Użył sformułowania, które robi wrażenie jakiegoś ultimatum, że "jeżeli nie otrzymam tego aktu łaski, to wtedy coś tam zrobię", ale w gruncie rzeczy nie wynika z tego, że coś zrobi - tak Marek Ast w rozmowie z TVN24 skomentował listy, jakie Marek Falenta miał napisać do prezydenta, premiera i prezesa PiS. Jak przekonywał Ast, nie mogą one zaszkodzić partii rządzącej. Katarzyna Lubnauer komentowała, że "PiS nie może się zdecydować", jak traktować listy skazanego w związku z aferą podsłuchową biznesmena.