Chociaż na świat miał przyjść wraz z bratem, Adaś urodził się jako jedynak w 6. miesiącu ciąży. Obarczony licznymi schorzeniami już od 3 lat walczy o zdrowie i sprawność. Czeka go kosztowna operacja, która ma na celu przeniesienie jednego palca w miejsce nieistniejącego kciuka.
Adaś miał przyjść na świat razem z bratem. Radość przyszłych rodziców nie trwała jednak długo, bo już w 3. miesiącu ciąży dowiedzieli się, że jeden z płodów obumarł. Chłopiec urodził się jako jedynak, 3 miesiące później. Od tego momentu walczy o zdrowie i sprawność.
- Był niedotleniony, miał brak krążenia, miał wylewy krwi do mózgu, później doszła padaczka, trzy miesiące spędził na OIOM-ie - opowiada Wioletta Kaczmarczyk, mama Adama.
Ponadto w prawej ręce dziecka brakowało kości ramiennej i kości przedramienia, a w szczątkowej dłoni doszło do zrośnięcia palców. W lewej natomiast - stwierdzono pojedynczą kość przedramienia z dwoma palcami. W 2020 roku Adaś przeszedł operację, dzięki której udało się rozdzielić palce. Teraz walka toczy się o to, aby ręce były sprawne. Ratunkiem jest operacja za ponad 300 tysięcy złotych, bo zabieg nie jest refundowany. Przeprowadzi ją renomowany ortopeda Dror Paley, ekspert od operacji wydłużania kończyn dzieci i dorosłych oraz innych operacji ortopedycznych.
- Operacja polega na tym, że jeden z palców zostanie przeniesiony w miejsce tego nieistniejącego kciuka, żeby Adaś miał lepszy chwyt. Chcemy zapewnić Adasiowi jak najlepszy start w życiu, dlatego robimy wszystko, żeby zapewnić mu jak najlepszy rozwój - wyjaśnia Kaczmarczyk.
O krok od osiągnięcia celu
Do osiągnięcia celu brakuje już bardzo niewiele. Zebrano już ponad 91 proc. niezbędnych środków finansowych. Potrzeba jeszcze 31 tys. zł. [stan na 29 czerwca]. Wpłaty na rzecz Adasia można uiszczać za pośrednictwem portalu Siepomaga.
Po operacji będzie potrzebował dalszej systematycznej rehabilitacji, opieki medycznej i kolejnych specjalistycznych badań. Rodzice i osoby z jego najbliższego otoczenia nie mają jednak wątpliwości co do tego, że chłopcu uda się stawić czoła przeciwnościom losu.
- Adaś, jak przyszedł do nas do przedszkola, był dzieckiem niechodzącym, on siedział. Z pomocą rodziców, czy też osoby dorosłej, wstawał. Jednak teraz, Adaś jest w stanie zrobić samodzielnie kilka kroków - mówi Monika Grudowska, wychowawczyni Adama.
Źródło: Fakty TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN24