|

Luzak, ultrakatolik i adwokat prawicy. Kim jest "mecenas Kuleczka"?

Krzysztof Wąsowski
Krzysztof Wąsowski
Źródło: Rafał Guz / PAP

Adwokat Krzysztof Wąsowski broni księdza Michała O., znajomego ministra Zbigniewa Ziobry i prezesa Fundacji Profeto. Duchowny jest podejrzany między innymi o poświadczenie nieprawdy i narażenie majątku publicznego na milionowe straty. Przez dekadę Wąsowski sam zasiadał na ławie oskarżonych. Z podobnymi zarzutami.

Artykuł dostępny w subskrypcji

Nosi muszki i lubi głośne polityczne procesy. Jak mało kto zna się na majątku Kościoła. Mecenas Krzysztof Wąsowski jest zagorzałym kibicem Legii Warszawa i generałem Zakonu Rycerzy św. Jana Pawła II. W ostatnich latach zbliżył się do ziobrystów. W Ministerstwie Sprawiedliwości niektórzy mówili o nim "mecenas Kuleczka".

- Jeszcze raz, kto? - pyta na jednej z taśm, której fragmenty w maju ujawnił tvn24.pl, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz.

- Pan Kuleczka. Wąsowski - odpowiada na nagraniu Urszula D., była urzędniczka resortu.

- Wąsowski, okej. Mecenas Kulka - upewnia się Mraz.

Mraz był kiedyś bliskim współpracownikiem wiceministra Marcina Romanowskiego, który nadzorował Fundusz Sprawiedliwości. Dziś ma status podejrzanego, ale poszedł na współpracę z prokuraturą w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu. Według Tomasza Mraza organizacje związane z partią Zbigniewa Ziobry otrzymywały z ministerstwa wielomilionowe dotacje w ustawionych konkursach.

Mraz był przewodniczącym komisji, która przyznała dotację Fundacji Profeto, prowadzonej przez księdza Michała O. Urszula D. była wówczas szefową Departamentu Funduszu Sprawiedliwości. I to ona podpisała się pod protokołem z posiedzenia komisji.

Dziś oboje (ksiądz i urzędniczka) są podejrzanymi w śledztwie i od pięciu miesięcy pozostają w areszcie. Obrońcą obojga jest adwokat Krzysztof Wąsowski.

A pan Kuleczka?

To bohater popularnej serii ilustrowanych opowiadań dla dzieci. Łysy, zawsze w muszce. "Zapewnia bezpieczeństwo i dyskretnie towarzyszy zabawie" - czytamy w opisie jednej z książek Wojciecha Widłaka i Elżbiety Wasiuczyńskiej.

Pan Kuleczka "nigdy nie zawodzi".

Krzysztof Wąsowski
Krzysztof Wąsowski
Źródło: Tomasz Gzell / PAP

Luzak. Głęboko wierzący katolik

Na prawo na Uniwersytecie Warszawskim Wąsowski zdawał cztery razy. - Luzak, strasznie zabawny i jednocześnie głęboko wierzący katolik. Od zawsze związany z radykalnie prawicowymi środowiskami. Ale na WPiA [Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego - red.] nigdy się z tym nie obnosił. Wśród studentów był bardzo lubiany. Siedział w pokoju, który wyglądał jak mała kaplica, razem z profesorem Cieślakiem - opowiada tvn24.pl jeden z absolwentów wydziału prawa.

Prof. Zbigniew Cieślak to sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, do niedawna członek Państwowej Komisji Wyborczej. Pod jego kierunkiem Wąsowski obronił doktorat i do dziś przedstawia się jako jego uczeń. - Mają bardzo bliską relację - mówi osoba, która kiedyś współpracowała z adwokatem.

- Krzysztof sam o sobie mówił, że jest "ultrakatolikiem". On świetnie odnajduje się w różnych organizacjach. Ma bardzo stadną naturę - dodaje jeden z naszych rozmówców.

Prawnicy, z którymi rozmawiamy - adwokaci, przedstawiciele władz palestry i profesorowie Wydziału Prawa i Administracji UW - zgadzają się co do jednego: Wąsowski intelektualnie prześciga o kilka długości prawnicze kadry byłego obozu władzy. To m.in. dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości w latach 2019-2023 płaciło setki tysięcy złotych jego kancelariom za obsługę prawną i zastępstwo procesowe.

Krzysztof Wąsowski
Krzysztof Wąsowski
Źródło: Tomasz Gzell / PAP

Związki z Kościołem i ziobrystami

Mec. Krzysztof Wąsowski broni teraz księdza Michała O., prezesa Fundacji Profeto, której Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało dotację 98 milionów złotych (zdążyło wypłacić 66 mln zł, kolejne transze zablokowało nowe kierownictwo resortu). Ksiądz Michał O. to znajomy ministra Zbigniewa Ziobry i członek Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego (tzw. sercanów). Kierowana przez niego fundacja - według ustaleń prokuratury - nie spełniała warunków formalnych i merytorycznych do pozyskania dofinansowania.

Adwokat świadczył też obsługę prawną Fundacji Profeto, prowadzonej przez zakon sercanów. - Byłem pełnomocnikiem Profeto już chyba od czterech lat - mówił Wąsowski w youtube'owym programie PRZEpytanie w kwietniu 2024 r. - Poprosili, żebym doradzał prawnie przy zawiłościach realizacji samego projektu, nie jego wyboru - tłumaczył.

Księdzu O. oraz dwóm urzędniczkom ministerstwa w marcu przedstawiono zarzuty nadużycia władzy (art. 231 par. 1 i 2 Kodeksu karnego), poświadczenia nieprawdy w dokumentach (art. 271 par. 1 i 3 Kk) oraz spowodowania szkody majątkowej o wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa (art. 296 par. 3 Kk).

Podobne zarzuty (art. 231 Kodeksu karnego) przedstawiono mec. Wąsowskiemu kilkanaście lat temu.

Cofnijmy się do początków jego kariery. Miał 28 lat, gdy został pełnomocnikiem Kościoła w Komisji Majątkowej przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jej prace zakończyły się w 2011 r. w atmosferze skandalu. Członków Komisji podejrzewano o korupcję i zaniżanie wartości nieruchomości przekazywanych Kościołowi.

Rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch i członek Komisji Majątkowej dr Krzysztof Wąsowski, wrzesień 2008 roku
Rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch i członek Komisji Majątkowej dr Krzysztof Wąsowski, wrzesień 2008 roku
Źródło: Paweł Kula/ PAP

Pełnomocnik Kościoła na ławie oskarżonych

Działająca od 1989 r. komisja rządu i Episkopatu zajmowała się zwrotem nieruchomości przejętych przez państwo w okresie PRL. Gdy zwrot był niemożliwy, komisja przyznawała rekompensaty pieniężne lub tzw. nieruchomości zamienne. W ten sposób rozdysponowała majątek szacowany na od 3 do 5 mld zł. Przekazała zakonom, parafiom i towarzystwom kościelnym ponad pół tysiąca gruntów o łącznym obszarze 66 tys. hektarów oraz 143 mln zł odszkodowań.

Przez 22 lata funkcjonowania nigdy nie była kontrolowana.

Jak Wąsowski trafił do Komisji? Przyszły adwokat był wtedy, w 2001 r., uczniem wspomnianego prof. Cieślaka, specjalisty od prawa administracyjnego, który w latach 1997-1998 pełnił funkcję podsekretarza stanu w MSWiA - przy którym działała Komisja - w rządzie Jerzego Buzka.

Oprócz kwalifikacji ważne były też związki Wąsowskiego z Kościołem. - Byłem mocno zaangażowany w ruchy katolickie, doradzałem też prawnie jednej z katolickich rozgłośni radiowych. Przy okazji swojej działalności poznałem wielu księży - opowiadał Wąsowski w rozmowie z "Rzeczpospolitą" w 2011 r.

- Szczerze mówiąc, to nawet nie wiem, kto rekomendował mnie do ówczesnego sekretarza KEP [Konferencji Episkopatu Polski - red.], ks. bp. Piotra Libery, który nadzorował wówczas Komisję Majątkową [i wyznaczał pełnomocników Kościoła - red.]. Pierwszą oficjalną rozmowę na ten temat przeprowadził ze mną ksiądz Tadeusz Nowok, pełniący wtedy funkcję współprzewodniczącego Komisji Majątkowej - dodawał.

Wokół kościelnych milionów
Wokół kościelnych milionów. Reportaż "Czarno na białym" z 2011 roku
Źródło: TVN24

Po zaskakująco niskich cenach

Ks. Nowok to były proboszcz z diecezji bielsko-żywieckiej. W 2003 r. dziennikarze "Newsweeka" i "Superwizjera" TVN ujawnili, że zasiadał w czteroosobowym składzie Komisji Majątkowej, która przyznała cztery działki jego parafii. A później, działając jako proboszcz, sprzedał trzy z nich samemu sobie jako osobie prywatnej.

Czwartą "nieruchomość zamienną", którą przekazała wtedy Komisja Majątkowa, kupił pełnomocnik duchownego - Marek P. Jak podawał "Newsweek", ks. Nowok oraz P. nabyli nieruchomości "po zaskakująco niskich cenach, zyskując na niektórych transakcjach nawet dwudziestokrotnie".

Marek P. to centralna postać afery z Komisją Majątkową - były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa PRL (o czym przez lata nie wiedziała nawet jego żona), który od końca lat 90. występował w postępowaniach przed Komisją jako reprezentant kilkudziesięciu kościelnych osób prawnych. W 2011 r. został głównym oskarżonym w procesie dotyczącym Komisji.

Z korupcyjną odertą do zakonu
Z korupcyjną ofertą do zakonu. Reportaż "Czarno na białym" z 2011 roku
Źródło: TVN24

Marek P. zdobył wpływy w środowisku hierarchów Kościoła m.in. dzięki dobrej znajomości z ks. Tadeuszem Nowokiem.

Przez niego P. poznał np. ówczesnego sekretarza generalnego Konferencji Episkopatu Polski bp. Piotra Liberę czy ks. Mirosława Piesiura, ekonoma archidiecezji katowickiej i współprzewodniczącego Komisji Majątkowej. Dzięki tym znajomościom P. polecano parafiom i zgromadzeniom zakonnym jako skutecznego "specjalistę od postępowań przed Komisją".

Duchowni, jak pisała w 2010 r. "Polityka", "zwykle byli zainteresowani zwrotem gotówki, więc Marek P. dawał im do podpisania jednocześnie dwa dokumenty: pełnomocnictwo do reprezentowania ich przed Komisją Majątkową i zgodę na zbycie nieruchomości. Bez podpisania drugiego dokumentu P. na ogół nie podejmował akcji".

Współprzewodniczący komisji: Józef Różański (ze strony państwowej) i Krzysztof Wąsowski (ze strony kościelnej), marzec 2011 roku
Współprzewodniczący komisji: Józef Różański (ze strony państwowej) i Krzysztof Wąsowski (ze strony kościelnej), marzec 2011 roku
Źródło: Paweł Kula / PAP

Zarzuty

Pod koniec 2007 r. Marek P., jako pełnomocnik Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie, złożył wniosek do Komisji Majątkowej o przyznanie dwóch nieruchomości zamiennych w Zabrzu. Komisja przekazała wtedy nieruchomości o powierzchni prawie 45 hektarów. Orzeczenie zostało podpisane m.in. przez Krzysztofa Wąsowskiego.

Kilka miesięcy później Marek P., działając w imieniu Towarzystwa, sprzedał nieruchomości w Zabrzu za 7 mln zł spółce, której współwłaścicielem był Jacek Domogała, śląski biznesmen, później miliarder. Na początku lat 90. P. oraz Domogała prowadzili razem firmę ubezpieczeniową.

Pod koniec 2011 r. Marek P., mec. Krzysztof Wąsowski, ksiądz Mirosław Piesiur, Rajmund Jaroszek (były szef gabinetu politycznego Ludwika Dorna, ministra spraw wewnętrznych za pierwszego rządu PiS) oraz trzy inne osoby usłyszały zarzuty w sprawie Komisji Majątkowej.

Adwokata oskarżono o poświadczenia nieprawdy (art. 271 par. 1 kk) oraz o wyrządzenie szkody wielkich rozmiarów w majątku Skarbu Państwa (art. 296 par. 1 i 3 kk). Zarzucono mu, jak czytamy w akcie oskarżenia, że jako członek Komisji "zaniechał przeprowadzenia jakichkolwiek czynności zmierzających do zweryfikowania prawidłowości wyceny" nieruchomości.

Prokurator Radosław Woźniak podnosił, że przedstawione przez Marka P. operaty szacunkowe, na podstawie których przyznano nieruchomości w Zabrzu, były nierzetelne. Pierwszy dokument określał wartość gruntów na 6,6 mln zł, podczas gdy ich rzeczywista wartość wynosiła 34 mln zł. Drugą, wartą blisko 6 mln zł, rzeczoznawca wycenił na 407 tys. zł. Skazano go za to później na półtora roku więzienia w zawieszeniu, 20 tys. zł grzywny i zakaz wykonywania zawodu przez dwa lata.

Zapadł pierwszy wyrok ws. Komisji Majątkowej
Zapadł pierwszy wyrok ws. Komisji Majątkowej (materiał archiwalny z 2011 roku)
Źródło: TVN24

Prokurator wskazywał też, że rok przed wydaniem orzeczenia dotyczącego nieruchomości w Zabrzu, w sierpniu 2006 r., Wąsowski przyjechał na dwa dni do ośrodka wypoczynkowego BT "Eureka" w Łebie. Pobyt adwokata - jak pisał prokurator - opłacił ówczesny wspólnik Marka P., Dariusz Moskała.

Moskała był głównym świadkiem prokuratury w sprawie.

Odmowa komentarza

Mec. Wąsowski w trakcie procesu nie odpowiedział, dlaczego odwiedził ośrodek i czy z kimś się tam spotkał. Skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień.

Zapytaliśmy o to mec. Wąsowskiego, ale odmówił komentarza. Na pytanie, czy w ośrodku BT "Eureka" w 2006 r. przebywał w związku z wykonywaniem funkcji członka Komisji Majątkowej, nie odpowiedział. Nie przystał też na naszą prośbę o spotkanie i rozmowę.

Pod orzeczeniem o przyznaniu nieruchomości w Zabrzu podpisał się również ówczesny wiceprzewodniczący Komisji ks. Mirosław Piesiur. Jak czytamy w aktach postępowania, duchowny składał wizyty wspomnianemu już Jackowi Domogale (przed laty wspólnikowi Marka P.), niedługo przed wydaniem orzeczenia.

Spółka należąca do rodziny Domogałów od 2004 r. do 2009 r. przekazała archidiecezji katowickiej, reprezentowanej przez Piesiura, osiem darowizn na łączną kwotę 8,75 mln zł. Do tego analiza logowań telefonu komórkowego duchownego wykazała, że "prawdopodobnie spędził sylwestra 2007/2008 w posiadłości Jacka Domogały i jego rodziny".

Domogała, jak pisał prokurator, był też wieloletnim znajomym bp. Libery, odpowiedzialnego za wybieranie pełnomocników do Komisji Majątkowej. Jedna z członkiń Komisji była nawet zatrudniona w spółce rodziny Domogałów.

 
Biskup Piotr Libera
Źródło: TVN24

Polecenie służbowe

Obrońcą Wąsowskiego w jego sprawie karnej był jego kolega z kancelarii, mec. Olgierd Pogorzelski.

"Na Komisji Majątkowej nie ciążył nawet obowiązek dbałości o to, aby stan mienia Skarbu Państwa nie uległ pogorszeniu, bo przecież Komisję powołano po to, aby właśnie dochodziło w razie potrzeby do pogorszenia stanu majątkowego" - pisał w korespondencji do sądu mec. Pogorzelski.

Sprawa ciągnęła się ponad dekadę.

W 2020 r. prokurator Radosław Woźniak został faksem odwołany ze stanowiska szefa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Miało być to karą za to, że - jak podawał OKO.press - wnioskował o areszt dla policjantów z Warszawy, z których jeden był rodzinnie powiązany z pracownikiem Prokuratury Krajowej.

Oskarżycielem Marka P., mec. Wąsowskiego oraz innych osób zaangażowanych w pracę Komisji, został później prokurator Grzegorz Kisiel. 15 grudnia 2021 r. ówczesny prokurator regionalny Tomasz Janeczek, nazywany "najbardziej zaufanym człowiekiem Ziobry", wydał polecenie służbowe (potwierdził nam to oficjalnie sąd), żeby Kisiel złożył wniosek o uniewinnienie adwokata i sześciu innych oskarżonych.

- Polecenie przyszło z góry, i to w sposób, który ucinał jakąkolwiek możliwość dyskusji - mówił "Gazecie Wyborczej" w styczniu 2022 r. jeden ze śląskich prokuratorów.

Prokurator Tomasz Janeczek
Prokurator Tomasz Janeczek
Źródło: TVN24

Uniewinnienie

Sąd nie jest formalnie związany wnioskiem prokuratora. Wydaje orzeczenia na podstawie własnej oceny dowodów i przepisów prawa. - Przy czym jeżeli prokurator, który ma obowiązek dążyć do skazania sprawców, sam wnosi o ich uniewinnienie, może to oznaczać, że dostępne dowody są niewystarczające lub niejednoznaczne. Taki wniosek sugeruje, że nawet strona skarżąca nie widzi podstaw do skazania - tłumaczy jeden z naszych rozmówców, prawnik.

Dwa miesiące po poleceniu służbowym prok. Janeczka Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok uniewinniający i oczyścił z zarzutów mec. Wąsowskiego i sześć innych osób. Sprawę Marka P. sąd wyłączył do odrębnego postępowania.

W uzasadnieniu wyroku sędzia Sylwia Szeleźnik pisała, że operat szacunkowy przedstawiony przez Marka P. nie zawierał "wyceny zabytkowych budynków mieszkalnych położonych" na jednej z działek przyznanych przez Komisję, ale "oskarżeni nie mieli statusu osób pełniących funkcje publiczne, więc i obowiązku zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa".

"Oskarżeni nie byli zobowiązani do badania przedstawionych przez uczestników postępowania operatów szacunkowych (...) nie mieli także technicznych możliwości kwestionowania operatów na podstawie opinii biegłych" - czytamy.

Zdaniem sądu postępowanie dowodowe nie wykazało "w najmniejszym zakresie", że któryś z oskarżonych, wykorzystując uprawnienia członka Komisji, miał zamiar wyrządzenia szkody majątkowej w mieniu Skarbu Państwa. Brak było również przesłanek do stwierdzenia, że Wąsowski i inni wiedzieli, że operaty przedstawione przez Marka P. "zawierają zaniżone wartości nieruchomości" w Zabrzu.

Fakty TVN" o Komisji Majątkowej
"Fakty" TVN o Komisji Majątkowej, materiał archiwalny z 2010 roku
Źródło: "Fakty" TVN

"Mecenas Kuleczka" w ministerstwie

- Krzysztof mocniej zaangażował się za drugiej kadencji PiS-u - opowiada tvn24.pl osoba, która współpracowała z Wąsowskim.

Oprócz zleceń dla Ministerstwa Sprawiedliwości, w latach 2019-2023 łącznie na 0,5 mln zł, jego kancelarie świadczyły usługi dla Ministerstwa Edukacji Narodowej, Polskiego Funduszu Rozwoju i spółek skarbu państwa, na przykład - jak podawała "Gazeta Wyborcza" już w 2020 r. - PGE, PGNiG i ENEA.

Później kancelaria WLP Legal - Wąsowski Lorenc-Pawlak, jak czytamy na jej stronie, pracowała m.in. dla KGHM Polska Miedź, Polskiej Grupy Zbrojeniowej czy Krajowego Rejestru Długów. Krzysztof Wąsowski był też ekspertem komisji reprywatyzacyjnej przy Ministerstwie Sprawiedliwości i - jak wynika z jego profilu na Facebooku - prowadził badania naukowe jako adiunkt w podległym wtedy ziobrystom Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości.

Już w 2016 r. Wąsowski reprezentował premier Beatę Szydło w sprawie nieopublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, wszczętej na podstawie skargi złożonej przez partię Razem. Skargę odrzucono.

W 2020 r. przygotował opinię dotyczącą tzw. wyborów kopertowych, zamówioną dla premiera Mateusza Morawieckiego. Wcześniejsza ekspertyza Magdaleny Przybysz, ówczesnej szefowej departamentu prawnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, stwierdzała, że Morawiecki nie może nakazać Poczcie Polskiej organizacji wyborów oraz że groziłaby mu za to odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.

Jak ujawnił Onet, po spotkaniu premiera i ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim 14 kwietnia 2020 r. zlecono jednak alternatywną opinię, a Przybysz została później odwołana ze stanowiska.

W ekspertyzie datowanej na 16 kwietnia - a więc dwa dni po spotkaniu - Wąsowski pisał: "Wydanie polecenia przez Prezesa Rady Ministrów (…) należy ocenić jako działania konieczne, niezbędne i wyjątkowe, ukierunkowane bezpośrednio na zwalczanie i zapobieganie epidemii".

Tego samego dnia Morawiecki polecił Poczcie Polskiej "realizację działań (...) niezbędnych do przygotowania i przeprowadzenia wyborów powszechnych na prezydenta", które kosztowały Skarb Państwa 88 mln zł.

Mateusz Morawiecki, przygotowując tzw. wybory kopertowe, rażąco naruszył prawo. NSA oddalił skargę (materiał z czerwca 2024 roku)
Źródło: Michał Tracz/Fakty TVN

"Staruch" i Wipler

Od 2005 r. Wąsowski był partnerem w kancelarii Elżanowski Cherka & Wąsowski, którą założył razem z kolegami z katedry prawa administracyjnego na Uniwersytecie Warszawskim. Ich firma z czasem zaczęła się rozrastać. Wąsowski, na którym od 2011 r. ciążyły zarzuty, zaczął się specjalizować w prawie karnym. - A wśród karnistów jest spora konkurencja. Najbardziej liczy się doświadczenie. Krzysztof szukał sprawy, na której mógłby szybko zbudować rozpoznawalność i reputację - mówi tvn24.pl osoba, która współpracowała z mecenasem.

Proces "Starucha", nieformalnego szefa kiboli Legii Warszawa oskarżonego o handel amfetaminą, miał być sprawą jak z amerykańskiego filmu: trudną, medialną i - przynajmniej dla prawicy - polityczną. Politycy PiS przedstawiali wtedy "Starucha" jako więźnia politycznego, prześladowanego przez rząd Donalda Tuska. Podobnie dzisiaj przedstawiany jest ksiądz Michał O. - To nie jest sprawa kryminalna, to jest sprawa polityczna - mówił Wąsowski w lipcu 2024 roku, w wywiadzie dla kanału PRZEpytanie.

Wąsowski w różnych wypowiedziach medialnych z ostatnich miesięcy porównywał sprawę księdza O. do procesu "Starucha", który po zatrzymaniu przesiedział w areszcie osiem miesięcy. - Nawet ostatnio ["Staruch" - red.] do mnie zadzwonił i mówi: "mecenasie, to bardzo przypomina moją sprawę" - opowiadał w rozmowie z kanałem PRZEpytanie.

- Krzysztof miał parcie na szkło - opowiada inna osoba, która współpracowała w przeszłości z mec. Wąsowskim. - Chciał być kontrowersyjnym, rozpoznawalnym na prawicy adwokatem. Budował reputację, która po zmianie władzy pomogła mu pozyskać klientów politycznych. A w polityce nikt nie negocjuje stawek i nie ma lepszych zleceń niż te od spółek Skarbu Państwa - dodaje.

Adwokat Krzysztof Wąsowski w Sądzie Okręgowym w Warszawie, sierpień 2013 roku
Adwokat Krzysztof Wąsowski w Sądzie Okręgowym w Warszawie, sierpień 2013 roku
Źródło: Bartłomiej Zborowski / PAP

Wąsowski w sprawie "Starucha" podnosił, że jedynym dowodem prokuratury są zeznania świadka koronnego, który sam usłyszał ponad 200 zarzutów dotyczących handlu narkotykami. - Był również skazywany, był osadzony w więzieniu (...) Ten człowiek pomawia około 200 osób o współdziałanie z nim - mówił w wywiadzie przeprowadzonym w 2013 r. przez Stanisława Żaryna, wtedy dziennikarza, a później wiceministra koordynatora służb specjalnych.

Adwokat przekonywał, że w liczących kilka tysięcy stron zeznaniach świadek koronny poświęcił "Staruchowi" zaledwie kilka zdań. - Opisywał w nich zdarzenia, których nie był świadkiem. Naocznego świadka prokuratura nie znalazła - podkreślał w wywiadzie.

Prokuratura nie miała też dowodów, które mogłyby potwierdzić zeznania świadka. - Proceder opisany przez świadka koronnego miał mieć miejsce na stacji benzynowej, która jest objęta monitoringiem. Tam jest 11 kamer, z czego dwie są skierowane dokładnie na miejsce, w którym miało dojść do opisywanej transakcji [sprzedaży narkotyków - red.]. I okazało się, że nie ma nawet żadnych nagrań - mówił Wąsowski.

W 2017 roku "Staruch" został prawomocnie uniewinniony. Sąd, przychylając się do argumentacji obrońcy, uznał zeznania świadka koronnego za niewiarygodne.

Wymach wolejowy czy z czuba?

Od 2013 r. Wąsowski bronił też Przemysława Wiplera, wtedy posła PiS, który uczestniczył w pijackiej burdzie przy warszawskim klubie Enklawa i starł się z policją. Jak relacjonowała trzy lata później "Wyborcza", Wąsowski podczas rozpraw dociskał policjantów zaatakowanych przez Wiplera pytaniami w rodzaju:

  • Czy Przemysław Wipler wykonywał wobec pana ruchy skoordynowane czy nieskoordynowane?
  • Jak pan odróżnia ruchy intencjonalne od nieintencjonalnych?
  • Zna się pani na piłce nożnej? Czy pan Wipler wykonał wymach wolejowy czy z czuba?
Przemysław Wipler i Krzysztof Wąsowski
Przemysław Wipler i Krzysztof Wąsowski
Źródło: PAP/Rafał Guz

Kiedy prokurator Piotr Skiba stwierdził, że rozprawa z Wąsowskim zamiast rozgrywki szachów bardziej przypomina "rozbieranego pokera", adwokat odbił piłeczkę: - Jestem brydżystą, a pan prokurator robi ze mnie pokerzystę. Wistuje siedem bez atu z jednym asem, a nie patrzy nawet, czy ma króle.

Brydż to gra zespołowa, wymagająca strategicznego myślenia i umiejętności współpracy. Gracze partnerzy muszą efektywnie komunikować się poprzez zagrania kart, żeby wspólnie osiągnąć zamierzony wynik. Wąsowski mówiąc, że Skiba "wistuje siedem bez atu z jednym asem", sugerował, że to raczej prokurator - jak w pokerze - podejmuje ryzykowne decyzje bez pełnego zrozumienia sytuacji.

Oratorska sprawność jednak nie wystarczyła. Obrona wnosiła o uniewinnienie Wiplera, jednak sąd skazał późniejszego lobbystę, obecnie posła Konfederacji, na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 10 tys. zł grzywny za naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy. Wipler nie złożył apelacji.

12
Rozpoczął się proces posła Wiplera za słynną burdę z policją (materiał z maja 2015 roku)
Źródło: "Fakty" TVN

Specjalizacja: księża pedofile

Oprócz tzw. spraw medialnych Wąsowski miał też grupę klientów, którzy nie szukają rozgłosu.

Mecenas przyjaźnił się m.in. z arcybiskupem Sławojem Leszkiem Głódziem (obecnie sołtysem wsi Piasków), w 2021 r. ukaranym przez Stolicę Apostolską za tuszowanie przestępstw seksualnych popełnionych przez duchownych. Głódź w latach 2004-2008 był biskupem diecezji warszawsko-praskiej, szczególnie ważnej dla Wąsowskiego. To tam adwokat założył później świecki Zakon Rycerzy św. Jana Pawła II, do którego tzw. reguł należą obrona Kościoła i ludzkiego życia. Jego członkowie przebierają się w specjalne płaszcze, a "różaniec jest swoistym mieczem Brata Rycerza przeciwko szatanowi" - czytamy na stronie zakonu. Rycerze opiekują się katedrą na warszawskiej Pradze i przechowują w niej swoje chorągwie.

W 2021 r. "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że u Przemysława Cz., jednego z rycerzy św. Jana Pawła II, policja kilkukrotnie znalazła dziecięcą pornografię. Już w 2008 r. biuro Interpolu w Brazylii przesłało polskim śledczym materiały operacji "Carrossel", w ramach której namierzono kilku obywateli Polski przesyłających dziecięcą pornografię w sieci. Kiedy policja zatrzymała Cz., obok jego komputera stały płyty: "Pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła II", "Wakacje z Bogiem 2004", piosenki zespołu Arka Noego i film "Karol, papież, który pozostał człowiekiem".

Przemysława Cz. skazano wtedy na więzienie w zawieszeniu. Jak pisała "Wyborcza", "śledczy już wtedy wiedzieli, że mężczyzna ma kontakt z dziećmi w parafiach w Luboniu. Napisał o tym w notatce jeden z policjantów. Ale zarówno prokuratura, jak i sąd to zignorowały". Mimo wyroku skazującego do 2013 r. Cz. był opiekunem ministrantów w parafii św. Jana Pawła II w Luboniu.

W 2020 r. do prokuratury zgłosiła się kobieta, która jako dziecko należała do kościelnej scholi - parafialnego zespołu muzycznego - którym opiekował się Cz., i zeznała, że w 2003 r. mężczyzna molestował ją seksualnie. Policja znowu zatrzymała wtedy Cz., a w jego laptopie znalazła 1,3 tys. pedofilskich zdjęć.

Zakon Rycerzy św. Jana Pawła II szybko usunął Cz. z grona członków, ale oskarżonego bronił mecenas Wąsowski. Na początku Cz. zgodził się dobrowolnie poddać karze czterech lat więzienia. Po niecałych dwóch latach, w marcu 2023 r., był już jednak na wolności. W 2022 r., jak informował Piotr Żytnicki z "Wyborczej", prokuratura sama zwróciła się do sądu, że w sprawie doszło do przedawnienia przestępstwa. Przed wydaniem wyroku w 2021 r. nie zauważyli tego sąd, prokurator i adwokat.

Mec. Wąsowski bronił też m.in. Sławomira S., byłego proboszcza w Szczukach, skazanego prawomocnie na siedem lat więzienia za molestowanie pięciu chłopców poniżej 15. roku życia.

Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem
Wierni nie mogą pogodzić się z wyrokiem (materiał archiwalny z grudnia 2013 roku)
Źródło: TVN24 Łódź

W 2008 r. Sławoja Głódzia w diecezji warszawsko-praskiej zastąpił arcybiskup Henryk Hoser. Jego podwładnym był proboszcz z Tarchomina Grzegorz K., oskarżony w kilku sprawach o molestowanie seksualne ministrantów. Wąsowski jego też reprezentował w sądzie.

Mimo skazującego wyroku z marca 2013 r. (rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata.) K. nie został odwołany z funkcji proboszcza przez kilka miesięcy. Od czasu postawienia mu zarzutów prowadził mszę co najmniej 500 razy i miał pod opieką ministrantów.

Został odwołany przez Hosera dopiero po reportażu TVN24 z września 2013 r.

Wstrząsające relacje ofiar skazanego  księdza-pedofila. Będzie nowe śledztwo
Wstrząsające relacje ofiar skazanego księdza-pedofila. Będzie nowe śledztwo (materiał archiwalny ze stycznia 2014 roku)
Źródło: TVN24

Pełnomocnik Profeto

Prawnicy, jak tłumaczył mec. Wąsowski w wywiadzie dla katolickiego serwisu aleteia.org, żyją "z interpretacji". - To, w jaki sposób zostanie rozstrzygnięta sprawa, jaki zapadnie wyrok, zależy w dużej mierze od tego, czy prawnik, który reprezentuje danego klienta, jest rzemieślnikiem czy artystą - mówił adwokat w styczniu 2023 r.

W sprawie dotacji z Funduszu Sprawiedliwości mecenas występuje w podwójnej roli: jest obrońcą księdza Michała O., związanym tajemnicą adwokacką, ale był też prawnikiem Fundacji Profeto, której doradzał.

To z tego drugiego powodu prokuratura chciała go przesłuchać w charakterze świadka. - Powiedziałem, że to jest raczej niemożliwe, bo jeszcze nie zmienił się Kodeks postępowania karnego, który w artykule 178 (...) mówi, że nie wolno słuchać w charakterze świadka m.in. adwokata na okoliczności, które są przedmiotem jego pracy - mówił w kwietniu Wąsowski w kanale PRZEpytanie.

Fundacja Profeto budowała za miliony z Funduszu Sprawiedliwości ośrodek pomocy ofiarom przestępstw Archipelag. Dziennikarze Sebastian Klauziński (tvn24.pl) i Maria Pankowska (OKO.press) ujawnili szereg nieprawidłowości związanych z tą inwestycją. Fundacja Profeto nie posiadała doświadczenia w pomocy ofiarom przestępstw, prowadziła za to katolickie media. Mimo tego wygrała konkurs grantowy Funduszu Sprawiedliwości, deklasując organizacje takie, jak np. Fundacja "Dajemy Dzieciom Siłę".

Jak tłumaczył Wąsowski w PRZEpytaniu, ośrodek Archipelag miał być miejscem pomocy dla "tych, którzy są straumatyzowani przestępstwami, głównie seksualnymi". - I to było oczkiem w głowie księdza Michała, bo akurat jedna z jego najbliższych współpracowniczek w Radio Profeto i Fundacji Profeto była dotknięta takim przestępstwem, i to przez duchownego - mówił w lipcu.

Ośrodek Archipelag powstawał na działce kupionej w 2020 r. za 6,5 mln zł, która w 7/13 należała do Profeto, a w 6/13 do zakonu sercanów. Według Piotra W., głównego wykonawcy Archipelagu, który też ma status podejrzanego w sprawie i współpracuje z prokuraturą, ksiądz Michał O. miał wyprowadzić 3,65 mln zł dotacji przy pomocy fikcyjnej umowy najmu części działki, którą zawarła jego firma Tiso z zakonem sercanów. Dlaczego wykonawca wynajmował teren?

"Rzekomo po to, żeby spółka mogła trzymać tam swój sprzęt. Przelewy za wynajem szły na konto sercanów, ale Tiso w polu 'beneficjent' wpisywała Fundację Profeto" - pisali Klauziński i Pankowska.

Zarzuty i areszty dla osób związanych z dotacją dla Fundacji Profeto. Chodzi o 66 milionów złotych (materiał z marca 2024 roku)
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

"Przy okazji budowy Piotr W. - jak twierdzi - za wiedzą i aprobatą ks. O. i jego ojca, obracał lewymi fakturami, a zyskami z tego procederu - czyli pieniędzmi z Funduszu Sprawiedliwości - dzielił się z Profeto oraz z ojcem duchownego" - pisali dziennikarze tvn24.pl i OKO.press.

To dlatego w czerwcu przedstawiono księdzu O. nowe zarzuty - prania pieniędzy.

W rozmowie z dziennikarzami tvn24.pl i OKO.press Piotr W. stwierdził, że księdza Michała O. poznał na spotkaniu w kancelarii mec. Wąsowskiego. I dodał, że pieniądze wyprowadzone z Funduszu Sprawiedliwości miały iść "pod stołem" do "odpowiednich osób", "które przy tym chodzą".

Kiedy pieniądze stają się "brudne"?

Mecenas Wąsowski zapytany w wywiadzie dla katolickiego portalu Opoka z czerwca 2024 r. o zarzut prania brudnych pieniędzy odpowiedział, że brudne pieniądze "najpierw musiałyby w ogóle zaistnieć". - Jeżeli założeniem prokuratury jest to, że te brudne pieniądze pochodziły z publicznego Funduszu Sprawiedliwości, no to popadamy w paranoję. Bo rządził PiS, więc były skażone, brudne? Każdy, kto się ubiegał o dotację z Funduszu Sprawiedliwości, chciał prać pieniądze? - pytał.

Środki z Funduszu Sprawiedliwości całościowo trudno nazwać "brudnymi". Przestępstwo tzw. prania pieniędzy (art. 299 Kodeksu karnego), które księdzu O. zarzuca prokuratura, obejmuje różne działania mające na celu ukrycie lub zalegalizowanie środków pochodzących bezpośrednio lub pośrednio z przestępstw, np. korupcji, oszustw podatkowych.

Według prokuratury spółka Tiso przelała na konto zakonu sercanów łącznie 3,65 mln zł, a następnie ks. Michał O. przelał je na konto Fundacji Profeto. Dlaczego?

Mecenas Krzysztof Wąsowski nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące obsługi prawnej Fundacji Profeto. Wcześniej, w czerwcu, poinformował dziennikarzy tvn24.pl i OKO.press, że podczas pracy dla organizacji ani on, ani jego współpracownicy nie dostrzegli żadnych nielegalnych praktyk ks. Michała O. i osób związanych z Fundacją Profeto. Potwierdził też, że Piotr W. odwiedzał jego biuro, ale zaprzeczył, żeby kiedykolwiek spotkał go na żywo.

I oświadczył, że ani on, ani jego współpracownicy nie przygotowali umowy najmu działki, na której budowany był ośrodek Archipelag. Zamiast tego - jak tłumaczył - prawnicy kancelarii pracowali nad przygotowaniem porozumienia "quoad usum" (o podział nieruchomości) dotyczącego zasad rozporządzania nieruchomością przez jej współwłaścicieli, czyli Prowincję Polską Księży Sercanów oraz Fundację Profeto.

Wspólna nieruchomość

Mecenas Wąsowski nie dodał jednak, że tego typu umowa była niezbędna, żeby zgromadzenie księży sercanów mogło samodzielnie - bez udziału Fundacji Profeto jako współwłaściciela - zawrzeć wspomnianą umowę najmu ze spółką, która miała budować ośrodek.

- Mamy tu do czynienia z nieruchomością, która jest wspólna. Żeby można było nią w jakikolwiek sposób rozporządzić, w tym wynająć, powinni działać wszyscy współwłaściciele. Jeżeli fundacja z jakichś względów nie chciała zawierać umowy najmu z generalnym wykonawcą inwestycji, umowa quoad usum mogła poprzedzać najem, i na jej podstawie wydzielono do wyłącznego użytkowania sercanów część działki, na której miał być składowany sprzęt firmy budowlanej. Jeżeli oczywiście taki dokument powstał - komentuje jeden z adwokatów, z którym rozmawiamy.

Przy czym rozróżnienie na sercanów i Fundację Profeto jest tylko formalne, bo organizację kontrolują zakonnicy. W jej czteroosobowym zarządzie zasiada trzech sercanów, a w radzie fundacji - sami duchowni ze zgromadzenia. W rozmowie z dziennikarzami tvn24.pl i OKO.press rzecznik prasowy sercanów ks. Włodzimierz Płatek stwierdził jednak, że spółka Tiso przelewała pieniądze za najem Fundacji Profeto, nie sercanom. Zapewnił też, że sercanie nie są zaangażowani w budowę centrum.

Zapytaliśmy mec. Wąsowskiego:

  • Którzy prawnicy jego kancelarii obsługiwali Piotra W., kiedy był u nich w biurze?
  • Czy jego kancelaria kiedykolwiek świadczyła usługi prawne też dla zakonu sercanów, który wynajął część działki firmie Piotra W.?
  • Kiedy Fundacja Profeto podpisała z sercanami umowę o podział nieruchomości (na której powstawał Archipelag) do korzystania?
  • Kto z zakonu reprezentował wtedy sercanów?
  • I dlaczego, jego zdaniem, główny wykonawca inwestycji wynajmował za ponad 3 mln zł część działki, za którą sercanie i Profeto zapłacili w sumie 6,5 mln zł?

Adwokat nie odpowiedział.

rozmowa nagranie
Tomasz Mraz z Marcinem Romanowskim o Fundacji Profeto. "Ta bańka powinna być do zwrotu"
Źródło: tvn24.pl

Inne osoby

W sierpniu śledczy z Prokuratury Krajowej postawili księdzu O., dwóm byłym urzędniczkom ministerstwa, Mrazowi oraz byłemu wiceministrowi Romanowskiemu dodatkowe zarzuty - udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Prokuratura wskazuje, że nie jest to zamknięta lista członków.

Od niedawna mec. Krzysztof Wąsowski jest (wspólnie z Jackiem Dubois oraz Bartoszem Lewandowskim) obrońcą Pawła Szopy, twórcy marki Red is Bad, ściganego obecnie listem gończym.

Czy Przemysław Wipler wykonywał wobec pana ruchy skoordynowane czy nieskoordynowane?

Jak pan odróżnia ruchy intencjonalne od nieintencjonalnych?

Zna się pani na piłce nożnej? Czy pan Wipler wykonał wymach wolejowy czy z czuba?

Którzy prawnicy jego kancelarii obsługiwali Piotra W., kiedy był u nich w biurze?

Czy jego kancelaria kiedykolwiek świadczyła usługi prawne też dla zakonu sercanów, który wynajął część działki firmie Piotra W.?

Kiedy Fundacja Profeto podpisała z sercanami umowę o podział nieruchomości (na której powstawał Archipelag) do korzystania?

Kto z zakonu reprezentował wtedy sercanów?

I dlaczego, jego zdaniem, główny wykonawca inwestycji wynajmował za ponad 3 mln zł część działki, za którą sercanie i Profeto zapłacili w sumie 6,5 mln zł?

Czytaj także: