- To naturalne, że Angela Merkel chciała usłyszeć od Jarosława Kaczyńskiego, jaki jest jego pogląd na przyszłość Europy - mówił w "Faktach po Faktach" Andrzej Olechowski. - Jeśli miałaby natomiast dyskutować o jakichś wiążących decyzjach, będzie to robić z premier Szydło i prezydentem Dudą - zwrócił uwagę były szef MSZ. - To z nimi się rozmawia, to od nich można wymagać - tłumaczył.
We wtorek Warszawę odwiedziła Angela Merkel. Niemiecka kanclerz spotkała się nie tylko z premier Beatą Szydło i prezydentem Andrzejem Dudą, ale także z liderami PO i PSL oraz prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.
W czasie wspólnej konferencji prasowej z szefową polskiego rządu Merkel zwróciła uwagę na rolę pluralizmu, niezależnych mediów i wymiaru sprawiedliwości. Przekazała też, że usłyszała, iż Polska odpowie na wątpliwości Komisji Europejskiej i Komisji Weneckiej.
W "Faktach po Faktach" Andrzej Olechowski ocenił, że była to spokojna i stonowana krytyka.
- Powiedziała rzecz, która mnie ucieszyła, że uzyskała obietnicę pani premier Szydło, że będzie odpowiedź dla Komisji Weneckiej. Premierzy w rozmowach ze sobą się nawzajem nie oszukują, bo w przeciwnym wypadku traciliby twarz. To jest dobra wiadomość dla nas - stwierdził były szef MSZ.
"To od nich można wymagać"
Komentując spotkania Merkel z liderami PO, PSL i PiS, Olechowski odwołał się do terminu Realpolitik, który zakłada, by "widzieć rzeczy takimi, jakie są".
- Pan poseł Kaczyński jest przewodniczącym partii rządzącej, jest niewątpliwie głównym jej ideologiem; jest człowiekiem, który decyduje o jej linii w sprawach europejskich - wyliczał, dodając przy tym, że Angelę Merkel i Jarosława Kaczyńskiego łączy historia ich wcześniejszych rozmów. - To jest naturalne, że od niego chciałaby usłyszeć, jaki jest jego pogląd na przyszłość Europy - mówił.
- Oczywiście, jeśli miałaby natomiast dyskutować o jakichś wiążących decyzjach, to będzie to robić z panią Szydło i z panem prezydentem Dudą, bo to oni mają upoważnienia konstytucyjne, żeby takie decyzje podejmować - podkreślił.
Olechowski stwierdził, że jeśli nawet Szydło i Duda wykonują jedynie polecenia Kaczyńskiego, "to jest kwestia sumień tych dwóch osób". - Z punktu widzenia obcego męża stanu realia są takie, że tam (u prezesa PiS - red.) jest inspiracja, w razie czego decyzja partyjna, ale konstytucyjnie odpowiedzialne są te dwie osoby - tłumaczył.
- To z nimi się rozmawia, od nich można wymagać - dodał. - Pan Kaczyński mógłby panią Merkel oszukać, mówić jej coś innego niż rzeczywiście zamierza zrobić. Ale pani Szydło już by tego nie mogła zrobić, bo następnym razem, jak by spojrzała jej w twarz? - mówił.
Problem PiS z Tuskiem. "Żałosne i skandaliczne"
Były szef polskiej dyplomacji powiedział, że nie sądzi, by Angela Merkel poruszała w rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim temat poparcia polskiego rządu dla przedłużenia kadencji Donalda Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej.
- Nie sądzę, by pani Merkel się prezentowała jako osoba, która by namawiała rząd Polski do poparcia kandydatury Donalda Tuska. Jeśli poruszała ten temat, to tylko z panią Szydło, bo to jest kwestia Rady Europejskiej. Prezydent Duda nic z tym nie ma wspólnego, poseł Kaczyński również - wyjaśnił. Jak stwierdził, Angela Merkel nie jest też osobą, która promuje kandydaturę byłego polskiego premiera.
Olechowski ocenił, że pozostanie Donalda Tuska na stanowisku ma dla Polski ogromne znaczenie. - To, że polski rząd ma w tej sprawie wątpliwości, jest dla mnie żałosne i skandaliczne - powiedział.
Zdaniem Olechowskiego "nasza dyplomacja, nasi politycy w sprawach międzynarodowych wstają z kolan wyłącznie w kraju". - Tu pokazują mięśnie, a w sprawach międzynarodowych się nie odzywają w razie czego, nie podnoszą tego tak mocno - ocenił.
Zwrócił uwagę, że po spotkaniu Dudy z Merkel prezydencki minister powiedział, iż między rozmówcami nie było żadnych fundamentalnych różnić m.in. w kwestii przyszłości Unii Europejskiej.
- Jak to nie było żadnych istotnych różnic, jeśli my uważamy, że powinno się w Unii zrobić kontrrewolucję, powinno się traktaty zmienić, a pani Angela Merkel mówi, żeby traktatów żadnych nie zmieniać? To jak to nie było żadnych istotnych różnic? To znaczy, że pan prezydent Duda nie powiedział: ja się nie zgadzam z tym, co pani mówi; Polska się nie zgadza - mówił.
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24