Jeszcze niedawno brylował na politycznych salonach i spotykał się z czołowymi politykami Europy. Dzisiaj przestraszony i stłamszony mija się w drzwiach obskurnego komisariatu z pospolitymi przestępcami. Co środę Andrzej Lepper (54 l.), podejrzany w seksaferze, podpisuje się w policyjnej książce dozorów. Jeśli tego nie zrobi, może trafić do aresztu.
Andrzej Lepper chce ukryć przed światem wstydliwy obowiązek nałożony przez sąd. Dlatego na miejsce podpisywania policyjnego dozoru wybrał mały, obskurny rewir dzielnicowych na ulicy Ludnej na warszawskim Solcu. Tu razem z byłym wicepremierem w kolejce do złożenia autografu w księdze dozorów ustawia się co środę \"doborowe\" towarzystwo. Bandyci z rozbojami na koncie, drobni złodzieje, alimenciarze i pijani rowerzyści. To teraz koledzy słynnego polityka z komisariatu.
- Marian W. jest podejrzany o rozbój i kradzieże. On też w każdą środę musi stawiać się na policji. Z towarzystwa byłego wicepremiera nie jest zadowolony. - Dlaczego on się podpisuje na mojej komendzie? - denerwuje się. - Lepper powinien iść do pudła, tam go nauczą pokory, a dozory to niech sobie podpisuje na swojej wsi! Ja już swoje odsiedziałem, teraz muszę tylko pokazywać się w \"psiarni\" - dodaje bandzior.
Szef Samoobrony na Ludnej pojawił się około godziny 14. Już nie rządowym BMW, ale starym czerwonym seatem. Za kółkiem przyjaciel - Janusz Maksymiuk, a w roli ochroniarza tajemniczy łysiejący szatyn, który zachowywał się jak rasowy BOR-owik. Rozglądał się uważnie, jakby wypatrywał niebezpieczeństwa.
Lepper jak zwykle elegancki, nerwowo rozglądał się, czy nikt przypadkiem go nie obserwuje. Podejrzany o zmuszanie do seksu młodych działaczek Samoobrony wyraźnie wstydzi się przykrego obowiązku nałożonego przez sąd. Kiedy zauważył naszego reportera, zaczął udawać, że znalazł się przed komisariatem przypadkiem. - Nie podpisuję tu żadnego dozoru! Dajcie mi spokój. Wyszedłem na spacer po Warszawie - rzucił agresywnie przewodniczący.
Ale pracujący w rewirze dzielnicowych policjanci potwierdzają, że szef Samoobrony pojawia się u nich od kilku tygodni. - Stawia się w każdą środę po południu - mówi jeden z funkcjonariuszy. - Jak dotąd nie opuścił żadnego dozoru. Przychodzi raczej uśmiechnięty, jest dla nas miły.
Już niebawem łódzka prokuratura ma skierować do sądu akt oskarżenia. Jeśli zarzuty wobec Leppera się potwierdzą, może spędzić za kratkami nawet 8 lat.
Źródło: Super Express