Na obecnym etapie postępowania przedstawienie zarzutów dyscyplinarnych nie znajduje oparcia w materiale dowodowym - oświadczył rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab, odnosząc się do afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Odpowiedział w ten sposób na pytania skierowane do niego przez rzecznika praw obywatelskich.
W poprzednim komunikacie, wydanym 25 października zeszłego roku, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab stwierdził, że nie ma podstaw do wszczęcia postępowań wobec sędziów w związku z aferą hejterską. Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w listopadzie poprosił Schaba o "wskazanie powodów, które sprawiły, że uznał, iż nie zachodzą podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów wymienionych w publikacjach medialnych".
Schab: nadal nie widzę podstaw
Odpowiedź Schaba, datowana na 7 stycznia 2020 roku, została w czwartek opublikowana na stronie RPO. Rzecznik dyscyplinarny podtrzymał swoje zdanie z 25 października.
"Pozostaję na stanowisku, że na obecnym etapie postępowania przedstawienie zarzutów dyscyplinarnych nie znajduje oparcia w zgromadzonym i ocenionym następnie przeze mnie materiale dowodowym" - oświadczył rzecznik Schab. Taką opinię - jak dodał - wyraził po "przesłuchaniu szeregu świadków", wśród których był były wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, który według doniesień medialnych miał koordynować akcję hejtu wobec sędziów.
Rzecznik dyscyplinarny sędziów napisał też, że "synteza dotychczas zgromadzonych w sprawie dowodów (...) nie potwierdziła tezy, wyrażonej w środkach masowego przekazu, o próbie medialnego zdyskredytowania sędziego Krystiana Markiewicza".
Schab zaznacza w piśmie, że "ostateczne rozstrzygnięcie w sprawie nie zapadło" i apeluje do rzecznika praw obywatelskich: "O ile Pan Rzecznik dysponuje nieznanymi mi dotychczas dowodami, które po obiektywnym zweryfikowaniu ich, będą mogły stanowić podstawę do przeprowadzenia przeze mnie kolejnych czynności wyjaśniających, niezbędnych dla ochrony praw osób pokrzywdzonych, uprzejmie proszę o ich zaprezentowanie".
Afera hejterska w resorcie sprawiedliwości
Według sierpniowych publikacji portalu Onet.pl, ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra.
Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji. Oznaczało to zakończenie delegacji do resortu i powrót byłego wiceministra do pracy w sądzie, z którego był delegowany. Piebiak poszedł jednak na urlop, który zakończył się na początku grudnia zeszłego roku. Warszawski sąd okręgowy poinformował 13 grudnia, że sędzia nadal "przebywa na usprawiedliwionej nieobecności" i nie będzie orzekał do czerwca 2020 roku.
Afera hejterska. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL > Według sierpniowych informacji Onetu, na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów.
Piebiak przy okazji składania rezygnacji z funkcji wiceministra w drugiej połowie sierpnia oświadczył, że będzie z determinacją bronić swojego dobrego imienia, na które pracował całe życie i wniósł pozew przeciwko Onetowi. Jego zdaniem redakcja "rozpowszechniała pomówienia oparte na relacjach niewiarygodnej osoby".
Autor: ads/pm / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24