Na terenach przygranicznych, oprócz kryzysu z migrantami, pojawia się też ogólnoludzka mobilizacja. Pomoc osobom, które utknęły na polsko-białoruskiej granicy, czasem udzielana jest w konspiracji – na przykład w stodole schowany jest magazyn z darami dla uchodźców. Materiał "Polski i Świata".
Kryzys migracyjny obrócił życie mieszkańców przygranicznych terenów do góry nogami, ale nikt tutaj nie przypuszczał, że paczki z pomocą dla ludzi trzeba będzie chować po stodołach.
- Bez nas ci ludzie nie dostaną żadnej pomocy – tłumaczy mieszkanka Podlasia, która swoją stodołę przerobiła na magazyn. To zwykła kobieta - nie aktywistka. - Dużo osób by chciało pomóc, ale nie mieszkają w strefie, więc wiadomo, że ich tam nikt nie wpuści – dodaje.
Do stodoły trafiają dary z całej Polski. Jedzenie zabierane jest na bieżąco, dlatego w workach znajdują się głównie ubrania, ale przyjechał też karton z namiotami. - To potem trafia do aktywistów, którzy mogą działać w strefie – wyjaśnia kobieta.
Potrzeby
Prowizoryczny magazyn powstał też u Tatarów w Bohonikach. Ubrań jest już tutaj wystarczająco dużo - są inne potrzeby. - Najbardziej potrzebne są konserwy rybne drobiowe, wołowe; słodycze dla dzieci, potrzebne są łyżki jednorazowe, koce termiczne – informuje przewodniczący Gminy Muzułmańskiej Bohoniki Maciej Szczęsnowicz.
Paczki dla migrantów odbiera między innymi Straż Graniczna. W całym przygranicznym regionie pomoc organizowana jest na różne sposoby. - Część przygotowuje posiłki, jakieś gorące zupy. Część chodzi w teren, część segreguje ubrania, które do nas docierają. Staramy się jakoś wzajemnie wspierać i uzupełniać w tych działaniach – mówi Małgorzata Tokarska.
Aktywiści pomagają migrantom
Udzielanie pomocy nie jest łatwym zdaniem. - Jesteśmy narażeni na kontrole i w strefie, i poza strefą – twierdzi Oliwia Hurley. Straż, wojsko i policja stoi tu na każdym kroku. Kontrole, pokazywanie dokumentów i bagażnika to tutejsza codzienność.
- Nikt z nas nie lubi mieć sprawdzanego samochodu dwa razy dziennie i być pytanym, dokąd jedzie, po co jedzie, z kim jedzie, dlaczego ma koc w samochodzie, dlaczego ma kurtkę zimową w samochodzie, dlaczego ma termos w samochodzie? Jeszcze sześć tygodni temu posiadanie koca w samochodzie czy termosu nie wzbudzałoby żadnych podejrzeń – przyznaje.
Takie działania utrudniają pracę, ale nie zniechęcają - coraz więcej mieszkańców zapala przed domem zielone światło i otwiera dla migrantów swoje drzwi. - To są ludzie, którzy jedzą liście z ziemi i piją wodę z kałuży. To jest ten moment, w którym musimy wkroczyć i pokazać, że nie wszyscy są źli i obojętni – przekonuje mieszkaniec powiatu hajnowskiego Kamil Syller. Tutaj wielu pomaga, ale wielu robi to po cichu. - My nie możemy na to tak po prostu patrzeć udając, że nie widzimy tego. To są ludzie – podkreśla mieszkanka Podlasia, która w stodole gromadzi pomoc dla migrantów.
Sylwia Piestrzyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24