- O bojkocie Telewizji Polskiej mówiło się już we wrześniu i w październiku 1981 roku - wspominał w programie "24 Godziny" nastroje w branży z okresu stanu wojennego aktor Kazimierz Kaczor. Niedługo potem, jak dodaje, większość artystów stwierdziła, że "tam śmierdzi" i odmówiła udziału w produkcjach. Historyk, prof. Andrzej Friszke dodaje, że bojkot artystów bardzo irytował władze, bo odbił nastroje społeczne.
Jak wspomina Kazimierz Kaczor dezaprobatę wśród aktorów wzbudziło szczególnie brutalne traktowanie delegatów podczas zjazdu "Soliarności" w tamtym czasie. Kaczor był wtedy jednym z nich. - Wtedy właśnie padło hasło, żeby telewizję zbojkotować. Tyle, że w międzyczasie władza sama zamknęła dostęp do telewizji - powiedział Kaczor. - Potem, kiedy już w styczniu 1982 roku wznowiono nagrywanie, to dogrywaliśmy "Irydiona" dla Teatru Telewizji. Wtedy ja i inni koledzy powiedzieliśmy jednak, że nie chcemy tam przychodzić, że tam śmierdzi - dodaje.
Tłumiony opór
Maciej Rayzacher, który nie dzielił z Kazimierzem Kaczorem tych doświadczeń, bo został aresztowany już 13 grudnia, przypomina, że środowisko dużo wcześniej dawało wyraz swojego niezadowolenia. - Mnie zdejmowali wiele razy w ostatnie chwili. Wielu rzeczy też po prostu nie brałem - mówił. Zaznaczył też, że wielu artystów występowało niejako w "podziemiu" np. wystawiając Miłosza.
Aktor dodał też, że sytuacja aktorów była bardzo różna w tamtym okresie, a zarzuty, że nie wszyscy brali udział w bojkocie są niesprawiedliwe. - Kiedy do aktora na prowincji, gdzie teatr jest jedynym źródłem utrzymania, przychodzi dyrektor teatru i szantażuje go, że ma grać, bo zostanie zwolniony, to to jest podłość. W Warszawie było łatwiej znaleźć jakąś pracę - tłumaczył. Podkreśla, że tych, których dało się złamać, było niewielu.
Dezaprobata na twarzy
Aktorski bojkot był w opinii historyka Andrzeja Friszke bardzo istotny. - Wtedy aktorzy byli twarzą społeczeństwa. Ich bojkot był jakby zastępczą odmową społeczeństwa na to, co się dzieje – oceniał w programie "24 Godziny".
Mimo że władze próbowały zatrzeć ślady bojkotu (na przykład emitując nagrane wcześniej programy), to powszechnie według historyka "wiadomo było, że środowisko aktorskie protestuje". - Wszelkie próby zamazania tego przez władze były nieudolne. Ten bojkot bardzo je irytował – zwracał uwagę Friszke.
Źródło: TVN24, PAP