Ze sprawą symetryzmu nie dałaby sobie rady nawet sztuczna inteligencja, gdyby zadali jej napisanie tekstu na ten temat. Ukazały się jednak dwie książki o tym zjawisku, więc jako sprawozdawca z życia politycznego naszego kraju czuję się w obowiązku nimi zająć.
Pierwsza z nich – "Symetryści" Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki – ma wsparcie potężnej maszynerii marketingowej tygodnika "Polityka", o drugą dba tylko jej autor, profesor Marcin Matczak, regularnie pisujący do "Wolnej Soboty". Profesor Matczak, ze swoją skrywaną skłonnością symetrystyczną, jest mi bliski, więc od niego zacznę i w dalszym ciągu na nim się skupię.
Książeczka Matczaka, "Kraj, w którym umrę" - wedle słów autora - "jest próbą znalezienia drogi środka między ideologią prawicy i lewicy".
Cel, jaki stawia sobie Matczak, odpowiada mi stuprocentowo, ale naraża go na poważne oskarżenie, że się miga, dla wygody nie chce zająć stanowiska, pali Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek. Znam te oskarżenia dobrze, bo nawet moja własna żona uważa, że nie dość radykalnie i nie dość szczerze zwalczam Prezesa i jego Partię.
Jeśli idzie o "Symetrystów", to zamiast wysilać się na własny sąd o tej książce, posłużę się cytatem z Kataryny, autorki, którą już wiele lat temu, kiedy po powrocie z Ameryki zaczynałem pracę w TVN24, polecił mi jeden z moich młodych kolegów. O książce Janickiego i Władyki Kataryna - dziś stała felietonistka symetrystycznego "Plusa Minusa" - napisała: "Panowie z 'Polityki' porzucili obiektywne dziennikarstwo dla partyjnej propagandy". Zgadzam się z tą opinią z bólem, bo obu "Panów z 'Polityki'" cenię, ale wyraźnie są oni wyznawcami teorii, że toczymy wojnę na śmierć i życie, a na wojnie wszystko wolno. Ja tej teorii nie podzielam, bo widzę, do jakich spustoszeń prowadzi. Widzi je także Matczak i dlatego lekturę jego "Kraju, w którym umrę" polecam.
Już we wstępie Matczak wyjaśnia, jakie są jego zamiary: "Ta książka jest próbą znalezienia drogi środka między ideologią prawicy i lewicy. Drogi, na której wartości godne obrony nie zostaną podeptane przez żadną ze stron. To książka (...) dla milczącej większości, która ma odwagę myśleć bez uproszczeń".
Mam wątpliwości. Gdyby istniała milcząca większość, o której mówi profesor Matczak, prezydentem nie byłby Andrzej Duda, któremu slogan wyborczy "Polska w ruinie" utorował drogę do Pałacu Namiestnikowskiego. Matczak nie zajmuje się tylko polityką. Sięga do zmian we współczesnej kulturze: "Oto na naszych oczach homo faber zamienia się w homo ludens. Odchodzi do lamusa homo faber jako człowiek pracujący, rzemieślnik, który pozostaje w bliskim kontakcie z realnością i jej problemami (...) zamiast niego na scenie świata pojawia się homo ludens, 'człowiek bawiący się'. Nie musi być hulaką, to raczej ktoś, kto funkcjonuje w trybie jakiejś nierealności, takiej jak gra albo symulacja, ktoś, dla kogo od świata zewnętrznego ważniejsza jest rzeczywistość własnych doznań i emocji. Nie chce lub nie może skontaktować się z twardą rzeczywistością... Problem polega na tym, że tak jak dla homo faber zabawa jest treningiem i przygotowaniem do prawdziwego życia, tak homo ludens nie ma żadnego normalnego życia, które mogłoby po zabawie na niego czekać... Bo przecież wszystko jest zabawą" - pisze.
Na koniec wracam do "milczącej większości" - racjonalnie myślącej, lecz onieśmielonej. Osobiście podejrzewam, że taka większość nie istnieje. W ironicznym traktacie "Jak być konserwatywno-liberalnym socjalistą" Leszek Kołakowski sugerował, że międzynarodówka obiecująca ludziom, że będą szczęśliwi, nie powstanie, ponieważ - jak zrozumiałem - ludzie są zbyt mądrzy, aby w to uwierzyć.
Mnie się też wydawało, że w obietnice populistów mało kto jest w stanie uwierzyć. A jednak ludzie uwierzyli. I są tacy, co dalej wierzą. Nadzieja w tych, którzy myślą jak Matczak.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Źródło: tvn24.pl
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24