Do wypadku autokaru wiozącego polskich turystów doszło we wtorek w Moisei, w Rumunii. Rzecznik MSZ Łukasz Jasina podał, że pojazd uderzył w budynek. Następnego dnia rano Jasina przekazał, że cztery osoby nadal pozostają w szpitalu, a jednej z nich grozi dłuższa rekonwalescencja. W wypadku zginął kierowca. Starostwo Powiatowe w Myślenicach poinformowało o uruchomieniu infolinii dla rodzin osób poszkodowanych. Reporter TVN24 ustalił, że pasażerowie byli pielgrzymami w trakcie dziewięciodniowej wycieczki.
Do wypadku doszło we wtorek, w miejscowości Moisei w okręgu Maramures w Rumunii. Lokalne media podawały początkowo, że w autokarze było 51 Polaków. Po godzinie 19 Łukasz Jasina, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przekazał, że pojazdem podróżowało 49 obywateli Polski.
- Potwierdzamy, że dziś w godzinach popołudniowych doszło do wypadku polskiego autokaru turystycznego w miejscowości Moisei na północy Rumunii - powiedział Jasina. - Autokar uderzył w budynek. Podróżowało nim 49 obywateli Polski. Jedna osoba zmarła, był to kierowca - przekazał. Precyzował, że kierowca był Polakiem. - Służby rumuńskie informują, że akcja jest zakończona - mówił rzecznik MSZ.
Policja rumuńska prowadzi czynności w sprawie ustalenia przyczyn wypadku.
Cztery osoby w szpitalu
W środę po godzinie 7 Jasina potwierdził, że nie ma zagrożenia życia u rannych, którzy pozostają w Rumunii.
- Jedna osoba jest dość mocno ranna, uszkodzone jest biodro, grozi jej dłuższy pobyt w szpitalu w Rumunii lub ewentualnie transport do Polski w pozycji leżącej. Druga osoba ma złamaną nogę, trzecia wstrząśnienie mózgu, czwarta podobnie. Czterech pozostałych rannych, którzy byli w rumuńskim szpitalu, zostali z niego wypisani, więc z tej chwili w szpitalu znajdują się cztery osoby - opisał.
Jasina dodał, że pozostali pasażerowie znajdują się w pensjonacie niedaleko miejsca wypadku.
- Właściciel firmy transportowej wyjeżdża do Rumunii minibusem, który może zabrać około 20 osób, ale w Krakowie czeka już na decyzję, która dziś zapadnie, pełnowymiarowy autobus. Właściciel biura turystycznego, które organizowało tę wycieczkę, ma podjąć decyzję na miejscu, już po ustaleniu z pasażerami, czy będą wracać do Polski, czy będą kontynuować wycieczkę - mówił dalej rzecznik MSZ.
Po godzinie 10.30 Jasina, na briefingu przed resortem spraw zagranicznych, podał, że wciąż oczekuje na decyzję turystów, czy chcą wracać do Polski. - Myślę, że rumuńskie władze ulegną naszym prośbom i postarają się przeprowadzić to śledztwo jak najszybciej, bo to potencjalnie kwestia świadków, a jeżeli nasi pasażerowie chcieliby wracać szybko do Polski, to my byśmy chcieli im w tym pomóc - powiedział.
Reporter TVN24 Mateusz Półchłopek ustalił u właściciela biura podróży, że turyści byli pielgrzymami. Dzień wypadku był trzecim dniem z ich zaplanowanej na dziewięć dni wycieczki. Reporter podał, że właściciel był jednym z pasażerów autobusu, który uległ wypadkowi - Z jego perspektywy wygląda to w ten sposób, że kierowca zasłabł, autokar uderzył w konar, następnie w znak, potem bardzo szybko zjechał z drogi i uderzył w budynek. On sam siedział na miejscu pilota i jak podkreśla: cudem przeżył - opisał.
"Usłyszeliśmy huk"
Jeden z pasażerów podzielił się swoją relacją z lokalnymi mediami. - Cieżko powiedzieć co tak naprawdę się stało. Jechaliśmy autobusem, w pewnym momencie kierowca zaczął zjeżdżać w prawą stronę, co spowodowało wypadek. Ciężko powiedzieć, czy to był problem techniczny autokaru, czy problem ze zdrowiem kierowcy - przyznał.
Z dziennikarzami rozmawiał także świadek zdarzenia. - W momencie wypadku razem z bratem sprzątaliśmy teren przed naszym pensjonatem. Nagle usłyszeliśmy huk, nie wiedziałem co się wydarzyło. Wybiegliśmy na drogę i zobaczyliśmy autobus, który uderzył w dom naszego sąsiada. Wybiliśmy szyby w autobusie, przynieśliśmy drabiny i wyciągnęliśmy turystów. Udzielaliśmy im pierwszej pomocy. Zabraliśmy ich do naszego pensjonatu, daliśmy wody i opiekowaliśmy się nimi do czasu przyjazdu policji i ratowników medycznych - opisał.
Rzecznik MSZ polecił, aby rodziny zaniepokojone o swoich bliskich kontaktowały się z biurem podróży Tourist Track, które organizowało wyjazd, a jeśli ten kontakt nie będzie wystarczający, to z MSZ.
Infolinia dla rodzin osób poszkodowanych
Po tragicznym wypadku w Rumunii Starostwo Powiatowe w Myślenicach poinformowało w mediach społecznościowych o uruchomieniu infolinii dla rodzin osób poszkodowanych.
"W związku z informacjami dotyczącymi wypadku autokaru polskich pielgrzymów (w tym mieszkańców naszego Powiatu) Starostowie Józef Tomal i Rafał Kudas podjęli decyzję o uruchomieniu wraz z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej i Poradnictwa w Myślenicach całodobowej pomocy Interwentów Kryzysowych" - czytamy w oświadczeniu samorządu.
Jak wynika z informacji przekazanych przez starostwo, część pasażerów autokaru pochodzi z Tokarni. "Starostowie pozostają w bezpośrednim kontakcie z Wójtem Gminy" - poinformowano.
Rodziny osób poszkodowanych mogą uzyskać pomoc pod numerami telefonów 510-132-396 i 506-318-838.
Źródło: news.ro, adevarul.ro, tvn24.pl