Słupska prokuratura oskarżyła 19-letniego Aleksandra G. o zabójstwo ciotki oraz próbę zabójstwa dwóch innych osób. Mężczyzna w trakcie popełniania przestępstwa był pod wpływem dopalaczy - poinformował Jacek Korycki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Do zdarzenia doszło 27 września 2012 roku w domu jednorodzinnym w Słupsku. Aleksander G. odwiedził krewnych pod pretekstem pożyczenia akumulatora.
Jak twierdzą prokuratorzy, podczas gdy ciotka Aleksandra G. - Jolanta G. - przygotowywała dla niego posiłek, ten zadał jej 20 ciosów kuchennym nożem w różne części ciała. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.
Kilka minut później Aleksander G. miał zaatakować także swojego wuja Mirosława G. i jego kolegę Zbigniewa R., którym zadał po dwa ciosy nożem, także w różne części ciała. Zdaniem prokuratury oskarżony także ich próbował zabić, ci jednak zdołali się przed nim obronić.
Aleksander G. uciekł z miejsca zdarzenia, jednak wkrótce został zatrzymany przez policję. - W chwili dokonywania przestępstwa podejrzany miał skończone 17 lat i 9 miesięcy, co jest bardzo ważne, gdyż jako osoba niepełnoletnia, młodociana, nie może mu zostać wymierzona kara dożywotnia, a jedynie do 25 pozbawienia wolności - poinformował Korycki.
"Był poczytalny i doskonale wiedział, co robi"
W toku śledztwa 19-latek nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, twierdząc, że nic nie pamięta, bo był pod wpływem dopalaczy. Przyznał się jedynie do tego, że przed tragedią wypalił dwie lufki z dopalaczami.
Jak powiedział Korycki, w toku śledztwa potwierdzono, że nastolatek w chwili czynu był pod wpływem dopalaczy. Potwierdzili to również biegli, ale uznali jednocześnie, że nie miały one wpływu na jego poczytalność. - Wynika z tego, że 19-latek był poczytalny i doskonale wiedział, co robi - podkreślił rzecznik prokuratury.
Aleksander G. przebywa obecnie w areszcie tymczasowym. Od 14 października jest w dyspozycji Sądu Okręgowego w Słupsku.
Autor: dln//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24