Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka w środę wieczorem zajęła się wnioskiem PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Ostatecznie posłowie negatywnie zaopiniowali ten wniosek. Podczas dyskusji Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski nazwał Bodnara "ministrem destruktorem". - Jak pan używa takich różnych pięknych sformułowań pod moim adresem, to mam wrażenie, że to, co towarzyszy Suwerennej Polsce, to jest taki syndrom odstawienia - odpowiedział Bodnar.
Komisja sprawiedliwości i praw człowieka zajęła się w środę wnioskiem PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. O złożeniu wniosku o odwołanie Bodnara w drugiej połowie stycznia poinformował szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. W czwartek nad tym wnioskiem będą debatowali posłowie na sali plenarnej.
Po kilkugodzinnych obradach posłowie zdecydowali w głosowaniu o negatywnym zaopiniowaniu tego wniosku. Za poparciem wniosku głosowało 14 posłów, przeciw było 20, żadna osoba nie wstrzymała się od głosu.
Kaleta: Bodnar zaczął rządzić na podstawie woli politycznej
Na początku obrad komisji głos zabrał przedstawiciel wnioskodawców, były wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski.
- Wniosek, który przedłożyliśmy, ma związek z niespotykaną po odzyskaniu przez Polaków prawa do samostanowienia po 1989 roku skalą nadużyć, łamania prawa - szczególnie konstytucji - przez osobę, która z racji na powierzone zadania powinna stać w pierwszym rzędzie obrońców demokracji i prawa - mówił Kaleta. Dodał, że "Adam Bodnar sprzeniewierzył się złożonemu ślubowaniu".
- Adam Bodnar to minister destruktor, ale jednocześnie symbol nowej władzy, która dąży do zmiany prawa obowiązującego w Polsce, a przyjmuje doktrynę jego niestosowania i nieistnienia. To doktryna opierania się wyłącznie o własne przekonania wyrażone w uchwałach, opiniach, komunikatach. Tego typu źródła, nie prawa, lecz politycznych przekonań, były przez ostatnie dwa miesiące podstawą do siłowego przejmowania kolejnych instytucji w naszym państwie - mówił dalej Kaleta.
- Pan Bodnar miał szukać podstawy prawnej swoich działań do rzekomego naruszenia praworządności przez poprzedni rząd. Nie znalazł, więc zaczął rządzić na podstawie woli politycznej. A to skutkuje tym, że bardzo łatwo jest dzisiaj znaleźć przepisy, które tymi działaniami naruszył. Dla ministra Bodnara nie istnieje dzisiaj ani konstytucja, ani ustawy o sądach powszechnych, KRS, Sądzie Najwyższym czy prawo o prokuraturze.
Kaleta ocenił, że "to doktryna Bodnara, inaczej doktryna nieistnienia". - Przyjął założenie, że tam, gdzie mu się prawo uchwalane po 2015 roku nie podoba, to po prostu to prawo nie istnieje, nie wiąże go, nie obowiązuje - mówił dalej.
Bodnar: proces legislacyjny dotyczący naprawy praworządności będzie bardzo intensywny
- W sumie mnie to trochę dziwi, że pan widzi we mnie taką sprawczość w sytuacji, kiedy dopiero rozpoczęliśmy proces legislacyjny i ten proces legislacyjny - chciałbym zapewnić - będzie bardzo intensywny. Ustawa o KRS już została złożona do Sejmu, później pójdzie ustawa o ustroju sądów powszechnych, będzie ustawa o Sądzie Najwyższym, ustawa o Trybunale Konstytucyjnym, będzie wreszcie ustawa o pracownikach sądów i prokuratur, o której niestety zapomniano w ostatnich latach. I kilka jeszcze innych rozwiązań, w tym także taka ustawa, o którą zabiegam już od dziesięcioleci, ustawa o wykonywaniu wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - wyliczał minister sprawiedliwości.
- Ale skoro tak patrzymy w kwestie historyczne, to chciałbym jednak przypomnieć, co się działo w ciągu ostatnich lat, bo pan poseł tak bardzo łatwo rzuca te oskarżenia, ale jakby na to nie patrzeć, to w ciągu ostatnich ośmiu lat doszło do tego, że kilku sędziów w Polsce zostało zawieszonych przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, że został zbudowany cały mechanizm dyscyplinarnego represjonowania sędziów, że były prowadzone kampanie oszczercze pod adresem sądów. Czekamy na wyjaśnienie afery hejterskiej, w którą - jak wszystko na to wskazuje - zaangażowani byli przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości - przypominał.
- Możemy sobie przypomnieć, jak to było z degradacjami prokuratorów na mocy ustawy uchwalonej w 2016 roku, ile osób zostało objęte degradacjami. Nie odwołaniem z delegacji, tylko degradacjami. Bez jakiejkolwiek możliwości odwołania się czy nawet jakiejkolwiek możliwości dyskusji - mówił dalej. Dodał, że "na różne sposoby prokuratura była wykorzystywana do tego, aby przykrywać różne niegodziwości, które się zdarzyły w ciągu ostatnich lat".
Bodnar: mam wrażenie, że to, co towarzyszy Suwerennej Polsce, to syndrom odstawienia
W następnej części swojego wystąpienia Bodnar ponownie odniósł się do słów, jakie pod jego adresem skierował Sebastian Kaleta.
- Jak pan używa takich różnych pięknych sformułowań pod moim adresem, to mam wrażenie, że to, co towarzyszy Suwerennej Polsce, to jest taki syndrom odstawienia, że byście bardzo chcieli (...) tak dalej tkwić w tym schemacie rozdawania pieniędzy, nieponoszenia żadnych odpowiedzialności, rozdawania kart - zwrócił się do przedstawiciela Suwerennej Polski.
- To, co jest dla mnie jednym z największych wyzwań, z którymi się mierzę obecnie wraz z moim wspaniałym zespołem, do którego mam absolutne zaufanie, to to, że my z jednej strony musimy mierzyć się z naprawieniem rzeczywistości, która została przez was stworzona, w której doszło do nadużycia zaufania obywatela, zasady zaufania obywatela w stosunku do państwa i na różne sposoby były łamane reguły praworządności - mówił dalej.
- Te wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka czy Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie wzięły się z powietrza, one są bardzo konsekwentnym wynikiem działań, które były spowodowane przez ostatnie lata, ale także to, z czym muszę się mierzyć, to po prostu sytuacja w Ministerstwie Sprawiedliwości - powiedział.
Paszyk: ten wniosek absolutnie zasługuje na odrzucenie
Na słowa Sebastiana Kalety zareagował Krzysztof Paszyk, szef klubu PSL-Trzeciej Drogi.
- Co zostawiliście, z czego was dzisiaj Polacy będą kojarzyć w tym wymiarze sprawiedliwości? Że jest 2-3 razy dłużej przed sądami, że jest kilkukrotnie drożej, że nie ma absolutnie żadnego poczucia sprawiedliwości po tych ośmiu latach - zwrócił się do przedstawicieli poprzedniego obozu rządowego. Stwierdził, że "nie ma najmniejszego zaufania społecznego do tych działań i nie było". - Będą was pamiętać za to, że pieniądze, które miały służyć wyrównywaniu niesprawiedliwości, zapewnieniu opieki ofiarom przestępstw, poszły w kwocie wielu milionów złotych na zakup oprogramowania służącego prześladowaniu opozycji i inwigilowaniu opozycji, bo do tego został użyty Pegasus - mówił dalej.
- Będą pamiętali, że te reformy i te wasze działania tolerowały grupę hejterską w prokuraturze, która miała za zadanie nie ścigać przestępców, nie wychodzić naprzeciwko oczekiwaniom, które obiecaliście obywatelom, tylko nietolerowanych, nielubianych przez władze prokuratorów ścigała, dyskredytowała, obrażała, szykanowała - kontynuował Paszyk.
- W imieniu klubu parlamentarnego Polskie Stronnictwo Ludowe-Trzecia Droga uważamy, że absolutnie ten wniosek, który złożyliście, jest bezzasadny. Nie ma dzisiaj ani cienia wątpliwości, ani cienia zarzutu do działalności pana ministra Adama Bodnara - podkreślił.
Dodał, że wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Bodnara jest "podszyty czystą hipokryzją" i "absolutnie zasługuje na odrzucenie".
Wójcik do Bodnara: uczestniczy pan w zamachu na demokrację
Głos zabrał również były wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik, także z Suwerennej Polski.
- Szanowny panie ministrze, te ostatnie kilka tygodni to jest taki brutalny zamach na polską demokrację. Pan uczestniczy w tym zamachu i wiem, że pan się dobrze bawi dzisiaj, ale jako profesor, wie pan, powinien pan przynajmniej wiedzieć, że każda władza kiedyś się skończy i pan za to, co dzisiaj robi, co zrobił przez te ostatnie kilka tygodni, odpowie pan politycznie i odpowie pan karnie - zwrócił się do Bodnara.
Bodnar: celem jest doprowadzenie do rozdzielenia urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego
Głos zabierali także zastępcy Adama Bodnara. Wiceminister Dariusz Mazur odpowiadał na pytanie dotyczące przyszłości tzw. neosędziów. - Jeżeli chodzi o sytuację statusu prawnego tzw. neosędziów, nie uważam, żeby to było jakieś określenie uwłaczające. Nie ma w tym nic pejoratywnego, natomiast chodzi o to, żeby w ten sposób określić osoby, które zostały nominowane czy też promowane z udziałem Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej ustawą z dnia 8 grudnia 2017 roku, która jest w sposób oczywisty organem wadliwym - powiedział.
Natomiast wiceminister Arkadiusz Myrcha mówił o potrzebie odpolitycznienia prokuratury. Zapewniał, że "wszystkim zależy na tym, żeby prokuratura była wolna od polityki i to jest priorytetem".
O zmianach w prokuraturze mówił także w kolejnym swoim wystąpieniu minister Bodnar. - Moim celem jest doprowadzenie do rozdzielenia urzędu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Przedstawiłem publicznie projekt założeń do tej ustawy. Myślę, że w ciągu dwóch, trzech tygodni przygotujemy projekt i damy go do konsultacji społecznych - powiedział.
Źródło: TVN24