O pływaczce Alicji Tchórz - rekordzistce i mistrzyni Polski, medalistce mistrzostw Europy i Świata oraz olimpijce - zrobiło się głośno dopiero wtedy, gdy na portalu społecznościowym umieściła gorzki wpis. Szczerze wyznała, że w Polsce można więcej zarobić roznosząc ulotki, niż wygrywając zawody pływackie. Całość skwitowało słowem "żenada". – Frustracja narastała – przyznaje Tchórz w rozmowie z reporterem "Uwagi!" TVN.
- To przykre, że stałam się znana z powodu tego wpisu, a nie naprawdę światowej klasy wyników – mówi zawodniczka, którą znawcy nazywają następczynią Otylii Jędrzejczak.
Szeroko komentowany wpis umieściła na jednym z portali społecznościowych po zawodach Polskiej Ligii Pływackiej w Ciechanowie.
- Pomimo tego, że to były zawody, gdzie startowała czołówka krajowa, nie dało się tego odczuć. Nie zostaliśmy nawet przedstawieni. Nawet, kiedy płynął Radek Kawęcki, który jest rekordzistą Europy i mistrzem świata, na trybunach była cisza. Brakowało oprawy, choćby poklepania po plecach. Co zawodowy pływak może kupić za 200 zł? Jak dobrze pójdzie, to czepek i okularki – mówi Alicja Tchórz.
Na zakończenie tamtych, zwycięskich zawodów, dostała w kopercie właśnie 200 zł nagrody. Dopiero wtedy, kiedy kwotę tę nazwała żenującą, usłyszała o niej cała Polska. A jest uczestniczką igrzysk w Atenach i Londynie, która – żeby rozwijać pływacki talent – w wieku szesnastu lat opuściła rodzinny Kalisz.
- Do kadry narodowej była powołana, jako 13-latka. Dyplomów nie liczyłam, ale medali ma około 140-150 – nie kryje dumy jej mama, Dorota Tchórz.
A trener, Grzegorz Widanka, komplementuje: - Pracuję ćwierć wieku w pływaniu, ale z taką osobą nie miałem wcześniej przyjemności pracować. Jest ogromnie zdyscyplinowana, zdeterminowana, głodna sukcesu. Dziś niektórzy pomniejszają jej zasługi, a ona naprawdę jest wzorem do naśladowania dla młodych pływaków.
"Czasami brakuje mi docenienia"
Reporter "Uwagi!" TVN rozmawia z Alicją Tchórz tuż po tym, jak kończy trening. Sportsmenka jest tak wykończona, że nie jest w stanie złapać tchu. Po chwili opowiada, jak wygląda jej każdy kolejny dzień.
- Wstaję o 5:15, o 6 wskakuję do wody. O 9 zaczynam zajęcia na uczelni, jestem na zajęciach do 14-15. Prosto stamtąd jadę na basen: tam są ćwiczenia siłowe, potem woda. Około 19 jem kolację – wylicza.
- I umieram – dodaje. Wspomina, że kiedy po raz pierwszy reprezentowała Polskę na międzynarodowych zawodach, miała łzy w oczach. Dziś wciąż traktuje to jak ogromny zaszczyt. – Czasami jednak brakuje mi docenienia – przyznaje.
Kłopoty finansowe
W Polsce jest 25 tysięcy zarejestrowanych pływaczek i pływaków. Związek pływacki, mimo dotacji, jest niezbyt zamożny. Kluby są jeszcze biedniejsze. To rodziny zawodników finansują sprzęt, wynajem pływalni, wyjazdy na zawody, zgrupowania. Trener Widanka przyznaje, że najtrudniejsze momenty w jego pracy to te, kiedy słyszy, że zawodnik nie pojedzie na zgrupowanie szkoleniowe czy zawody.
– Zdaję sobie sprawę, jak ciężko jest rodzicom utrzymać sportowca. Każdy obóz to minimum 1500 zł. Wyjazd na zawody minimum 400 zł. A tych zawodów trochę jest. Kostium i czepek to 1200 zł – wylicza trener. Z jego wyliczeń wynika, że rodzice, którzy finansują dziecko - pływaka, wydają rocznie około piętnastu tysięcy złotych.
W Polsce pływanie jest sportem wyczynowym, ale nie zawodowym. Najlepsi zawodnicy dostają stypendia od władz samorządowych. Czasami związek lub klub funduje im zgrupowania i zwalnia z opłat za basen.
– Znam wiele osób, które przestały pływać, dlatego, że po prostu nie miały pieniędzy na życie. Medal mistrzostw Polski nie dawał im żadnych korzyści finansowych. A bardzo to kochali. Płakali odchodząc – mówi reprezentantka Polski, Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk. Dodaje, że aktualnie w Łodzi stypendium dla mistrza Polski to 100 zł. – Starczy, być może, na dojazdy na treningi. Takie są realia – uśmiecha się smutno.
"Jest niepoprawną patriotką"
Alicja Tchórz utrzymuje się ze stypendium naukowego. Do tego dochodzą drobne stypendia z miasta czy urzędu marszałkowskiego. - Dzięki kwalifikacji na igrzyska należało nam się też stypendium reprezentacyjne, ale otrzymałyśmy pismo, że to tylko do końca tego roku. Mamy nadzieję, że przedłużą nam to do igrzysk – dodaje zawodniczka.
- Nigdy nie zapomnę, kiedy prasowałam jej pierwszą kadrową koszulkę z orłem, napisem POLSKA. To nam sprawiało radość. I sprawia do tej pory. Wiele osób mówi: "Niech to rzuci, wyjedzie do innego kraju". Alicja miała kilka propozycji. I wciąż ma. Ale ona jest niepoprawną patriotką. Powiedziała, że nie wyjedzie – mówi Dorota Tchórz.
Po swoim proteście Alicja Tchórz otrzymała wiele głosów poparcia, m.in. od Justyny Kowalczyk. Pływaczka uczestniczy teraz w zgrupowaniach kadry, aby walczyć o medal podczas igrzysk w Rio de Janeiro.
Autor: red. / Źródło: "Uwaga!" TVN
Źródło zdjęcia głównego: "Uwaga!" TVN