O czym mogą marzyć posłowie w czerwcu? Jedni myślą o tropikach, inni o polskim morzu i plaży albo o górskich wędrówkach. Na Wiejskiej pachnie wakacjami - pisze "Super Express".
Nic dziwnego, przed parlamentarzystami 46 dni urlopu. Tak długiej przerwy w obradach Sejmu nie było od 1990 roku. Wybrańców narodu nie obchodzą strajki ani sprawy, które wymagają pilnego załatwienia - wytyka gazeta. To jest życie. 10 tysięcy złotych diety, tyle samo na utrzymanie biur poselskich. Do tego darmowe przejazdy, zwrot za benzynę i rozmowy telefoniczne gratis. Mało? Każdy weekend wolny, święta z rodziną i możliwość usprawiedliwionych nieobecności. No i rekordowo długi urlop. Zwykły obywatel o takim luksusie może tylko pomarzyć - pisze "SE". Wielka laba na Wiejskiej zaczyna się już 6 lipca. Do pracy posłowie wrócą dopiero 22 sierpnia. Nic bowiem nie wskazuje (a były takie zapowiedzi), by wakacyjna przerwa została skrócona. "Na razie żadna decyzja w tej sprawie nie została podjęta" - mówi nam Witold Lisicki, rzecznik marszałka Ludwika Dorna 53. A szkoda, bo przed parlamentarzystami mnóstwo pracy. W kolejce czeka np. rządowy projekt obniżki składki rentowej. Dzięki niej każdy z pracowników, w zależności od zarobków, zaoszczędziłby miesięcznie kilkadziesiąt zł. Wszystko wskazuje na to, że przed wakacjami ten projekt nie przejdzie przez sejmową maszynerię. Na swoją kolejkę czekają też ustawy podatkowe i te dotyczące ułatwień w prowadzeniu działalności gospodarczej. Zdaniem gazety, czas najwyższy także na poważną debatę w sprawie tarczy antyrakietowej. Nasi parlamentarzyści, zamiast ruszać na wakacyjne wojaże, powinni też jak najszybciej pochylić się nad przygotowaniami do EURO 2012. "Tak długa przerwa wakacyjna świadczy o tym, że posłowie odrywają się od rzeczywistości. Niedawno były konwencje programowe partii, a na nich festiwal zapowiedzi. Jak się okazuje, pustych obietnic - bo politycy wolą odpoczywać aniżeli je realizować" - mówi "SE" prof. Kazimierz Kik, politolog.
Źródło: "Super Express"