Do czasu podjęcia pracy w CBA nie miał dużego doświadczenia z kobietami. Zaczynał jako 16-latek ze starszą od siebie i bardziej doświadczoną dziewczyną. Rodzice byli za ścianą. Później był w dziewięcioletnim związku. Ona zdradziła go z kolegą. Najsłynniejszy polski agent, znany jako agent Tomek, opowiedział "Newsweekowi" o sobie i swojej pracy.
W CBA zasłynął jako "Polski James Bond", który rozpracowywał Beatę Sawicką i Weronikę Marczuk-Pazurę.
Skrzywdzone przez agenta? "To wszystko stek bzdur"
Beata Sawicka, posłanka PO, po akcji agenta Tomka została oskarżona o łapówkarstwo. Podczas procesu broniła się, że agent: oczarował, omotał i wykorzystał ją.
- Byliśmy lekko ubrani i wtedy kiedy ze mną tańczył, przekroczył pewną barierę, (...) to była bariera intymności. Był już pod wpływem alkoholu, (...) prosiłam, żeby tego nie robił, (...) ale jego czarujące uśmiechy i komplementy i to, że i mnie w głowie zaszumiało od drinków, powodowały, że byłam dość niekonsekwentna - mówiła podczas rozprawy.
Druga rozpracowywana przez Tomasza K. kobieta Weronika Marczuk-Pazura została oskarżona z korupcyjnego artykułu 230. Do zauroczenia się nie przyznaje. Ale napisała książkę "Chcę być jak agent". "Stawiał mnie w bardzo niezręcznej sytuacji. Wszyscy znajomi (...) mówili wprost, że facet robi maślane oczy".
- To wszystko stek bzdur. Nigdy nikogo nie adorowałem. Nie byłem też obiektem westchnień. Dla kobiet, które rozpracowywałem, liczyła się tylko kasa i jeszcze raz kasa. Dlatego się ze mną zadawały - komentuje w "Newsweeku" agent Tomek.
Hochsztapler czy geniusz?
Wszyscy pamiętają łzy Sawickiej, która chciała pokazać skrzywdzoną przez samca kobietę.
Z drugiej strony są jej słowa z telefonicznego podsłuchu. Mówiła o kręceniu lodów przy prywatyzowaniu szpitali. Kto mówi prawdę? Rozstrzygnie sąd.
Źródło: Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: tvn