"Siedzi na drzewie, ludzie okien nie otwierają, bo się boją". Szukali legwana, znaleźli coś zupełnie innego

Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami dostali mrożące krew w żyłach wezwanie: na drzewie przy jednym z bloków osiedlił się legwan. Zaniepokojeni mieszkańcy przestali otwierać okna, obawiając się, że gad wykorzysta okazję i wejdzie do któregoś z mieszkań. Obawy okazały się jednak nieuzasadnione – po bliższych oględzinach wyszło na jaw, czym "legwan" jest w rzeczywistości.

Zmarł, bo w weekend nie wykonywano kluczowych badań. Sąd: winni lekarze, ale kary nie będzie

Mirosław Blejzyk miał w dniu śmierci 57 lat. W maju 2014 roku trafił do szpitala imienia Jonschera w Łodzi, w którym nie wykonano mu podstawowych badań: nie użyto USG ani tomografu komputerowego. Oficjalnie – z powodu tymczasowej awarii. Późniejsze śledztwo wykazało, że żadnej awarii nie było. Po siedmiu latach od zdarzenia łódzki sąd okręgowy co prawda uznał za winnych dwoje lekarzy, ale odstąpił od wymierzenia im kary.