Podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku w Pyrzowicach 47-letni pasażer oświadczył, że w bagażu podręcznym ma bombę. Miał to być żart, a bagaż był skrzynką z narzędziami. Mężczyzna został ukarany mandatem i nigdzie nie poleciał.
We wtorek strażnicy graniczni w Katowicach-Pyrzowicach otrzymali informację, że w trakcie prowadzonej kontroli bezpieczeństwa pasażerów lotu do Malagi w Hiszpanii jeden z nich oświadczył, że ma bombę.
Miała się znajdować w skrzynce z narzędziami, którą mężczyzna zamierzał wnieść do samolotu.
Pasażer został wylegitymowany, a bagaż sprawdzony. Okazało się, że bomba była tylko "żartem". W skrzynce nie było nic niebezpiecznego.
ZOBACZ: "Dla żartu" i "w nerwach" mówił o bombie w bagażu. Nigdzie nie poleciał.
"Sytuacja nie spowodowała zagrożenia i nie doprowadziła do opóźnień w odprawie granicznej" - opisuje Straż Graniczna.
47-letni mężczyzna został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Chodzi o wykroczenie z art. 210 ust. 1 pkt. 5a Ustawy Prawo lotnicze.
To nie wszystko. Kapitan statku powietrznego nie zezwolił żartownisiowi na dalszą podróż.
Autorka/Autor: mag/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lutsenko_Oleksandr / Shutterstock.com