Wakacje miały być prawie wolne od bloga. Prawie, bo od czasu do czasu ciagnęło mnie żeby cos napisać. Ale udawało się nie siadać do komputera po pracy. Do czasu!
Już jestem wracam – bo to co się dzieje Pre Panią, Pre Pana (cytując klasyka) to niezły cyrk. Cała sprawa Kaczmarka, cały Sejm, całe zamieszanie. Toż to jakiś dramat! Od samego początku miałem mieszane uczucia co do niewinności byłego szefa MSWiA. I dalej mam. Może nawet nieco większe niż na początku tej sprawy. Głównie za sprawa plątania się co do przeszłości. Rozumiem, że przynależność do partii nie jest czymś za co dziś odznacza się ludzi. Ale po co od razu mieszać w papierach. To raz. Dwa, to trzymanie na swoich barkach, albo bycie na barkach szefa Samoobrony i Romana Giertycha – cokolwiek by nie pisać to świetlanej, politycznej przyszłości tacy kompani nie służą. I w końcu zgoda na bycie kandydatem na premiera. To ostatnie jest najlepszym wystawieniem się na atak rządzących „tonący brzytwy się chwyta, i prze do władzy”.
Jest tez druga strona medalu! Jeśli rzeczywiście Kaczmarek jest winny a resort czysty to dlaczego nie komisja śledcza? Argument, ze byłby to cyrk na kółkach przed wyborami jakoś do mnie nie trafia. Bo jak znam życie – szczególnie polityczne – to czy przed, czy po wyborach komisja i tak cyrkiem będzie. No tylko, ze wybory określą kto w tym cyrku będzie klaunem, wystawionym na pośmiewisko, a kto prawdziwym treserem uderzającym rozwścieczone zwierzęta. Zabraknie, jak zwykle, połykacza ognia. Bo to, że dym i ogień będą, jest nieuniknione.