No i wygląda na to, że Polacy będą znów mieli szansę. Szansę na wzięcie udziału w święcie demokracji. Jak Państwo sądzą: dotarło do nas, że jeśli nadal nie będziemy bogaci, jeśli nadal drogi będą dziurawe, roboty będzie mało, zwłaszcza w małych miastach i na wsiach, jeśli politycy nadal będą się nieprzystojnie kłócić, to sami sobie będziemy winni? Ja uważam, że do nas to nie dotarło i że po wyborach niewiele się zmieni.
Znów zagłosujemy za biedą, za dziurami w drogach, za zapyziałością naszych miast i wsi i za burdami w sejmie i urzędzie rady ministrów.
Tak, wiem, powinienem był pisać to już w niedzielę, na gorąco. Ale postanowiłem policzyć do 10, żeby pod wpływem emocji nie pisać. Poczekać, aż z lic zejdzie mi purpura upokorzenia. Doszedłem do 10 milionów i jeszczem pąsowy.
Kto położył już krzyżyk na Pis-ie ten, zdaje się, mocno się przeliczy. Nie, no nie odniesie raczej jakiegoś miażdżącego sukcesu, ale wróżę tej formacji znowu 25-28% preferencji. Może PO dostanie 1-2 procent więcej, ale nie ma to większego znaczenia. Nie odniesie spektakularnego zwycięstwa, a zwłaszcza nie zdobędzie ilości głosów niezbędnej do samodzielnej budowy rządu. Będzie więc musiała wejść w koalicję, a wówczas się rozpadnie. Jeśli wybierze za koalicjanta PiS – rozpadnie się, bo część działaczy nie zaakceptuje wyboru współpracy z politykami, których uważają za źródło wszelkiego zła. Jeśli wybierze LiD – też się rozpadnie, bo Rokita & company podobnego sojuszu nie zaakceptują. A szansa, by te ugrupowania, które powstaną z rozpadu PO zechciały wejść ze sobą w koalicje – będzie minimalna. Nie sądzę, żeby którakolwiek ze stron chciała wchodzić znów w koalicję z tym obrzydliwym politycznym folklorem, jakim są LPR i Samoobrona. Więc prorokuję: będą się zarzekać, kluczyć, kręcić, ale władze PO wybiorą znowu koalicję z PiS. Będzie rozpad, ale mniej traumatyczny, niż przypadku, gdyby PO wybrała LiD. A PiS na kompromisy, jak nie chciał chodzić dwa lata temu, tak nie chce i dziś. Więc pewnie POPiS nie powstanie. A jeśli powstanie - to po długich kłótniach, wyczerpujących; takich, po których jakakolwiek – nie mówię przyjazna, ale nawet poprawna współpraca - będzie niemożliwa. Nadal więc będziemy pogrążeni w chaosie, a „zbrukana” współpracą z PiS-em PO straci atut bycia dla PiS-u alternatywą… Za rok – półtora – będą nowe wybory, które też nie przyniosą polskiej scenie politycznej ani uspokojenia ani stabilizacji. Czekają nas lata politycznego chaosu. Aż dzisiejsi politycy zaczną umierać… Ja to tak prorokuję. A Państwo? Jaka Państwa zdaniem czeka nas przyszłość: ta bliższa, po wyborach z 21 października i ta dalsza, w perspektywie, powiedzmy, 10 lat?