Grupa polskich naukowców i lekarzy ma w rękach coś, co może potencjalnie uratować życie niezliczonym chorym na jedną z najgorszych odmian nowotworów - czerniaka. Nad swoją szczepionką pracują od 1993 roku, ale w pewnym momencie utknęli. Brakuje pieniędzy. Materiał "Czarno na Białym".
Historia potencjalnej szczepionki na czerniaka zaczęła się w 1993 roku przypadkiem. Prof. Andrzej Mackiewicz wraz z kolegami prowadzili eksperymenty z genami i komórkami nowotworu, nie myśląc o tworzeniu leku. - Zupełnie przypadkowo gen, który stworzyliśmy, włożyliśmy do komórki czerniaka i wstrzyknęliśmy myszce - opowiada naukowiec. Ku zdziwieniu eksperymentatorów, nowotwór nie rozwinął się.
Obiecujące początki
Gdy efekty prób przeprowadzanych na myszach przerosły ich oczekiwania, naukowcy postanowili pójść dalej. Przez lata żmudnej i powolnej pracy dopracowali swój gen hamujący rozwój czerniaka na tyle, że można było zacząć go wstrzykiwać ludziom jako szczepionkę. Chorzy na ten wyjątkowo złośliwy nowotwór przeważnie mają kilka miesięcy, może pół roku życia od postawienia diagnozy. Chętnych do wzięcia udziału w eksperymencie nie brakowało. - Był zaplanowany na trzy lata, tak jak wszystkie projekty. Po tym okresie zrobił się problem, że pacjenci zamiast wymrzeć w większości żyli - wspomina prof. Mackiewicz. Eksperymentalna szczepionka wydłużyła życie połowie pacjentów do pięciu lat, a 30 procentom nawet do dziesięciu lat. Są pacjenci, którzy żyją już 15 lat. Raz w miesiącu przyjeżdżają do Wielkopolskiego Centrum Onkologii, gdzie dostają szczepionkę. Choć wyniki eksperymentu były bardzo obiecujące i wydawało się, że rewolucja w leczeniu czerniaka jest na wyciągnięcie ręki, zaczęły się piętrzyć problemy. Zbankrutowała firma finansująca badania. Bez jej pieniędzy nie było mowy o rozpoczęciu badań klinicznych i zarejestrowaniu szczepionki jako pełnoprawnego leku. To wyjątkowo żmudny i wymagający proces, który ma na celu stwierdzenie, czy eksperymentalna substancja jest bezpieczna, czy rzeczywiście leczy i czy robi to lepiej niż już dostępne leki.
Finansowa ściana
Po wielu przypadkach leków, które zamiast leczyć szkodziły, badania kliniczne są obwarowane tyloma wymogami, że koszty ich prowadzenia są astronomiczne. Zespół naukowców bez sponsora nie może nawet marzyć o uzbieraniu odpowiedniej kwoty. Jak twierdzi prof. Mackiewicz, chodzi o około sto milionów złotych, choć koszty mogą być znacznie większe. Duże koncerny farmaceutyczne wydają na badania kliniczne setki milionów dolarów. Ministerstwo Zdrowia nie jest sprawą zainteresowane. Ponieważ szczepionka jest na etapie eksperymentu to „nie ma mowy” o publicznym finansowaniu. Prof. Mackiewicz na ministerstwo już zupełnie nie liczy. Jego nadzieją jest otrzymanie grantu z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. - Odpowiedz będzie w ciągu dwóch miesięcy. Zobaczymy czy środowisko naukowe uzna ten projekt za warty finansowania, bo to wcale nie jest takie pewne - mówi prof. Mackiewicz.
Autor: mk//gak / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24