźć informacje o placówkach, gdzie będzie można skorzystać z ponownej wizyty u lekarza i otrzymać właściwą receptę.
- Wszyscy, którzy będą łamali prawo pacjenta, powinni się liczyć z konsekwencjami - zapowiedział minister.
Jak podkreślił minister, "każda pieczątka lekarza to jest de facto wydawanie naszych wspólnych środków publicznych". - One muszą być wydawane w sposób odpowiedzialny - zaznaczył. - Nie jest dopuszczalna sytuacja, w której oczekuje się zniesienia jakiejkolwiek odpowiedzialności. A takie oczekiwania dzisiaj są kierowane w naszą stronę - mówił. Naczelna Rada Lekarska wezwała medyków, by od niedzieli w ramach protestu przeciwko wzorom umów z NFZ wypisywali tylko pełnopłatne recepty. W proteście uczestniczą największe organizacje lekarskie: Federacja Porozumienie Zielonogórskie, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków oraz Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Autor: mon//gak / Źródło: TVN24, PAP