Kolejnych ośmiu górników przyłączyło się do głodówki, prowadzonej 1050 metrów pod ziemią w kopalni "Budryk". W kopalni głoduje 30 osób, dwie juź odwieziono do szpitala. Protest w Budryku trwa już ponad miesiąc.
W niedzielę zwiększyła się liczba uczestników protestu głodowego. Rano głodówkę rozpoczęło kolejnych pięciu górników, wśród nich jeden z liderów protestu, Wiesław Wójtowicz. Wieczorem przyłączyły się następne trzy osoby. Głodówka trwa od sześciu dni. Rozpoczęły ją cztery osoby, potem przyłączały się kolejne. Niewykluczone, że protest będzie się dalej rozszerzał.
Cztery inne osoby, pracownicy zakładu przeróbki mechanicznej węgla, prowadzą głodówkę na powierzchni. Dodatkowo 700 metrów pod ziemią od sześciu dni przebywa ok. 150 górników, a ok. 200 okupuje kopalnię na powierzchni.
Dwóch głodujących górników zasłabło
W niedzielę przed południem dwóch spośród protestujących 700 metrów pod ziemią zasłabło. Przetransportowano ich na powierzchnię i wezwano karetkę pogotowia. W sobotę do szpitala trafił już jeden z głodujących z objawami wyczerpania organizmu. Według Grzegorza Bednarskiego ze związku "Kadra", stan zdrowia i psychiki wszystkich protestujących pod ziemią pogarsza się.
Osoby prowadzące 1050 metrów pod ziemią głodówkę przebywają w chodniku w odległości ok. 300 metrów od szybu. Śpią na pozbijanych deskach, mają maty i koce. Piją soki i wodą mineralną. Codzienne bada ich lekarz.
Górnicy żądają podwyżek
Grzegorz Bednarski przypomniał, że strajkujący czekają na projekt porozumienia, którego zasadniczym punktem będzie zrównanie płac w Budryku z wynagrodzeniami w kopalni "Krupiński", gdzie pensje są najniższe wśród kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Od ponad dwóch tygodni Budryk jest częścią tej spółki. Wcześniej był samodzielna kopalnią. Strajkujący podkreślają, że wprowadzenie takiego zapisu do porozumienia dałoby możliwość zakończenia strajku, niezależnie od podwyżek, jakie byłyby tego następstwem.
Rozszerzenie protestu nastąpiło po fiasku zakończonych w nocy z piątku na sobotę negocjacji, prowadzonych w ramach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w Katowicach. Protestujący odrzucili propozycje płacowe JSW. Zdaniem przedstawicieli tej spółki, spełnienie żądań strajkujących oznaczałoby dodatkowy wydatek w wysokości 8,4 tys. zł rocznie, czyli ok. 700 zł miesięcznie na pracownika. Spółki na to nie stać.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24