Kryzys polsko-ukraiński ma podłoże polityczne. To nie jest kryzys między Kościołami - ocenił zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego arcybiskup Swiatosław Szewczuk. Metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz podkreślił, że nie jest dobrze, gdy mieszają się kompetencje historyków i polityków. Hierarchowie zaapelowali o podjęcie dialogu między narodami.
Kardynał Nycz i arcybiskup Szewczuk w czwartek w Warszawie wzięli udział w prezentacji książki-wywiadu pt. "Dialog leczy rany", który Krzysztof Tomasik przeprowadził z abp. Szewczukiem. W spotkaniu uczestniczył także były prezydent Bronisław Komorowski.
"Kościoły powinny być katalizatorami dialogu"
Jak zaznaczył abp Szewczuk, kryzys polsko-ukraiński ma podłoże polityczne. - To nie jest kryzys pomiędzy Kościołami. Szczerze mówiąc, my na Ukrainie za bardzo go nie rozumiemy - zaznaczył. Ocenił, że powodem obecnego kryzysu może być "polityczny populizm, który apeluje do najniższych instynktów i ma na celu zwycięstwo w wyborach". - Z drugiej strony, naprawdę jest tendencja do skrajnego nacjonalizmu, który jest podsycany i opłacany z centrum jednego wielkiego państwa, bo to jest sposób, jak rozwalić od środka kontynent europejski. Podsycanie gniewu i radykalizacja z jednej strony, a z drugiej strony populizm, powodują kryzys w relacjach pomiędzy ludźmi i państwami - wskazał ukraiński hierarcha. Wyjaśnił, że rolą Kościoła jest budowanie relacji na zasadach "moralności chrześcijańskiej". - Kościoły powinny być katalizatorami dialogu - podkreślił. Szewczuk dodał, że kilka tygodni temu synod biskupów ukraińskich wystosował orędzie z okazji 100-lecia niepodległości Ukrainy. - List jest skierowany do polityków i ich wyborców. Mówimy tam o wyzwaniu, jakim są postawy skrajne - populizm i nacjonalizm. Mówimy, że te tendencje stawiają czasem idee narodowości czy państwa na miejsce Boga i wtedy są ideologią pogańską. Uczniowie Chrystusa nie mogą popierać skrajnego nacjonalizmu, rasizmu ani szowinizmu - podkreślił abp Szewczuk.
"Musimy poznać prawdę"
Zapytany przez dziennikarzy o stosunek do Stepana Bandery, abp Szewczuk przyznał, że mówienie na ten temat w Polsce "jest niebezpieczne". - Myślę, że musimy poznać prawdę, tylko wtedy możemy mówić o obiektywnym i osobistym stosunku (do tych spraw - red.). Myślę, że z jednej i z drugiej strony granicy konstruujemy nowe mity narodowe, ale prawdziwych studiów historycznych - według naukowej metodologii - jeszcze nie mamy, zwłaszcza na Ukrainie. Dlatego idea poznania prawdy, która uwolni nas od przeszłości, jest dla nas bardzo ważna - zaznaczył. Poinformował, że w środę odbył spotkanie z abp. Gądeckim, podczas którego padły obustronne zapewnienia, że dialog pomiędzy Kościołami rzymskokatolickim a greckokatolickim będzie kontynuowany.
"Potrzebna jest ze strony Kościoła pewna odwaga"
Kardynał Nycz zaznaczył, że w dialogu polsko-ukraińskim ważne jest "rozdzielanie płaszczyzn". W ocenie hierarchy nie jest dobrze, gdy mieszają się kompetencje historyków i polityków. - Mają swoją robotę do zrobienia politycy w naszych relacjach, mają swoją robotę do zrobienia historycy i Kościoły. (...) Historycy mają do zrobienia ogromną pracę i nikt ich w tym nie da rady zastąpić - podkreślił. Wyraził nadzieję, że relacje polsko-ukraińskie przejdą podobną drogę jak relacje polsko-niemieckie.
- Gdyby wielcy biskupi polscy w 1965 roku - (Bolesław) Kominek, (Karol) Wojtyła, (Stefan) Wyszyński - kalkulowali i warunkowali słowa, które wypowiedzieli w orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich, tym, czy będzie adekwatna odpowiedź niemiecka (...) i liczyli, kto komu więcej (wyrządził krzywd - red.), nigdy by tego listu nie napisali. A on się stał przełomowy i wydał tak naprawdę pierwsze owoce po 10 latach, a następne po 20 i 30 - dlatego, że był napisany w duchu chrześcijańskim - zaznaczył kard. Nycz. Dodał, że rolą Kościołów jest "nawoływanie do polityków, żeby chcieli podejmować dialog na płaszczyźnie spraw trudnych". - Jest potrzebna ze strony Kościoła pewna odwaga - po jednej i drugiej stronie - żeby nie dmuchać w trąbkę polityków (...) i żeby bronić ewangelicznej prawdy o przebaczeniu i pojednaniu - zaznaczył.
Polacy i Ukraińcy "nie powinni być zakładnikami historii"
Były prezydent Bronisław Komorowski zaznaczył, że "mamy do czynienia z bardzo poważnym impasem w relacjach polsko-ukraińskich". - Zatrważające są dane, które dzisiaj zafunkcjonowały, jeśli chodzi o postawy i poglądy Polaków wobec innych, także wobec Ukraińców. To dramatyczny regres. Bo jeśli nastąpił spadek o kilkanaście procent poziomu sympatii do Ukraińców w Polsce (...), to znaczy, że mamy do czynienia z kryzysem postaw - ocenił. Jego zdaniem "trzeba zmobilizować wszystkie siły w Kościołach i w państwie do walki w obronie procesu pojednania". Komorowski zaznaczył, że Polacy i Ukraińcy "nie powinni być zakładnikami historii", lecz powinni "myśleć i działać z myślą o przyszłości".
Autor: js/adso / Źródło: PAP