46-latek podejrzany o uprowadzenie w Łodzi małej Julii zostanie w areszcie przez trzy miesiące. Sąd zgodził się z argumentami prokuratury i w sobotę zastosował wobec mężczyzny ten najcięższy środek zapobiegawczy. Podejrzanemu grozi do 15 lat więzienia.
Właśnie zagrożeniem surową karą oraz obawą ucieczki i ukrywania się tłumaczyła prokuratura swój wniosek o zastosowanie wobec mężczyzny trzymiesięcznego aresztu. Sąd zgodził się z tymi argumentami.
Woził przez kilka godzin
Do uprowadzenia 11-letniej Julii doszło w poniedziałek po południu. Kiedy dziewczynka wraz z koleżankami bawiła się w pobliżu swojego miejsca zamieszkania przy ul. Naruszewicza, podszedł do nich mężczyzna, który poprosił o pomoc w szukaniu psa. Julia odeszła z nieznajomym.
Dziewczynka wsiadła z nim do samochodu. Porywacz woził ją przez kilka godzin. Wieczorem, sprawca wypuścił dziewczynkę na osiedlu, na którym mieszka. Według prokuratury badania lekarskie wykazały, że 11-latka nie doznała obrażeń fizycznych.
Dziewczynka została już przesłuchana przez sąd w obecności psychologa i z udziałem prokuratora. Śledczy - ze względu na dobro dziecka - nie informują o szczegółach zeznań dziewczynki dotyczących samego przebiegu zdarzenia.
46-letni domniemany porywacz, mieszkaniec gminy Andrespol, został zatrzymany w środę po południu w wyniku policyjnej obławy. Ukrywał się w lesie k. Andrespola, gdzie wytropił go policyjny pies. Usłyszał "zarzut pozbawienia wolności łączący się ze szczególnym udręczeniem".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ fot. PAP