To, co jest dostarczane do parlamentu, może zostać poddane weryfikacji, by uniknąć tego typu historii - podkreślił dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, Andrzej Grzegrzółka, odnosząc się do znalezionego w sejmowym kiosku tygodnika piszącego między innymi, "jak rozpoznać Żyda". Politycy byli zgodni w ocenie tej sprawy. Jan Mosiński (PiS) nazwał ją "skandalem", Borys Budka (PO) zaapelował do marszałka Sejmu o "jak najszybsze" usunięcie tego typu materiałów w terenu Sejmu".
"Nazwiska, cechy antropologiczne, sposób wysławiania się, prezencja, cechy charakteru, metody działania, działanie dezinformacyjne. Jak ich zwyciężyć? Tak dalej być nie może!" - pisała gazeta.
Ewentualna odpowiedzialność karna
Do tej sytuacji odniósł się w czwartek dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, Andrzej Grzegrzółka. Poinformował, że zostało wysłane oficjalne pismo do kolportera w tej sprawie.
- Kancelaria Sejmu wnioskuje do przedstawiciela kolportera, czyli do "Ruchu", o to, aby ten tytuł wyłączyć z prasy, która jest przeznaczona dla parlamentu. Co więcej, Kancelaria Sejmu będzie wnioskowała o przedstawienie wszystkich tytułów, które są teraz dostarczone na Wiejską tak, by tego typu historie się nie powtórzyły - mówił.
- Nie możemy ingerować w to, co jest wydawane przez konkretne dzienniki, tygodniki, miesięczniki, ale już to, co jest dostarczone do parlamentu, może zostać poddane pewnej weryfikacji tak, by uniknąć tego typu historii - podkreślił Grzegrzółka.
Komentując znalezienie w sejmowym kiosku przez posła Kamińskiego tygodnika z antysemickimi treściami, Jan Mosiński z Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że "to jest skandal, to w ogóle nie powinno mieć miejsca".
- Mam nadzieję, że ten nakład zostanie w ogóle wycofany z obiegu publicznego, bo tego typu haniebne instrukcje w ogóle nie powinny mieć miejsca w żadnym piśmie - ocenił poseł PiS.
"Czekam na reakcję prokuratury"
Michał Kamiński zaznaczył w czwartek, że cieszy się, iż na skutek jego interwencji "władze zareagowały i tego typu ohydne treści nie będą w polskim Sejmie eksponowane". Jak dodał, "inną kwestią jest ewentualna odpowiedzialność karna za samo publikowanie tego typu rasistowskich treści".
Dodał także, że chciałby, aby sprawą związaną z tego typu antysemickimi treściami zajęła się prokuratura, zanim on sam złoży wniosek w tej sprawie, który - jak mówił - już jest przygotowywany.
- Czekam na reakcję prokuratury, która pod rządami PiS-u bardzo szybko reaguje na najrozmaitsze przejawy, ich zdaniem, łamania prawa. Czekam, aż prokuratura sama podejmie rękawice walki z ludźmi, którzy dają instruktaż, jak rozpoznać Żyda, bo na podstawie takich instruktaży wysyłano ludzi do gazu nie tak dawno na ziemiach polskich - argumentował.
"Bardzo delikatny obszar wolności słowa"
Marcin Horała z Prawa i Sprawiedliwości był pytany przez dziennikarzy, czy jego zdaniem prokuratura powinna badać tego typu sprawy z urzędu.
- Jest to bardzo delikatny obszar wolności słowa, tego rodzaju działania mogłyby być potraktowane jako nadużycie, jako ograniczanie obszaru wolności słowa. Więc dopóki nie ma jasnego sygnału, to nie sądzę, żeby prokuratura powinna zajmować się cenzurą prewencyjną, kontrolować wszystkie gazety w Polsce - stwierdził poseł PiS.
Budka: trzeba usunąć tego typu materiały
Borys Budka z PO stwierdził, że "przede wszystkim należy poprosić o usunięcie tego typu materiałów".
- Ostatnio marszałek Sejmu zajmuje się nawet doborem koloru kwiatów, które mają być w gabinecie jego i wicemarszałków, więc nie wyobrażam sobie żeby nie potrafił rozwiązać tak prostej spawy - komentował poseł Platformy Obywatelskiej.
Jak mówił, "od tego jest marszałek Sejmu, aby poprzez swoich współpracowników doprowadzić jak najszybciej do usunięcia tego typu materiałów z terenu Sejmu, a później polska prokuratura powinna się zająć tym, czy nie doszło do naruszenia prawa, czy nie została przekroczona granica wolności słowa".
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24