W styczniu miała zacząć się budowa Rejestru Usług Medycznych, który ma uniemożliwić nieuczciwym lekarzom i pacjentom oszukiwanie NFZ. Ale się nie zacznie - alarmuje "Gazeta Wyborcza".
Dzisiejszy system kontroli wydatków na służbę zdrowia jest nieszczelny. Nieuczciwi lekarze domagają się pieniędzy z budżetu za pacjentów, którzy wcale się u nich nie zjawili. A nieuczciwi pacjenci chodzą od lekarza do lekarza i wyłudzają recepty na refundowane przez państwo leki. Skala nadużyć szacowana jest na wiele miliardów złotych. System uszczelnić ma tzw. Rejestr Usług Medycznych, w którym zapisywano by dane o każdej transakcji medycznej. RUM miał być wdrażany od stycznia i przynieść nawet 4 mld zł oszczędności rocznie. To 10 proc. budżetu NFZ - podaje dziennik. Decyzję o uruchomieniu RUM podjął na przełomie października i listopada ubiegłego roku ówczesny szef NFZ Andrzej Sośnierz - dziś poseł PiS. Pierwsze przetargi na rejestr miały się odbyć w tym miesiącu. Jednak jak twierdzi w rozmowie z "Gazetą" Andrzej Strug, dyrektor departamentu informatyki w NFZ, przetargów w styczniu nie będzie. "Fundusz czeka na ponowną akceptację wydatków na RUM ze strony Ministerstwa Zdrowia i Finansów" - mówi. "Mamy słowną obietnicę ze strony szefostwa resortu zdrowia, że RUM wdrożony będzie. Pierwsze pieniądze na ten cel (50-60 mln zł) są zarezerwowane w tegorocznym budżecie NFZ. Pisemnych deklaracji jednak na razie brak" - dodaje Strug. Czy będzie to projekt Sośnierza, czy resort zacznie opracowywać własną wersję RUM? Nie wiadomo. W piśmie do "Gazety" rzecznik Ministerstwa Zdrowia twierdzi, że dzieło byłego szefa Funduszu to dopiero "projekt koncepcji", który jest na "etapie konsultacji i nie został jeszcze oficjalnie przedstawiony ministrowi zdrowia", a sama minister Ewa Kopacz "nie miała możliwości zajęcia stanowiska w odniesieniu do tego dokumentu ze względu na jego nieoficjalny charakter". Takie stanowisko dziwi Sośnierza, który przypomina, że ten "nieoficjalny" dokument jest od kilku miesięcy dostępny na stronie internetowej NFZ. Był też konsultowany z MSWiA, które chce, aby karty ubezpieczenia zdrowotnego zastąpiły w ciągu kilku lat biometryczne dowody osobiste - cały tekst w czwartkowej "Gazecie Wyborczej".
Źródło: Gazeta Wyborcza