Stracimy część unijnych pieniędzy z lat 2004-06, ubolewa w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Elżbieta Bieńkowska, przyszła minister rozwoju regionalnego.
Zapytana czy w resorcie, który obejmie, czeka jakiś trup w szafie, odpowiada "nie wydaje mi się. Ale - dodaje - jeden problem już znam: musimy intensywnie myśleć o wydawaniu środków unijnych w 2008 roku. To jest ostatni rok, w którym wolno nam będzie wydawać euro, które dostaliśmy z poprzedniej unijnej perspektywy budżetowej na lata 2004-06".
- "Już teraz powinniśmy otwarcie powiedzieć, że w programach w latach 2004-06 mogą być straty. Trzeba to jednak dokładnie sprawdzić - część pieniędzy unijnych może trzeba będzie zwrócić", mówi Bieńkowska i wyjaśnia, że stanie się tak z winy obowiązującego przez te lata systemu.
Na przykład regiony, gdy rozdzielały pieniądze, miały prawo tylko do trzyprocentowej "nadkontraktacji". Czyli mogły podpisać umowy na realizację projektów o wartości większej o 3 proc. od kwoty, którą dany region dostał do dyspozycji. W trakcie realizacji tych projektów były duże oszczędności wynikające ze spadających cen, z rywalizacji między wykonawcami o kontrakty itp. Te oszczędności były rzędu nawet 20 proc. i teraz mogą przepaść. Jedyną możliwością uratowania tych pieniędzy jest zwiększenie dofinansowania do już zakontraktowanych projektów.
Źródło: Gazeta Wyborcza