To krążyło, tylko nikt nie chciał tego upubliczniać. Nie wiem, czy to nie jest jakaś dintojra wewnętrzna w elicie, która akurat dzierży władzę - tak o aferze mailowej w "Rozmowie Piaseckiego" mówił były minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych, poseł Marek Biernacki. Jego zdaniem za aferą nie stoją bezpośrednio rosyjskie służby. - Nie ujawniłyby tej swojej wiedzy, jaką posiadają. Która służba ujawniłaby, że posiada taką intratną wiedzę? - pytał.
Marek Biernacki, poseł Koalicji Polskiej, były minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych komentował w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 aferę mailową rządu PiS i prowadzone w tej sprawie niejawne posiedzenia sejmowych komisji ds. służb specjalnych.
Czy usłyszał w tej sprawie dowód, który rozstrzygałby, że za tą aferą stoją rosyjskie służby? - Moim zdaniem za tym rosyjskie specsłużby nie stoją, ponieważ nie ujawniłyby tej swojej wiedzy, jaką posiadają. Która służba ujawniłaby, że posiada taką intratną wiedzę? - zapytał.
- Proszę sobie wyobrazić, że na przykład GRU ujawnia, że ma wiedzę, jak w Polsce zapadają decyzje dotyczące zakupu sprzętu, jak się podejmuję grę polityczną, jakie działania medialne podjąć na Białorusi. Żadna służba tego nie ujawnia, tym bardziej rosyjska - tłumaczył.
"Nie było dowodów, było przekonanie"
Konrad Piasecki zapytał Biernackiego o informacje pochodzące z sejmowych komisji, z których wynikało między innymi, że przedstawiono na nich dowody na to, że afera mailowa to wynik operacji GRU. - Tam nie było dowodów, tam było przekonanie jednego z panów, szefów służb, bo inne służby były bardzo dyskretne. Dowodów nie ma - oświadczył. - Oczywiście, mogą być to hakerzy powiązani na przykład z jedną ze służb, ale na pewno nie robi tego żadna ze służb rosyjskich, bo by takiej informacji nie ujawniła, nie odsłoniłaby swojej wiedzy, która jest bardzo korzystna na przyszłość - argumentował.
Jakie jest w takim razie clou afery mailowej? - Ja po raz pierwszy o tym, że są jakieś kompromitujące maile, usłyszałem rok przed ujawnieniem po raz pierwszy tej informacji i to z gazet i dziennikarzy prawicowych. To krążyło, tylko nikt nie chciał tego upubliczniać - wspomniał w odpowiedzi Biernacki.
- Nie wiem, czy to nie jest jakaś dintojra wewnętrzna w elicie, która akurat dzierży władzę - sugerował. - To mogło być połączenie pewnych elementów. Z jednej strony ktoś do tych maili dotarł: czy to osoba, która walczyła z tą ekipą, czy skrzywdzona przez tę ekipę. (...) Być może teraz w tej wiedzy, gdy jest powszechna, uczestniczą też obce służby, bo teraz może być wykorzystywana w ten sposób - opisał.
Pytany o swoje odczucia między innymi po niejawnym posiedzeniu Sejmu na temat afery mailowej, Biernacki przekazał, że jego wrażenie od pierwszego posiedzenia "świadczy o tym, że nastąpił wyciek maili, ale nie była to na początku ingerencja obcych służb".
- Ta sprawa w ogóle jest dziwna, bo powinno być postępowanie nie tylko (na temat tego), jak ta wiedza wyciekła, ale też dlaczego ta wiedza funkcjonowała w odkrytych mailach - zwracał uwagę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24