- Naszym obowiązkiem jest przekazać wiedzę o tym, co się wtedy stało. Wiedzę o tym, że polała się krew, że padli zabici - mówił Wojciech Kolarski, minister w Kancelarii Prezydenta w nocy z wtorku na środę przed tablicą na warszawskiej Starówce upamiętniającą śmierć Grzegorza Przemyka. Uroczystość zorganizowano w 36. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego.
"Po śmierci Jaruzelskiego i Kiszczaka uznaliśmy, że potrzeba stałego miejsca pamięci dla stanu wojennego. Dawny komisariat MO na Jezuickiej, gdzie śmierć poniósł Grzegorz Przemyk, jest takim wyrazistym i symbolicznym miejscem dla dorocznych spotkań. Emil Barchański był najmłodszą ofiarą stanu wojennego. Jego tablica znajduje się przy kościele bonifratrów i tam też przejdziemy po apelu w milczącym pochodzie" - napisali w komunikacie organizatorzy z Niezależnego Zrzeszenia Studentów Politechniki Warszawskiej.
"Chcielibyśmy upamiętnić ofiary stanu wojennego"
Rocznicowe spotkanie zgromadziło około 40 osób. Spotkanie poprowadziła dziennikarka Kinga Hałacińska, była działaczka Niezależnego Zrzeszenia Studentów. - 36 lat temu generał Jaruzelski wypowiedział wojnę własnemu narodowi. To było w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku - przypomniała.
- Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, czy będzie to oznaczało ofiary, ale był to najpiękniejszy okres Solidarności, kiedy ludzie byli razem, tworząc razem własną historię. Po 13 grudnia już nic nie było takie same. Pamiętam moją mamę, kiedy słuchała Radia Wolna Europa podczas odczytywania listy zabitych w kopalni "Wujek". Potem okazało się, że tych ofiar będzie jeszcze więcej - mówiła dziennikarka.
- Zgromadziły się tutaj trzy pokolenia NZS-u, organizacji, która walczyła o wolność Polski. Chcielibyśmy upamiętnić ofiary stanu wojennego, ponieważ w ostatnich czasach bardzo mało się o nich mówi. Nie są honorowani, ich rodziny nie są otoczone należytą opieką. Obecnie nie znamy nawet historii tych rodzin ani ich nazwisk. Tak nie powinno być, gdyż wolność zawdzięczamy konkretnym osobom - podkreślała.
"Wiedza przekazywana między pokoleniami"
- Żyjemy w wolnym kraju. Jeśli nie będziemy szanować pamięci o ofiarach stanu wojennego, ta wolność nie będzie wiele warta. Będziemy żyli w skłóconym świecie. Ofiary stanu wojennego stały się zakładnikami Okrągłego Stołu. Jeżeli paktuje się z wrogiem, to potem trudno rzucić mu w twarz, że jednak padły jakieś ofiary, że byli mordercami - zaznaczyła Hałacińska.
Dodała, że cieszy ją obecność młodego NZS-u, "ludzi, którzy zapisali się do tej samej organizacji, do której w przeszłości należeliśmy my w czasie stanu wojennego". - Ta wiedza musi być przekazywana między pokoleniami, ponieważ bez tego będziemy budowali fałszywą historię. Bez tego nie będzie wolnej i sprawiedliwej Polski - dodała.
"Bohaterowie naszej wolności"
Po odczytaniu apelu poległych ofiar stanu wojennego przez Hałacińską, wieniec w imieniu prezydenta złożył reprezentujący prezydenta Andrzeja Dudę minister w Kancelarii Prezydenta, Wojciech Kolarski.
- To jest odpowiedź na taki oddolny, obywatelski odruch, żeby tutaj - w nocy z 12 na 13 grudnia - w 36. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego spotkać się i wspominać ofiary reżimu [generała Wojciecha] Jaruzelskiego - oświadczył Kolarski.
- Od tego czasu minęło 36 lat. Można powiedzieć, że wyrosło nowe pokolenie. Naszym obowiązkiem jest przekazać wiedzę o tym, co się wtedy stało. Wiedzę o tym, że polała się krew, że padli zabici. Jeśli dzisiaj cieszymy się wolnością, jeżeli mamy wolną i suwerenną Rzeczpospolitą, która obchodzi stulecie odzyskania niepodległości, to ofiary stanu wojennego są bohaterami naszej wolności - podkreślił.
Minister przypomniał także stanowisko prezydenta z ubiegłego roku, przedstawione podczas uroczystości odznaczania opozycjonistek Solidarności. - Stan wojenny był aktem antypolskim i był wielkim złem. W tym miejscu, gdzie jesteśmy teraz, milicja pobiła Grzegorza Przemyka, który po kilku dniach zmarł. To była prawdziwa tragedia, która dotknęła prawdziwe osoby, ale też dotknęła Polaków jako naród - zaznaczył Kolarski.
Pamięć o ofiarach
Po uroczystościach pod tablicą upamiętniającą Grzegorza Przemyka odbył się marsz na ulicę Bonifraterską, gdzie znajduje się tablica poświęcona Emilowi Barchańskiemu.
Tego samego dnia stowarzyszenie "Niezłomni" apelowało o udział w pikiecie przed domem Władysława Ciastonia, byłego generała Służby Bezpieczeństwa. Spotkanie miało według organizatorów "przypomnieć nieukarane zbrodnie PRL czyli brak dekomunizacji".
12 maja 1983 roku Grzegorz Przemyk (19 lat) świętował na placu Zamkowym egzamin maturalny. Zatrzymany przez MO na pobliskim komisariacie przy ulicy Jezuickiej otrzymał ponad 40 ciosów pałkami po barkach i plecach oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala zmarł 14 maja w wyniku ciężkich urazów jamy brzusznej.
Emil Barchański (17 lat) był najmłodszą ofiarą stanu wojennego. Brał udział w działalności opozycyjnej. Zatrzymany w marcu 1982 roku przez SB był maltretowany i zmuszany do składania fałszywych zeznań, które następnie odwołał przed sądem, informując jednocześnie o metodach stosowanych wobec niego w śledztwie. 3 czerwca 1982 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął nad Wisłą. Dwa dni później jego ciało wyłowiono z rzeki.
Autor: MKK//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24