- Ten termin fatalny "polskie obozy śmierci" bierze się z określenia geograficznego. W języku angielskim to jest zupełnie normalne, że używa się tego przymiotnika, żeby powiedzieć, że to były obozy, które znajdowały się w Polsce - mówiła w "Piaskiem po oczach" w TVN24 reżyserka Agnieszka Holland. Dodała, że ma "absolutne przekonanie", że nie chodzi w tym sformułowaniu o przypisywanie Polakom odpowiedzialności za Holokaust.
Holland stwierdziła w "Piaskiem po oczach", że w walce z używaniem takiego określenia jak "polskie obozy śmierci" bardziej skuteczne od ustawy jest edukowanie w tym temacie. - Od czasów ministra (Bronisława) Geremka wszyscy dyplomaci polscy szalenie to wychwytują i interweniują. Osiągnęli bardzo duże sukcesy - powiedziała reżyserka w piątkowym programie w TVN24.
"Zawsze znajdą się ludzie, którzy są aberracyjni"
- Ten termin fatalny "polskie obozy śmierci" bierze się z określenia geograficznego. W języku angielskim to jest zupełnie normalne, że używa się tego przymiotnika, żeby powiedzieć, że to były obozy, które znajdowały się w Polsce - przekonywała Holland.
Dodała jednocześnie, że ma "absolutne przekonanie", że w używaniu takiego sformułowania nie chodzi o przypisywanie Polakom odpowiedzialności za udział w Holokauście. - Fakt, że się używa tego przymiotnika, nie oznacza bynajmniej takiej sugestii. (...) Tego jest coraz mniej - dodała.
- To działanie dyplomatyczne doprowadziło do tego, że w wielu znaczących mediach jak "New York Times" czy "Washington Post" wprowadzono takie algorytmy, że poprawia automatycznie komputer, jak ktoś używa takiego sformułowania - dodała reżyser. Holland przyznała jednak, że "zawsze znajdą się jacyś ludzie, którzy są aberracyjni", jak historyk David Irving, "który twierdzi, że w ogóle żadnych obozów nie było".
"Niedouczenie historyczne jest ogromne"
Reżyserka dodała, że również wśród Polaków znajdą się osoby, które "nie wiedzą, kiedy było Powstanie Warszawskie albo kto wygrał I wojnę światową". - Niedouczenie historyczne jest ogromne, ale nie załatwi się tego przy pomocy prawa karnego, nieskutecznego na dokładkę. Załatwia się to za pomocą edukacji - wskazała Holland.
- Było przekonanie tych Żydów, którzy przeżyli Holokaust w Polsce, że Polacy zachowywali się strasznie. Oczywiście większość tych, którzy przeżyli, to dzięki Polakom. Ale jednocześnie przeżyli z tą potworną grozą, że mogą zostać przez Polaków wydani - mówiła w programie.
Dodała, że "tego typu aura wokół Polaków, że to jest naród antysemitów była i jest obecna", ale zaczęła ustępować pod wpływem "pewnej polityki prawdy". - Zaczęło to przygasać, bo Polacy powiedzieli: tak, robiliśmy straszne rzeczy. (...) Trzech prezydentów Polski pod rząd przeprosiło - powiedziała reżyser.
- Polski rząd, który sobie wziął za zadanie ideologicznie sformować nowego Polaka, przekroczył granice tego, co świat dopuszcza dzisiaj. (...) Ta ustaw grozi tym, że nie można mówić prawdy - powiedziała Holland. Dodała później, że "ustawa jest fatalna". - To, co jest fałszywe i głupie w tej ustawie, to że próbuje się zrobić z nas mesjański naród zupełnie bez winy, bo odbiera się zasługi bohaterom. Bo jeśli wszyscy jesteśmy bez grzechu, to niepotrzebni są bohaterowie - dodała.
"Jak bardzo to się wżera w umysł Polaków"
- Ta ustawa w opinii publicznej potwierdziła wszystkie najgorsze stereotypy o Polsce. To znaczy, że to jest naród, który ma coś do ukrycia; że to jest naród zbrodniarzy, antysemitów, nacjonalistów. No nie wiem, po co nam było to? - pytała Holland.
Na informację, że ustawa zostawia "furtkę" do działalności naukowej i artystycznej w temacie badania udziału Polaków w Holocauście spytała, "kto ma oceniać, co jest naukowe, a co nie?". - Czy jeżeli ja coś mówię w telewizji, to jest naukowe? - zastanawiała się reżyser.
- Ja się najbardziej boję tego, jak bardzo to się wżera w umysł Polaków. Żyjemy w czasach, które są bardzo niebezpieczne. (...) W tych czasach jest szalenie łatwo wywołać pożar wokół jakiegoś emocjonalnego wzmożenia. Populiści, czy nacjonaliści tym zarządzają bardzo skutecznie - powiedziała.
- Mąż stanu czy polityk odpowiedzialny nie powinien używać takich narzędzi. Szczególnie wobec narodu, który tak jak polski, jest bardzo obolały w poczuciu własnej wartości, krzywdy, niesprawiedliwości. Historia nas nieźle poharatała - mówiła Holland.
Dodała, że to, co jest najgorsze, to "brak empatii". - Wojny biorą się z tego, że bliźni przestają być bliźnim; że nie chcemy wziąć pod uwagę tego, co on czuje, co on myśli, co jest dla niego dobre; tylko, że za wszelką cenę chcemy udowodnić, że ja, ja i moje plemię mamy rację - powiedziała.
"Trzeba być dumnym ze swojej historii"
Na pytanie, czy możliwym jest, by powstał film, który poprawiłby opinię o Polsce, powiedziała, że "coś w tym jest". - Filmy propagandowe są średnio skuteczne, natomiast w naszej historii jest wiele bohaterskich postaci. (...) Serial, szczególnie miniserial, to jest świetny pomysł - mówiła w programie.
Dodała, że najważniejszy jest scenariusz, który mógłby przekonać np. znanych aktorów do występu w filmie. - Ten scenariusz musi być na tyle interesujący, że przyciągnie te osoby. To nie są ludzie do kupienia. Gwiazdy angażują się w coś, albo za bardzo duże pieniądze, albo w coś, w co wierzą - dodała.
- Trudno jest zrobić film o Pileckim, czy Karskim, jeżeli twórcy nie wierzą w ten przekaz. Przede wszystkim trzeba być dumnym ze swojej historii, a nie wstydzić się jej tak, żeby ją zakłamywać - powiedziała Holland.
Autor: mnd//now / Źródło: Piaskiem po oczach TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Piaskiem po oczach TVN24