"Rozmowa Piaseckiego"

Żurek o aktach dywersji: wygląda na robotę profesjonalistów

Akty dywersji na torach kolejowych, Mika (Mazowieckie)
Żurek o aktach dywersji: wygląda na robotę profesjonalistów
Źródło: TVN24
Jest zbyt dużo elementów, które świadczą o tym, że był to efekt sabotażu - powiedział minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, komentując akty dywersji na kolei. Dodał, że najprawdopodobniej nie zrobiła tego jedna osoba.

Prokuratura Krajowa wszczęła śledztwo "w sprawie aktów dywersji o charakterze terrorystycznym, wymierzonych w infrastrukturę kolejową i popełnianych na rzecz obcego wywiadu przeciwko Polsce”. 

Przedmiotem śledztwa jest uszkodzenie, przy użyciu materiałów wybuchowych, torów linii kolejowej nr 7 na trasie Warszawa Wschodnia-Dorohusk, w okolicach miejscowości Mika (pow. garwoliński) oraz w okolicach miejscowości Gołąb (pow. puławski). 

Żurek: materiały wskazują, że nie był to cywil

Sprawę aktów dywersji komentował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 minister sprawiedliwości, prokurator generalny Waldemar Żurek.

- Tutaj jest zbyt dużo takich właśnie elementów, które świadczą o tym, że to jednak był efekt sabotażu, bo pewne przedmioty, które zostały użyte, o których nie mogę mówić, ewidentnie wskazują, że to jest robota profesjonalistów (...) Wszystko wskazuje na to, że to była profesjonalna robota kogoś, kto wiedział, co chce zrobić - mówił.

- Technicznie mogła to wykonać jedna osoba, ale z reguły jest tak, że tego typu akcje są organizowane zespołowo - wyjaśnił Żurek.

Jednocześnie podkreślił, że prokuratura bierze pod uwagę wszystkie możliwości. Zauważył, że "ewidentnie materiały, które zostały użyte wskazują na to, że to nie mógł być cywil". - Chyba, że był bardzo dobrze przeszkolony - dodał. 

Waldemar Żurek
Waldemar Żurek
Źródło: TVN24

Żurek: mogło dojść do wielkiej katastrofy kolejowej

Według nieoficjalnych informacji Radia Zet w pobliżu uszkodzenia torów kolejowych we wsi Mika funkcjonariusze znaleźli kamerę oraz drugi ładunek wybuchowy, który nie eksplodował. Piasecki dopytywał o te doniesienia Żurka. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - odpowiedział gość TVN24. 

Pytany o konsekwencje zdarzenia, szef MS wyraził opinię, że "ta historia mogła się potoczyć dużo gorzej". - Nigdy nie wiemy, jaki był cel sprawcy, bo czasem jest tak, że celem sprawcy jest po prostu ostrzeżenie (…). Czasem jest tak, że po prostu służby obcego państwa chcą wywołać destabilizację i panikę - tłumaczył. 

- Gdyby pewne rzeczy się zdarzyły, to wiemy w jakim miejscu to zostało podłożone (...). Taki pociąg - duży skład osobowy - gdyby wypadł z torów, jeszcze pod wpływem wybuchu i stoczył się, to mogłoby dojść do wielkiej katastrofy kolejowej - podkreślił minister sprawiedliwości.

OGLĄDAJ: Żurek: na miejscu prezydenta nie byłbym butny, usiadłbym do stołu
pc

Żurek: na miejscu prezydenta nie byłbym butny, usiadłbym do stołu

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: