To było powstanie ludzi, którzy zachowali godność i zdecydowali, że zachowają ją do samego końca, że zginą z bronią w ręku - mówił w 75. rocznicę powstania w warszawskim getcie prezydent Andrzej Duda. - Oni nie chcieli przeżyć. Dumnie stanęli po to, żeby pokazać Niemcom, że Żydzi nie dadzą się tak całkowicie pokonać i podeptać, że to będzie kosztowało także niemieckie życie - dodał.
Punktualnie w południe w stolicy rozległy się syreny, a przed pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy oraz między innymi przedstawicieli rządu oraz ambasador Izraela rozpoczęły się główne uroczystości 75-lecia wybuchu powstania w getcie warszawskim.
Wcześniej Andrzej Duda złożył biało-czerwone wieńce na zbiorowej mogile ofiar getta warszawskiego na Cmentarzu Żydowskim, a także na grobach: ostatniego przywódcy powstania w getcie Marka Edelmana oraz dowódcy Żydowskiego Związku Wojskowego Pawła Frenkla.
- Kiedy popatrzymy wokół nas, na tę część stolicy Polski, Warszawy, to błyskawicznie można zauważyć, że wszystkie budynki, które tu wokół się znajdują, są zbudowane po 1945 roku. Tu nie ma wokół żadnego budynku, który istniałby przed II wojną światową - mówił przed pomnikiem Bohaterów Getta prezydent Andrzej Duda.
- Niemcy niszcząc powstańców w getcie warszawskim, niszcząc resztki społeczności żydowskiej, którą tutaj zgromadzili, przystąpili do zniszczenia także tych resztek kamienic, które tutaj pozostały. W 1944 roku była tutaj pustynia i jedyne, co zostało, to obóz koncentracyjny Gęsiówka dla Żydów, który Niemcy tutaj zbudowali - dodał.
Prezydent stwierdził, że zamiarem Niemców było zniszczenie zarówno narodu żydowskiego, jak i zniszczenie wszelkich pamiątek po narodzie żydowskim.
- W jaki sposób ludzi narodowości żydowskiej identyfikowali i określali? Prosty, według swojego, faszystowskiego prawa III Rzeszy, ponieważ wymazali Polskę z mapy i tu była III Rzesza - mówił Duda.
- Kierowali się swoim bandyckim prawem, ustawami norymberskimi - dodał.
"Oni nie chcieli przeżyć"
Duda mówił, że "poza egzekucjami (...), to stłoczenie ludzi także było sposobem na realizację niemieckiego planu Zagłady".
- Ludzie umierali na ulicach z chorób i głodu. To był codzienny widok getta warszawskiego - powiedział.
Jak wskazał prezydent, powstanie w getcie wybuchło wtedy, kiedy Żydów w getcie warszawskim było już "znacznie, znacznie mniej".
- Pozostali zostali zamordowani albo popędzeni na Umschlagplatz, skąd wywieziono ich do obozu koncentracyjnego, do obozu zagłady w Treblince - powiedział.
Duda podkreślił, że "to właśnie wtedy - widząc tę nieuchronną zagładę - młodzi ludzie z Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego zdecydowali się stanąć do nierównej walki".
- Czy to powstanie miało militarne cele? Czy chcieli osiągnąć coś konkretnego? Czy chcieli zwyciężyć? Nie, to powstanie nie miało celu militarnego. To było powstanie ludzi, którzy zachowali godność i którzy zdecydowali się, że tę godność zachowają do końca i zginą z bronią w ręku. Oni nie chcieli przeżyć. Dumnie stanęli po to, żeby pokazać Niemcom, że Żydzi nie dadzą się tak całkowicie pokonać i podeptać, że to będzie kosztowało także niemieckie życie - podkreślił.
"Pochylamy dziś nisko głowę"
Prezydent w swoim wystąpieniu podkreślał, że Żydzi, którzy zginęli w getcie, nie myśleli o tym, czy zostaną bohaterami.
- Ale dziś my wszyscy pochylamy nisko głowę przed ich bohaterstwem, przed ich męstwem, przed ich determinacją i odwagą. Oni zginęli, bo w większości taki był ich los, walcząc za godność, walcząc za wolność, ale w naszym poczuciu, walcząc także i za Polskę, bo byli polskimi obywatelami - mówił Duda.
Podkreślał, że to dlatego "o pomoc dla nich apelowały władze polskiego państwa podziemnego, to dlatego apelował o pomoc dla nich generał Władysław Sikorski na falach BBC, wówczas głównodowodzący sił polskich na Zachodzie, a zarazem polski premier, to dlatego przybył do warszawskiego getta dwukrotnie Jan Karski jako emisariusz polskiego rządu londyńskiego".
Prezydent mówił, że także z tego powodu "słychać było wówczas strzały nie tylko wewnątrz murów getta", ale też wokół nich - na ulicach Warszawy.
Prezydent cytuje kata getta
Przypomniał, że generał Juergen Stroop, który dowodził siłami pacyfikującymi warszawskie getto, w swoim raporcie pisał, że były one atakowane "także ze strony aryjskiej, przez polskich bandytów".
- A pisząc o pierwszym starciu, do jakiego doszło w getcie, po którym Niemcy musieli się wycofać, napisał: "zaatakowali nas Żydzi i polscy bandyci" - cytował prezydent.
"Aby prawda historyczna była jedna"
Prezydent zaznaczył także, że w czasie gdy wybuchło powstanie, polskie państwo w sensie geograficznym i politycznym nie istniało, "ale były polskie władze na emigracji, na zachodzie Europy i byli Polacy, którzy pomagali Żydom traktując ich jako swoich braci, jako współobywateli".
- Dlatego jestem przekonany, że tak jak Polakom, tak samo Żydom - obywatelom polskim - ogromnie zależy na tym, aby prawda historyczna była jedna. Prawda o ich bohaterstwie, o ich niezłomności, o ich odwadze, ale także o postawie wszystkich, którzy wówczas wokół byli - oświadczył Andrzej Duda.
- Gdy ktoś mówi o odpowiedzialności polskiego państwa, czy współodpowiedzialności polskiego państwa za Holokaust, to rani to nie tylko Polaków, ale rani to także Żydów polskich obywateli, (rani - red.) także pamięć tych, którzy polegli pod polską i żydowską flagą. Rani nie tylko dlatego, że jest oszczerstwem i zniewagą, ale rani także dlatego, że rozmywa odpowiedzialność ich morderców, niemieckich nazistów - podkreślił prezydent.
- Dziś dzięki bohaterstwu powstańców getta warszawskiego, dzięki ich odwadze, Izrael ma wspaniałą i silną armię. To oni są bohaterami i wzorami dla izraelskich żołnierzy, ale są bohaterami obydwu naszych krajów, Izraela i Polski, jako polscy obywatele. I także tu, w Polsce, nigdy nie zapomnimy ich męstwa, bohaterstwa, poświęcenia i odwagi - powiedział prezydent.
- Cześć i chwała bohaterom, wieczna pamięć powstańcom getta warszawskiego - zakończył prezydent.
"Mój kraj pochyla głowę przed bohaterami getta"
W czasie uroczystości przemówienie wygłosiła także ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, która przypomniała, że również na 19 kwietnia przypada 70. rocznica powstania państwa Izrael.
- Myślę, że te dwa wydarzenia łączy pojęcie odwagi i walki o wolność. Młodzi ludzie, którzy rozpoczęli powstanie, walczyli o godność człowieka - podkreśliła.
Azari przypomniała słowa Mordechaja Anielewicza, jednego z przywódców powstania w getcie. - W swoim ostatnim liście Mordechaj Anielewicz napisał: najważniejsze, że marzenie mojego życia spełniło się. Dane mi było zobaczyć żydowską obronę w getcie. W całej jej wielkości i chwale - czytała ambasador.
Mówiła, że wydarzenia z 1943 roku stały się inspiracją dla Żydów walczących w wojnie o niepodległość Izraela.
- Odwaga tych młodych ludzi z warszawskiego getta była inspiracją dla 600 tysięcy żydowskich mieszkańców Palestyny, którzy w 1947 roku zostali zmuszeni do walki przeciwko wielomilionowym krajom arabskim. Wśród nich było wielu ocalałych z Zagłady - przypomniała.
- Odwaga jest dziś potrzebna Izraelczykom, żeby w sytuacji stałego zagrożenia uratować wartości demokracji i wolności. Mój kraj, który dziś radośnie świętuje niepodległość, pochyla głowę przed bohaterami getta warszawskiego - podsumowała.
"Potrzebujemy się wzajemnie jak nigdy wcześniej"
- Walka przeciwko nazistom w Warszawie nie skończyła się na powstaniu w getcie. Rok później, w 1944 roku całe polskie podziemie rozpoczęło walki, musimy oddać im szacunek - mówił przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald S. Lauder.
Podkreślił, że poświecenie uczestników powstania w getcie nie zostało zmarnowane. - To, czego ci dzielni wojownicy nie mogli wiedzieć, to rezultat ich walk. Ich działania miały wpływ na przyszłe pokolenia młodych Żydów a także wolnych ludzi na całym świecie - wskazał Lauder.
Lauder zaznaczył, że walki przeciwko nazistom w Warszawie nie skończyły się wraz z powstaniem w getcie.
- Był kolejny rozdział, który został napisany w Warszawie, o którym musimy pamiętać. Zaledwie rok po tym, jak mała grupka Polaków żydowskiego pochodzenia powstała przeciwko Niemcom, całe polskie podziemie rozpoczęło walki przeciwko nazistom - były to jedne z najbardziej brutalnych walk podczas całej wojny i musimy oddać szacunek tym dzielnym wojownikom 1944 roku - mówił.
- Opresja i ciemiężcy nie odeszli. Potrzebujemy się wzajemnie jak nigdy wcześniej - Żydzi, katolicy, Polacy, Amerykanie - wszyscy wolni ludzie muszą powstać wspólnie i upewnić się, by nasze dzieci i wnuki nigdy nie doświadczyły tego horroru, który miał miejsce 75 lat temu - podsumował Lauder.
75. rocznica powstania w getcie warszawskim
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 roku. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej walce, słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych.
Warszawskie getto prowadziło bój z wojskami niemieckimi prawie miesiąc. Najcięższe walki toczyły się w rejonie ul. Zamenhoffa i Nalewek oraz na pl. Muranowskim. Niemcy systematycznie posuwali się w głąb getta. Paląc i niszcząc dom po domu, zmuszali ludność cywilną do opuszczania bunkrów i schronów. Żydzi z całymi rodzinami wyskakiwali z okien płonących mieszkań.
8 maja Niemcy odkryli i otoczyli ogromny schron przy ul. Miłej 18, w którym znajdowało się kilkuset ludzi, w tym sztab ŻOB i ponad 100 żydowskich bojowników. Na wezwanie Niemców cywile wyszli, natomiast większość powstańców razem z dowódcą Mordechajem Anielewiczem popełniła samobójstwo.
Powstanie, pomimo apeli rządu polskiego w Londynie, nie wywołało żadnych reakcji aliantów. W proteście przeciwko obojętności świata wobec tragedii narodu żydowskiego, 12 maja 1943 roku członek Rady Narodowej RP w Londynie Szmul Zygielbojm popełnił samobójstwo.
W chwili wybuchu powstania w getcie było około 60 tysięcy Żydów. Prawie 14 tysięcy z nich zginęło. Reszta została wywieziona do obozów zagłady. Powstańcy w małych, rozproszonych grupach walczyli do 16 maja 1943 roku. Tego dnia gen. SS Juergen Stroop, nazwany katem warszawskiego getta, ogłosił koniec akcji pacyfikacyjnej i rozkazał wysadzić w powietrze Wielką Synagogę. Ostatecznie sam ją wysadził.
Autor: kb//kg, adso / Źródło: TVN24, PAP