18-letni mężczyzna został zamordowany w sobotę po południu w centrum Sandomierza, a jego dwie koleżanki trafiły do szpitala pocięte nożem. Sprawca prawdopodobnie też jest w szpitalu, ponieważ próbował popełnić samobójstwo - podaje "Gazeta Wyborcza".
Szczegóły dramatycznego zajścia, do którego doszło ok. godz. 17 w pobliżu sandomierskiej skarpy, ustala policja. Na razie wiadomo tyle, że doszło tam do spotkania kilkorga młodych ludzi, w trakcie którego doszło do awantury, a potem morderstwa.
- Ofiara zabójstwa, 18-letni chłopak, najprawdopodobniej zginął od ciosów nożem. Sprawca tego czynu uciekł z miejsca zdarzenia, a potem najprawdopodobniej próbował popełnić samobójstwo. Karetka pogotowia zabrała go z ulicy Żwirki i Wigury, miał na ciele wiele ran ciętych, jest w tej chwili w szpitalu, pilnują go policjanci - poinformował Kamil Tokarski z zespołu prasowego świętokrzyskiej policji.
Do szpitala trafiły też dwie młode dziewczyny, które były na spotkaniu koło skarpy i także zostały zranione nożem. - Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - dodał Tokarski.
Zabójstwo z powodów sercowych?
Dużo bardziej rozmowny był burmistrz Sandomierza Jerzy Borowski, który sprawcę zdarzenia widział w szpitali, bo akurat znalazł się tam z chorą wnuczką.
- Bardzo młody człowiek, długie włosy, kolczyk. Siedział na wózku, pilnowany przez policjantów, miał spuszczoną głowę, bo chyba dopiero teraz dociera do niego co zrobił. Z tego co słyszałem ma 21 lat i prawdopodobnie w grę wchodziły tu sprawy sercowe, ten którego zabił był jego konkurentem. Słyszałem też, że to co zrobił wcześniej zaplanował, kupił specjalnie nóż na to spotkanie - relacjonował burmistrz w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24