4-latek wpadł do wrzątku, para nie wezwała pogotowia. Wyrok za śmierć Leona

Zapadł wyrok w sprawie śmierci czteroletniego Leona
Więzienie dla matki i ojczyma po śmierci czterolatka
Źródło: TVN24
Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy wyrok 10 lat więzienia dla opiekunów czteroletniego Leona – jego matki Karoliny W. i partnera Damiana G. Chłopiec wpadł do wrzątku, a para nie wezwała pogotowia. Gdy dziecko po kilku dniach zmarło, jego ciało zakopali w lesie. Wyrok jest prawomocny.

Karolina W. i jej partner Damian G. oskarżeni zostali o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem czteroletniego Leona poprzez nieudzielenie mu pomocy po wypadku – chłopiec poparzył się w brodziku podczas kąpieli.

W marcu w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd uznał Karolinę W. i Damiana G. za winnych i wymierzył im karę 10 lat więzienia. Sąd uznał, że oskarżeni dopuścili się zarzuconej im zbrodni zabójstwa, jednak nie działali ze szczególnym okrucieństwem.

Sąd I instancji ocenił też, że oskarżeni mieli świadomość rozpoznania czynu, a nieskorzystanie z pomocy medycznej dla poparzonego dziecka tłumaczyli obawą przed utratą dzieci (mają jeszcze dwoje) i możliwymi konsekwencjami.

Są drugiej instancji podtrzymał wyrok

Apelację od tego wyroku złożyli obrońcy, którzy wnosili o uniewinnienie lub wymierzenie łagodniejszej kary oraz prokuratura, która domagała się za ten czyn 20 lat pozbawienia wolności.

Sprawą w czwartek zajął się Sąd Apelacyjny w Warszawie, który utrzymał w mocy karę 10 lat więzienia dla obojga.

W ustnym uzasadnieniu sędzia Agnieszka Domańska podkreśliła, że zdaniem sądu odwoławczego rozstrzygnięcie sądu I instancji jest rozstrzygnięciem właściwym i nie miało miejsca naruszenie przepisów prawa procesowego.

Wskazała, że materiał dowodowy został oceniony przez sąd I instancji prawidłowo.

"Państwo oskarżeni nie byli bezradni"

Odniosła się też do argumentów obrony. - Bazując na okolicznościach linii życiowych oskarżonych wyolbrzymiane były kwestie ich nieporadności, ich niemożliwości zorientowana się, co się dzieje z dzieckiem. (...) Państwo oskarżeni nie byli bezradni - powiedziała sędzia.

Zaznaczyła, że sąd I instancji wydał wyrok słuszny i poprzedzony wnikliwą oceną. - Na skutek oparzenia od razu doszło do tego rodzaju konsekwencji, powstały takie skutki, które były widoczne. (...) To dziecko cierpiąc, płacze i liczy, że zostanie mu udzielona jakaś pomoc. Były widoczne zaczerwienienia. Potem były widoczne bąble. Nastąpiła utrata kontroli nad czynnościami fizjologicznymi, brak apetytu, brak pragnienia - wyliczała sędzia.

Pod prysznicem dziecko przestało oddychać

Przypomniała, że dziecko miało poparzone 30 proc. ciała, a jego opiekunowie zamiast wezwać pomoc, polewali go zimną wodą, wietrzyli, czy smarowali maścią.

- Dochodzimy do dnia, kiedy Leon zmarł (...) Nastąpiły wówczas nieudolne próby ocucenia i widać było już co najmniej wtedy (...), że były one nieskuteczne. Dziecko nie reagowało na polecenia czy prośby, by wstało. Zostało zaniesione pod prysznic, gdzie miało zostać obmyte. W trakcie tego polewania wodą chłopiec przestał oddychać. Oskarżony wówczas zaczął podejmować czynności mające na celu reanimację - wskazała sędzia.

Zaznaczyła, że w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, w której Karolina W. i Damian G., gdy zastali rano chłopca w tak ciężkim stanie, musieli mieć świadomość, że jest to agonia, a mimo to nie wezwali pomocy.

Trafią do więzienia na 10 lat

Dodała, że sąd I instancji prawidłowo odniósł się do okoliczności związanych z zachowaniem oskarżonych i nie uznał, że było to zachowanie ze szczególnym okrucieństwem. Natomiast okoliczności, które wiązały się ze śmiercią i cierpieniem Leona były brane pod uwagę przy wymiarze kary. - Ta kara została wymierzona w wysokości 10 lat i sąd drugiej instancji całkowicie się z tymi ustaleniami zgadza - mówiła sędzia.

Wskazała, że wyrok 10 lat więzienia jest wyrokiem sprawiedliwym, który w należyty sposób powinien zadośćuczynić potrzebom prewencji poprzez rzeczywiste uświadomienie oskarżonym karygodności ich postepowania. - Ten okres czasu powinien dać im szansę na resocjalizację, na to, by po odbyciu kary powrócili do społeczeństwa - podsumowała uzasadnienie sędzia.

Wyrok jest prawomocny.

19-letnia matka i jej 19-letni partner

Do tragedii doszło w 2022 roku. Prababcia czteroletniego Leona 1 października zgłosiła policji zaginięcie dziecka. Tydzień później w Górkach koło Garwolina (woj. mazowieckie) znaleziono zakopane w lesie zwłoki czterolatka. Prokuratura informowała wtedy o zatrzymaniu 19-letniej wówczas matki chłopca i jej 19-letniego partnera. Oboje usłyszeli zarzuty i zostali aresztowani.

Pod koniec września 2023 roku Prokuratura Okręgowa w Siedlcach przekazała do tamtejszego sądu okręgowego akt oskarżenia przeciwko matce chłopca Karolinie W. i jej partnerowi Damianowi G. Pod koniec października 2023 roku Sąd Apelacyjny w Lublinie zadecydował o przeniesieniu sprawy z sądu w Siedlcach do rozpoznania Sądowi Okręgowemu Warszawa-Praga. Decyzję uzasadnił tzw. ekonomią procesową.

Zwłoki zakopane w lesie i zalane betonem

Z ustaleń śledztwa wynika, że chłopczyk wpadł do niezabezpieczonego brodzika z gorącą wodą i doznał rozległych oparzeń, a opiekunowie zaniechali wezwania pomocy medycznej. Według oskarżonych chłopczyk zmarł po upływie około tygodnia od tego wydarzenia. Po śmierci dziecka oskarżeni zakopali jego zwłoki w lesie, a następnie miejsce to zalali warstwą betonu.

W ocenie biegłych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego najbardziej prawdopodobną przyczyną zgonu dziecka były następstwa choroby oparzeniowej.

Czytaj także: