Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli pojawili się w środę rano w gmachu Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie afery wizowej. - Dostaliśmy dość dużą ilość informacji od pracowników z placówek dyplomatycznych, którzy zwracają uwagę na bardzo poważne nieprawidłowości - mówił prezes NIK Marian Banaś w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Kontrolerzy NIK - jak przekazał reporter TVN24 Sebastian Napieraj - weszli do budynku MSZ przed godziną 10. NIK poinformowała w komunikacie, że podjęto pierwsze czynności kontrolne w związku z tzw. aferą wizową.
"Działania kontrolerów mają na celu zweryfikowanie wszystkich faktów, okoliczności oraz nieprawidłowości, które – zgodnie zarówno z informacjami medialnymi, jak i treściami pism składanych do NIK – mogły wystąpić w tym resorcie" - przekazała NIK.
"Izba dołoży wszelkich starań, aby opinia publiczna zapoznała się ze szczegółami powyższej sprawy. Wszelkie ustalenia zostaną sformułowane w całkowitej zgodzie z obecnymi procedurami oraz konstytucyjnymi i ustawowymi uprawnieniami NIK" - dodała.
Rzecznik NIK Marcin Marjański pytany przez reportera TVN24, jak długo trzeba będzie czekać na ustalenia kontroli, powiedział, że "jest to bardzo poważna kontrola, padają poważne oskarżenia". - Chcemy przeprowadzić tę kontrolę i na pewno będziemy ją w ten sposób przeprowadzali, jak najbardziej rzetelnie, co chciałbym z całą stanowczością podkreślić. W związku z tym dajcie nam państwo chwile czasu. Myślę, że to będą jednak miesiące - mówił.
Banaś: dostaliśmy dość dużą ilość informacji od pracowników z placówek dyplomatycznych
O tym, że kontrolerzy pojawią się w środę w MSZ, mówił w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.
- Ten temat jest bardzo poważny, o czym świadczą przekazywane przez media informacje, dotyczące zarówno kontekstu finansowego tej sprawy, jak i bezpieczeństwa państwa. Po głębszej analizie i na podstawie wniosków o kontrolę napływających do NIK z wielu ośrodków, nie tylko politycznych, w tym Konfederacji, zdecydowaliśmy o jej przeprowadzeniu - powiedział.
Dodał, że "dostaliśmy dość dużą ilość informacji od pracowników z placówek dyplomatycznych, którzy zwracają uwagę na bardzo poważne nieprawidłowości." - Wiemy, że MSZ to newralgiczny resort, a stabilność i autorytet dyplomacji ma olbrzymie znaczenie, więc ta afera na pewno nam jako państwu bardzo zaszkodziła i trzeba zrobić wszystko, by się nie powtórzyła. Dla wizerunku Polski jest to ogromy cios - dodał.
Afera wizowa
Śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydawanie wiz prowadzą prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Do tej pory zarzuty w sprawie możliwego oszustwa wizowego usłyszało siedem osób.
Opozycja mówi o korupcji i twierdzi, że podejrzenia budzą setki tysięcy wydanych dokumentów. Szef PO Donald Tusk nazwał to "największą aferą XXI wieku w Polsce". Z kolei politycy Prawa i Sprawiedliwości przekonują, że afery nie ma. Szef partii Jarosław Kaczyński mówił, że "to nawet nie jest aferka".
Zastępca dyrektora Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej Daniel Lerman informował w połowie września, że "śledztwo wszczęte zostało 7 marca 2023 roku na podstawie materiałów przekazanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne".
- Dotyczy ono płatnej protekcji przy przyspieszaniu procedur wizowych w stosunku do kilkuset wiz, składanych wniosków wizowych na przestrzeni półtora roku. Z tych kilkuset wiz większa część została załatwiona decyzjami odmowymi - tłumaczył prokurator. Dodał, że proceder dotyczył wniosków o wizy dla cudzoziemców w celu wykonywania pracy na terytorium Polski.
Źródło: TVN24, Dziennik Gazeta Prawna