- Beata Sawicka miała swój obiekt westchnień, ale to nie byłem ja - powiedział w RMF FM były agent i obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Jak dodaje, nie prowokował b. posłanki - sama się nim zainteresowała, ponieważ przedstawiał się jako zamożny biznesmen. - Chciała wyrwać ode mnie pieniądze. Sama zaproponowała mi udział w nielegalnym procederze - twierdzi Kaczmarek.
Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał w piątek prawomocny wyrok uniewinniający Beatę Sawicką i burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego z zarzutów korupcyjnych. Stwierdził, że co prawda Sawicka wzięła łapówkę, ale działania CBA w całej sprawie były nielegalne.
Kaczmarek w rozmowie z RMF FM uważa, że sprawa przeciwko Beacie Sawickiej była jedną "z bardziej profesjonalnych akcji, jakie zostały przeprowadzone przez CBA". Według niego, decyzja sądu o uniewinnieniu byłej posłanki jest "absurdalna", bo wszystkie działania CBA były prowadzone zgodnie z prawem. - Wszyscy komentatorzy sceny politycznej, którzy mówią dziś o tym, że Beata Sawicka była kuszona, namawiana, tak naprawdę nie wiem, na czym opierają swoje opinie - powiedział.
"Chciała wyrwać ode mnie pieniądze"
Poseł PiS zaprzecza też, że CBA prowokowało Sawicką. Tłumaczył, że nikt nie zlecił mu operacji przeciwko posłance. Przekonywał, że poznali się - zupełnym przypadkiem - na kursie dla członków rad nadzorczych, na który zapisał się, by podnieść swoje kwalifikacje. - Sawicka sama zaproponowała mi udział w nielegalnym procederze (zakupu działki na Helu-red.). Gdy zdobyliśmy wiarygodny materiał, że może dopuścić się przestępstwa, przedstawiliśmy go prokuratorowi generalnemu, który wydał zgodę na akcję - powiedział Kaczmarek. W jego opinii, Sawicka zainteresowała się nim, ponieważ przedstawiał się jako młody, zamożny biznesmen. - Chciała wyrwać ode mnie pieniądze. Sawicka to osoba cyniczna, wyrachowana i nastawiona na zysk - mówi. Były agent podkreślił, że cały czas działał zgodnie z prawem. Dlatego jest za odtajnieniem wszystkich materiałów ze śledztwa. - W materiałach tego śledztwa również znajdują się nagrania i dokumenty, które świadczą o tym, że Beata Sawicka miała swój obiekt westchnień, ale to nie byłem ja - przekonuje.
Powiedział również, że agenci CBA nie mogą nawiązywać "intymnych kontaktów" z inwigilowanymi osobami.
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała od udającego biznesmena agenta CBA 50 tys. zł. Zatrzymano też Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu. Sama Sawicka twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta Tomka. Zeznawała, że prowokował on ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Opowiadała, jak agent zbliżył się do niej emocjonalnie, słuchał o małżeńskim kryzysie, całował w tańcu, słał bukiety róż owinięte perłami. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał, a prokuratura umorzyła śledztwo z doniesienia obrony Sawickiej wobec CBA.
"Niech Marcinkiewicz skoncentruje się na Isabel"
Kaczmarek skomentował również wypowiedź Kazimierza Marcinkiewicza z "Piaskiem po oczach" w TVN24, który powiedział, że "jak się zatrudnia lowelasów do pracy w CBA, to potem są takie wyniki". - Takie wypowiedzi Marcinkiewicza świadczą tylko o jego poziomie kultury. Wszedł na poziom dyskusji Niesiołowskiego. Myślę, że nie powinien zajmować się tematami, na których kompletnie się nie zna. Niech skoncentruje się na Isabel - odparł poseł PiS. Jak dodał, w sprawie Sawickiej złożył pismo do prokuratora generalnego ws. kasacji wyroku i ma nadzieję na ponowne zbadanie sprawy.
Chce także wznowienia śledztw przeciwko Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, Weronice Marczuk i Bogusławowi Seredyńskiemu. - Materiał dowodowy w tych śledztwach, jaki został operacyjnie zebrany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, wskazuje jednoznacznie na popełnienie czynów zabronionych. Nie składamy broni - powiedział.
W 2009 r. Bogusław Seredyński, wówczas prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych , został zatrzymany przez CBA wraz z radcą prawnym Weroniką Marczuk w sprawie przyjmowania rzekomych łapówek za "korzystne rozstrzygnięcie" prywatyzacji WNT. Początkowo warszawska prokuratura postawiła obojgu zarzuty korupcyjne, ale w 2011 r. śledztwo umorzono z braku znamion przestępstwa. 19 kwietnia Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Skarb Państwa musi zapłacić Seredyńskiemu 453 tys. zł za bezpodstawne zatrzymanie. Z kolei w sprawie Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich chodziło o kupno domu w Kazimierzu nad Wisłą za rzekomo nielegalne dochody. W 2010 r. katowicka prokuratura apelacyjna umorzyła prowadzone od 2007 r. postępowanie w sprawie legalności majątku Kwaśniewskich.
Autor: jk/tr / Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24