Najpierw spotkaliśmy Richarda Gere. I sobie pogadaliśmy. Potem Jego Świątobliwość Dalaj Lama zgodził się na rozmowę z nami. Potem zatrzymała nas służba bezpieczeństwa i wszystko zabrała. Kamerę też. Taki to był właśnie dzień...
Spotkaliśmy się trochę przypadkiem, a trochę nie. On przyjechał tu na międzynarodową konferencję naukową organizowaną w siedzibie Dalaj Lamy. Był honorowym gościem. My - gościem, który za wszelką cenę chciał się na tę konferencję wprosić. Bo po informacjach o planowanym zamachu na tybetańskiego przywódcę odwołano wszystkie jego spotkania. Wszystkie z wyjątkiem tej planowanej od trzech lat konferencji. Nasi znajomi, przyjaciele, kandydaci na przyjaciół od dwóch dni stawali na głowie (głowach chyba) abyśmy tam weszli. Ale wstęp mieli tylko zaproszeni goście i kilkunastu dziennikarzy akredytowanych wiele, wiele miesięcy temu. Po długich tłumaczeniach i 7-u kontrolach w końcu nas wpuszczono. Ale po kolei - na razie stoimy w kolejce. Długaśnej. Razem z nami wybitni lamowie, filozofowie, psycholodzy, psychiatrzy, fizycy, neurochirurdzy... długo by wymieniać. Potężne umysły. Profesorowie, rektorzy, dziekani najbardziej renomowanych amerykańskich i europejskich uczelni (Polaków nie było). No i stał on. Richard Gere na 100%. Bardzo sympatyczny człowiek. Gdy opowiedziałem mu skąd i po co przyjechaliśmy bez wahania zgodził się na wywiad, choć jego ochroniarz (sekretarz?) trochę protestował - w końcu w Stanach na taki wywiad trzeba baaardzo długo czekać. Ale jesteśmy w Dharamsali przecież... A gdyby tak Hu Jintao spotkał się z Dalaj Lama, zgodził się na autonomię Tybetu? Co Chiny by na tym straciły? Nic. A zyskałyby ogromnie - opowiadał. Sam apelowałbym o pokojową nagrodę Nobla dla chińskiego przywódcy! Wyobrażasz sobie Hu i Dalaj Lame siedzących obok siebie podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich? Dlaczego nie? Richard Gere. A nie mówiłem, że to bardzo sympatyczny człowiek? Bo to było tak - oficjalnymi drogami spotkanie z Dalaj Lamą trzeba załatwiać co najmniej rok wcześniej, a w praktyce kolejka zajęta na najbliższe trzy lata. Ale mamy wpływowych przyjaciół. Powiedzieli Dalaj Lamie, ze jesteśmy w Dharamsali i jeśli znajdziemy się w jego zasięgu może powie nam słowo? Lama przekonał Lame. W przerwie konferencji, po której mieliśmy wyjść z budynku znalazłem się w zasięgu His Holliness, jak go tu wszyscy nazywają. Znalazłem się trochę przypadkiem, a trochę nie. Bo wiedziałem, że ochrona mnie nie wpuści, że szef biura będzie protestował i ministerstwo informacji i kontaktów z mediami i .... ale wiedziałem, że on wie, ze my tu jesteśmy. A przynajmniej wiedzieć powinien. - Wasza Świątobliwość, jesteśmy z telewizji TVN, z Polski, czy można zadać jedno pytanie ? - zagajam grzecznie. Szef ochrony zaczyna mnie wypychać i po wszystkim. Ale nie! Dalaj Lama protestuje. Uśmiecha się i zaprasza do stolika. Przekonuje, że każdy kraj, duży, czy mały, każdy człowiek powinien przestrzegać podstawowych praw i wartości, że każdy - Polska także - może pomoc Tybetańczykom. Tylko dwa pytania, a może aż dwa pytania, bo nikt oprócz nas nie miał i przez najbliższy czas nie będzie miał szans na spotkanie i wywiad z tybetańskim przywódcą. Przekazał nam dużą porcję dobrej energii i tą energią naładowani wychodzimy z budynku. Natychmiast otacza nas grupa cywilów. Są wściekli, krzyczą na nas - zabierają kamerę, taśmy, wszystko... wiem tylko że są ze służby bezpieczeństwa, ale jakiej? hinduskiej? tybetańskiej? Przybiegają też hinduscy żołnierze, którzy pilnują okolicy. Po chwili wiemy już, że zatrzymali nas Tybetańczycy. Krzyczą że złamaliśmy ich prawo. Nasza rozmowa z Dalaj Lamą nie była z nikim uzgodniona, sprzęt zostanie zarekwirowany, a taśmy zniszczone. Koniec rozmowy. Siedzimy długie godziny... czekamy... przepraszam i tłumaczę, jak było naprawdę, że umówił nas jeden z najważniejszych tybetańskich lamów, opowiadam naszą historię raz, drugi, trzeci. Interweniują przyjaciele. Nic z tego. Nasz cały materiał właśnie się rozsypał... taśmy zostały zniszczone... a może jednak nie? mamy czas na rozmyślania... W końcu wychodzi do nas szef biura ochrony. Mówi, że sprawdzili wszystkich naszych znajomych, sprawdzili nasze papiery, rekomendacje, korespondencję z europejskimi przedstawicielami tybetańskiego rządu... Jest OK. Oddaje nam sprzęt i przeprasza. Że zagrożenie dla Jego Świątobliwości tłumaczy, że tylu dziennikarzy w kolejce, że to tak jakby bez umówienia nagrywać papieża... Jeszcze raz przepraszamy i my. Rozstajemy się w zgodzie. Bardzo się cieszą, że chcemy zrobić ten temat. Żeby wiedzieli co ja czuje ... "Wszechświat w jednym atomie" - taki jest tytuł tej konferencji. Konferencji o granicach ludzkiego poznania. O możliwościach postrzegania. O ciele i duszy. Zjawiskach nazwanych i nienazwanych. Przypadkach bez przypadku. Siłach, które kierują naszym życiem i wszechświatem. Wow! Z religijnego i bardzo naukowego punktu widzenia. W oparciu o wiarę i naukowe dowody. Dharamsala jest miejscem magicznym. Chyba już o tym pisałem, ale przyciąga masę ludzi z całego świata, szukających rzeczy niezwykłych... wielu z nich tych niezwykłych rzeczy już doświadczyło... historie których tu wysłuchaliśmy... nic nie dzieje się przypadkiem, jak mówi stare buddyjskie przysłowie:) powoli żegnamy się z Dharamsalą i Tybetańczykami...