Rodzice dzieci z podstawówki w Czyżewie są zdesperowani - do tego stopnia, że ogłosili strajk. Boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci terroryzowanych przez 9-letniego chłopca, który potrafi popchnąć, uderzyć, przydusić, a nawet nasikać na środku schodów. Dyrekcja jest bezradna, a matka nie widzi problemu. Zdesperowani rodzice pozostałych dzieci jedyną nadzieję widzą w decyzji sądu.
Adrian (na prośbę rodziców zmieniliśmy jego imię) uczy się w trzeciej klasie szkoły podstawowej w małym Czyżewie. Jednak jego zachowanie budzi sprzeciw rodziców pozostałych 19 uczniów z jego klasy. Według ich relacji chłopiec jest niespotykanie agresywny, a ich cierpliwość powoli się kończy. Potrafi uderzyć, potrafi przydusić - skarżą się rodzice. - Pchnął ją na ławkę, to miała tu udo rozcięte i to dość sporo - mówi ojciec Oli z III klasy, Zdzisław Gotowicki.
Przyborami atakuje, przecież to są ostre. Przecież jak on wziął ołówek, to pani mu zabrała, bo chciał przebić jakiegoś tam z uczniów. Ostatnio to przeszło nasze oczekiwania. Obnażył się i załatawił się przy wszystkich dzieciach na korytarzu na schodach. Mało tego, jeszcze z tyłu dziewczynka w to wszystko weszła Marek Wrzosek, ojciec Pauliny
"Jest bardzo spokojny"
Przeciwnego zdania jest matka Adriana. - Jest bardzo spokojny i grzeczny, widocznie otoczenie stwarza problemy, a nie samo dziecko. Ono jest spokojne. Inni leją, to dlaczego ja mam się nie bronić?! No, taka jest prawda - zapewnia.
Zarzuty o agresywnym zachowaniu jej syna kwituje: - To tkwi wewnątrz, ale nie w samym dziecku, bo jak dziecko może być terrorystą skoro to jest 9-letnie dziecko.
- Do nich nic nie dociera! A mnie to dziwi, bo to ludzie wykształceni - odpowiada jeden z rodziców. Wszyscy są tak zdesperowani, że nie puścili swoich dzieci na lekcje, a przed szkołą zorganizowali pikietę. Adrian uczy się z ich dziećmi już od roku, a dotychczasowe próby zdyscyplinowania go nie przyniosły rezultatu.
Bezradna szkoła
- Rodzice dziecka nie dostrzegają problemu - potwierdza dyrektorka szkoły Anna Siennicka - Uważają, że nie ma problemu, a szkoła nie potrafi z dzieckiem pracować. I nie ma potrzeby korzystania z potrzeby poradni.
To tkwi w wewnątrz, ale nie w samym dziecku, bo jak dziecko może być terrorystą skoro to jest 9-letnie dziecko Matka Adriana
Dyrektorka podjęła doraźne środki zapobiegawcze - właśnie zatrudniła dodatkową osobę do pilnowania tylko Adriana podczas lekcji.
Był w poradni, ale to tajemnica
Co ciekawe, matka 9-latka twierdzi, że była z synem w poradni, ale jego rozwój jest prawidłowy i żadnej opinii nie dostała. Nie chce jednak odpowiedzieć na pytanie, w której poradni był Adrian: - Na razie zostanie to tajemnicą.
Próby mediacji podejmowała się też pani wójt - bezskutecznie. Jak wyjaśnia, takie jest prawo, że nie można zmusić rodziców do wysłania dziecka do poradni, bez orzeczenia szkoła musi traktować wszystkie dzieci jednakowo.
Sprawę próbują na własną rękę rozwiązać rodzice. Od roku w sądzie leży wniosek o wgląd w sytuację rodzinną chłopca. Jednak dopóki sąd nie zdecyduje, czy diagnoza Adriana z poradni psychologiczno-pedagogicznej powinna być znana nauczycielom – chłopiec ma prawo uczyć się z pozostałymi dziećmi. Podczas pikiety rodzice zebrali podpisy i przekazali do ministra sprawiedliwości, żeby ten wpłynął na przyśpieszenie pracy i decyzji sądu. Informacje o kłopotach z 9-latkiem otrzymał też Rzecznik Praw Dziecka.
Dzieci radzą sobie same
Dzieci na razie znalazły własny sposób na 9-letniego Adriana. - Jeżeli on siada na chłopca, przewala go, dusi, no to dzieci same strategię obrony sobie obrały. Dziewczynki stoją wkoło i krzyczą, a chłopcy odciągają za nogi - opowiada Marek Wrzosek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24