Krzysztof Bednarek został prezesem spółki NCBR Investment Fund, choć wcześniej działał w zarządzie firmy, którą latami rozpracowywała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a prokuratura prowadziła wobec jej działań śledztwo zakończone aktem oskarżenia. O podejrzeniach wobec tej firmy służby i prokuraturę zawiadomił osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Krzysztof Bednarek objął stery w spółce NCBR Investment Fund, spółce kluczowej dla działalności Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, w połowie stycznia. W czwartek złożył rezygnację w efekcie wyników kontroli poselskiej którą przeprowadzili opozycyjni posłowie Michał Szczerba i Dariusz Joński (KO). - Po analizie dokumentów odkryliśmy powiązania pana Bednarka z dwiema firmami, które otrzymały największe granty w ramach konkursu o nazwie "Szybka ścieżka - innowacje cyfrowe", organizowanymi przez NCBiR, a także z politykami partii Republikanie, której to politycy nadzorują NCBiR - mówi Michał Szczerba.
Obydwie firmy otrzymały najwyższe dotacje, w wysokości 123 milionów i 55 milionów złotych.
W gąszczu spółek
Sprawdzając biznesową przeszłość 39-letniego dziś Krzysztofa Bednarka, absolwenta Politechniki Wrocławskiej o kierunku "inżynieria oprogramowania i telekomunikacji", dziennikarze tvn24.pl trafili na gąszcz kilkudziesięciu spółek.
Z danych zgromadzonych w sądach gospodarczych wynika, że jedno z pierwszych wysokich stanowisk w swojej karierze Bednarek objął już trzynaście lat temu. Trafił wtedy do zarządu wrocławskiej spółki Data Techno Park. Z przerwami był z nią związany przez wiele lat: najpierw w zarządzie od 2010 do 2012 roku, później znów od 2015 do 2017 roku.
Prezes Kaczyński zawiadamia
Wokół tej spółki zrobiło się głośno w 2013 roku. Rok później sprawą osobiście zainteresował się prezes PiS Jarosław Kaczyński, który nawet złożył zawiadomienie o popełnieniu w związku z jej działalnością serii przestępstw do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Wystąpienie do służb specjalnych przekazał jeszcze za rządów PO-PSL prezes Jarosław Kaczyński. Wrocławska prokuratura nie miała jednak zamiaru zaangażować się w śledztwo
Według tej samej publikacji śledztwo przyśpieszyło po dojściu PiS do władzy. Zostało zabrane z Wrocławia i przekazane do śląskiej prokuratury, która wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości uchodzi za najbardziej zaufaną. Nadzór nad postępowaniem objęła Prokuratura Krajowa. Prokuratorzy prowadzili je z funkcjonariuszami śląskiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Bunkier danych
Ostatecznie prokuratorzy i funkcjonariusze ABW w 2019 roku oskarżyli dwie osoby: Marka G., prezesa Data Techno Park oraz Marka Z, byłego rektora wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego.
Według śledczych wspólnie doprowadzili oni do sytuacji, w której uniwersytet stracił kontrolę nad spółką Data Techno Park, w której wcześniej był większościowym udziałowcem.
Stało się to po tym, gdy spółka otrzymała 100 milionów złotych publicznych środków z dotacji Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości. Za te pieniądze spółka miała wybudować największą w Europie serwerownię. Partnerem niewielkiej Data Techno Park miała być znacznie większa spółka z branży informatycznej Qumak. Jednak Urząd Zamówień Publicznych uznał, że DTP wybrało partnera w nieuczciwym przetargu - karą było zmniejszenie publicznych dotacji.
- Po tym firma DTP wpadła w tarapaty finansowe. Miała ogromne problemy ze skończeniem serwerowni, do której miały trafiać dane medyczne wszystkich Polaków. Media okrzyknęły inwestycję "bunkrem danych" - mówi tvn24.pl dolnośląski polityk, który przed laty zajmował się sprawą.
Rektor Uniwersytetu Medycznego profesor Marek Z. zdecydował wtedy o serii transakcji, których efektem było wyjście uczelni z inwestycji w DTP. Śledczy z prokuratury i ABW ostatecznie uznali, że profesor Marek Z. nie posiadał koniecznej zgody ministra skarbu państwa na rozporządzanie udziałami spółki DTP. Dlatego rektora oskarżono o przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków dla osiągnięcia korzyści majątkowej, a prezesa DTP o współdziałanie.
Sukces szefa CBA
Śledztwo w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nadzorował szef śląskiej delegatury tej służby Andrzej Stróżny. Gdy przed dwoma laty awansował na stanowisko szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w komunikatach podkreślono jego osobisty udział w czterech śledztwach, w tym dotyczącym właśnie Data Techno Park.
- Kiedy rozpoczęliśmy kontrolę w NCBiR, zadaliśmy konkretne pytanie ówczesnemu dyrektorowi tej instytucji: gdzie są służby. On na to odpowiedział, że zatrudnia tutaj ludzi z wielu służb. Coraz więcej wskazuje, że - tak jak w aferze respiratorowej - to służby rozpostarły parasol ochronny nad przekrętami z dotacjami. Dlatego dwa miesiące czekano na jakikolwiek ruch ze strony CBA - komentuje poseł Michał Szczerba.
A Dariusz Joński dodaje: - To niebywałe, że republikański satelita PiS sięga po ludzi, na których przed laty Kaczyński wysyłał służby, a sprawą osobiście zajmował się aktualny szef CBA. Należy się zapytać, czym tak naprawdę zajmują się służby specjalne?
Portal za 66 milionów
Gdy akt oskarżenia trafił do sądu w 2019 roku, sprawa została umorzona. Sędzia oddalił ją, argumentując, że w sprawie nie doszło do przekroczenia uprawnień przez rektora i prezesa DTP. Prokuratura jednak złożyła zażalenie, które uznał sąd okręgowy i proces toczy się przed wrocławskim sądem.
Spółka DTP wzięła udział w drugiej sprawie, która zelektryzowała opinię publiczną w 2015 roku, gdy w zarządzie znów był Krzysztof Bednarek. Media ujawniły wtedy, że kosztem 66 milionów złotych firma Qumak buduje portal e-DolnyŚląsk na zlecenie samorządu dolnośląskiego. A niemal trzecia część tej kwoty miała trafić właśnie do DTP. Portal nigdy nie powstał, a kulisy tego zamówienia publicznego prześwietlały Najwyższa Izba Kontroli oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne. Spółka DTP nie wyszła z problemów finansowych.
Służby milczą
Według naszych rozmówców ze służb specjalnych, osoba Krzysztofa Bednarka powinna zostać poddana prześwietleniu przed powołaniem na stanowisko prezesa spółki podległej NCBiR, zarządzającej 700-milionowym budżetem.
- Bednarek nie był tylko pracownikiem najemnym, pełnił kluczowe funkcje w DTP. Nawet jeśli nie został objęty aktem oskarżenia, to przy jego nazwisku powinno się zapalić czerwone światło w służbach - ocenia były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Jak mówi, NCBiR powstawał z aktywnym udziałem służb specjalnych, bo są w nim fundusze na rozwijanie systemów, technik i produktów ważnych dla bezpieczeństwa i obronności państwa - również tajnych i ściśle tajnych.
- W ostatnich latach trafiło tutaj mnóstwo funkcjonariuszy na bardzo dobrze płatne etaty, kilkukrotnie wyższe, niż mieli w służbie. Ale oni wiedzą, że mogą stracić tę świetnie płatną robotę, jeśli będą zbyt dużo węszyć i przeszkadzać politykom - mówi tvn24.pl jeden z byłych szefów służb.
Zadaliśmy serię pytań - m.in. o to, czy służby wiedziały o kandydaturze Krzysztofa Bednarka - wicekoordynatorowi służb specjalnych Stanisławowi Żarynowi. Do momentu publikacji tego materiału nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Przesłaliśmy również pytania samemu Bednarkowi, z tym samym jak dotąd skutkiem.
Człowiek z układami
Posłowie Dariusz Joński i Michał Szczerba odkryli powiązania prezesa NCBR Investment Found z dwoma największymi beneficjentami konkursu. By objąć swoją funkcję, od połowy października wychodził ze spółek, w których wcześniej był udziałowcem bądź pełnił w nich różne funkcje.
Posłowie odkryli, że przed objęciem prezesury udziały w jednej z firm sprzedał Piotrowi M., który następnie z NCBiR dostał grant w wysokości 123 milionów. Stało się tak, choć eksperci NCBiR krytycznie ocenili projekt przedstawiony przez firmę Piotra M.
W innej ze spółek Bednarek był wspólnikiem z Anną O. Jak posłowie odkryli, to siostra 26-letniego Kacpra W., który otrzymał 55-milionową dotację. Spółka powstała na dziesięć dni przed rozpoczęciem konkursu. O ile Bednarek wyszedł ze spółki z Anną O., to jego żona - z którą ma rozdzielność majątkową - jest nadal wspólniczką z Anną O. w czterech podmiotach.
Według posłów Jońskiego i Szczerby te wszystkie powiązania powstały pod nadzorem Partii Republikańskiej, której szefem jest europoseł Adam Bielan.
To on podczas rozmów koalicyjnych wynegocjował z PiS, że nadzór nad NCBiR będzie sprawował, jako wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego, Jacek Żalek - zarazem wiceprezes partii. To on miał kluczowy wpływ na powołanie prezesa NCBiR Pawła Kucha (już odwołanego) oraz prezesa kluczowej spółki Krzysztofa Bednarka, który złożył rezygnację w czwartek.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski / Shutterstock.com