Premier Mateusz Morawiecki zmienił prywatnego maila, ale nie zrezygnował z wysyłania wiadomości na prywatne skrzynki, między innymi do Daniela Obajtka. Okazuje się, że nie zaprzestał tego nawet po wybuchu wojny w Ukrainie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Półtora miesiąca po wybuchu wojny na terytorium Ukrainy - gdy w ukraińskich miastach od rosyjskich bomb padały kolejne budynki cywilne, a bezpieczeństwo informacji na poziomie rządów było kluczowe - Mateusz Morawiecki, używając prywatnego maila, śle korespondencję do Daniela Obajtka, na prywatną skrzynkę prezesa Orlenu.
Morawiecki poinformował Obajtka, że Uniwersytet Yale publikuje listę firm, które nie wycofały się jeszcze z Rosji. Wśród nich są też polskie i państwowe - PGNiG, Lotos czy Orlen. Morawiecki napisał, że "rozmawiał w tej sprawie z pewnym panem" i poleca, aby Iza - z adresu wynika, że chodzi o Izabelę Antos, wiceszefową kancelarii premiera - razem z Danielem zainteresowali się tematem i zrobili z tym coś, bo takich publikacji będzie coraz więcej. Daniel z maila ma mieć dobry plan - odpisuje, że będą się nad tym pochylać.
O sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza". - Deklaracje rządu, w tym Mateusza Morawieckiego, że po tej aferze będą jednak bardziej ostrożni, podporządkują się procedurom bezpieczeństwa, zostaną wdrożone procedury, to były deklaracje czysto PR-owskie – mówi Wojciech Czuchnowski z "GW".
Afera mailowa
Afera mailowa wybuchła w czerwcu 2021 roku, gdy się okazało, że z prywatnej skrzynki służbowe sprawy załatwiał Michał Dworczyk, ówczesny szef kancelarii. Korespondował z szeregiem urzędników, używających również prywatnych adresów, w tym z Mateuszem Morawieckim.
Ale po kilkunastu miesiącach jedyne działanie, jakie podjął premier, to zmiana maila. Nie z prywatnego na służbowy, tylko z prywatnego "morawiecki" na zagranicznym serwerze, na "mateusz.morawiecki1941" w tej samej domenie.
- Premier powinien podać się do dymisji – uważa Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. - Brytyjska premier po wykorzystaniu prywatnego maila do celów służbowych natychmiast podała się do dymisji – przypomina.
Wyciekła wymiana maili z udziałem Morawieckiego
O ile wymianę maili na temat publicznie znanej listy firm można uznać za swoiste forum dyskusyjne ludzi władzy, o tyle maile wysyłane 25 lutego 2022 roku, dzień po agresji rosyjskiej na wolną Ukrainę, budzą zaniepokojenie.
Wyciekła wymiana maili, które zaczynają się od wiadomości dyrektora z MSZ skierowanej do pracowników kilku resortów. To prośba do Polski ze strony ukraińskiej o wsparcie w zakresie dostaw paliwa na potrzeby ich sił zbrojnych. "Popieram ten wniosek, jeśli mamy możliwość - wesprzyjmy" - odpisuje Marcin Przydacz, wówczas wiceszef resortu dyplomacji.
Premier Morawiecki, używając tym razem maila służbowego, czyli zgodnie z procedurą, wysyła krótkie "Pls" - skrót od angielskiego słowa "please", czyli "proszę". Ale, już wbrew procedurom, wysyła odpowiedź na prywatnego maila Obajtka. Ten zapewnia, z prywatnej skrzynki, że jest w kontakcie z "Anką Moskwą", minister klimatu, i prężnie działają. Tym zasłużył na podziękowania od premiera i komplement, że jest znakomity.
Gawkowski i Cymański o wycieku maili Morawieckiego
- Brak kompetencji, rozsądku i tak naprawdę zero troski o polskie bezpieczeństwo i informacje niejawne. To jest czerwona kartka dla Morawieckiego i jego rządu – stwierdza Krzysztof Gawkowski z Lewicy.
Na pytanie, czy wysyłanie poza ochroną wywiadowczą maili zawierających informacje wrażliwe dla bezpieczeństwa Polski i Ukrainy jest roztropne, odpowiedział Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski. - Czy jest roztropne, czy jest troszkę lekkomyślne? Być może należałoby tak powiedzieć, bo jak to inaczej traktować – stwierdził.
Główny zainteresowany nie był rozmowny, prezes PKN Orlen na pytania zadane preferowaną od dawna drogą mailową nie odpowiedział.
Źródło: TVN24