Psy, które zagryzły siedmiolatkę, wróciły do właścicielki

Do zagryzienia doszło na prywatnej posesji
Nie żyje 7-letnia dziewczynka, którą zaatakowały psy. Sprawę wyjaśnia prokuratura
Źródło: Renata Kijowska/Fakty TVN

Dogi, które pod koniec czerwca zagryzły na posesji w Barczewie (woj. warmińsko-mazurskie) siedmioletnią dziewczynkę, wróciły do gospodarstwa. Jednak, jako że zostały uznane za dowód rzeczowy, właścicielka nie może nimi dobrowolnie rozporządzać, np. sprzedać. W sprawie prowadzone jest śledztwo. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. 

- Zakończyła się obserwacja psów i zwierzęta zostały oddane pod dozór właścicielki. Teraz będą one nadal poddawane obserwacji, ale już w hodowli, w której przebywały przed i w czasie tragicznego wypadku - informuje rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.

Dodaje, że w sprawie zagryzienia dziewczynki przez psy prokurator chce poznać opinię biegłych z zakresu behawiorystyki zwierząt.

Do zagryzienia doszło na prywatnej posesji
Do zagryzienia doszło na prywatnej posesji
Źródło: TVN24

Zostały uznane jako dowód rzeczowy

- Psy zostały uznane za dowód rzeczowy w sprawie, w związku z czym właścicielka nie może nimi dowolnie rozporządzać, np. sprzedać ich - podkreśla prokurator.

Psy były na obserwacji
Psy były na obserwacji
Źródło: TVN24

Pod koniec czerwca pod Olsztynem w legalnej, certyfikowanej hodowli psów dwóch ras: dogów niemieckich i buldogów francuskich doszło do tragicznego wypadku. Siedmioletnia dziewczynka, która była częstym gościem w hodowli, weszła do kojca psów i została zagryziona przez zwierzęta. Sekcja zwłok wykazała, że rany zadane dziecku przez psy były przyczyną śmierci dziewczynki.

Były poddane kwarantannie i obserwacji

Po tragicznym wypadku dogi zostały zabrane do schronisk i tam były poddawane kwarantannie i obserwacji.

Prokurator Brodowski przyznał, że śledczy czekają na opinie biegłych w tej sprawie - m.in. z zakresu genetyki. Biegli ci będą próbowali ustalić, które zwierzę mogło zagryźć dziewczynkę - przy czym nie jest pewne, czy uda się to ustalić. Prokuratura czeka także na opinię wydaną przez lekarza, który przeprowadzał sekcję zwłok dziecka.

Dziewczynka nie przeżyła
Dziewczynka nie przeżyła
Źródło: TVN24

- W śledztwie będzie sprawdzany m.in. sposób zabezpieczenia psów, czy było ono prawidłowe - podkreśla prokurator Brodowski.

ZOBACZ TEŻ: Rzucał kamieniami w sąsiada, widłami ranił policyjnego psa. Padły strzały 

Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów

Zaznacza przy tym, że hodowla była legalna, a właścicielka posiadała niezbędne do jej prowadzenia dokumenty.

Śledztwo jest prowadzone w kierunku narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez zaniechanie sprawowania opieki nad dzieckiem, dopuszczenie do jego kontaktu z psami rasy dog niemiecki, które pogryzły dziewczynkę, czym nieumyślnie spowodowano śmierć. Śledztwo jest prowadzone w sprawie, co znaczy, że nikomu nie przedstawiono zarzutów.

Policja informowała wcześniej, że w hodowli przebywało w czasie wypadku w zamkniętych wybiegach 11 psów.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: