Każdy, kto próbował dojechać gdziekolwiek w te wakacje wie już, ze najłatwiej byłoby tam dotrzeć metrem (gdyby tylko taka możliwość była). Mam okazję mieszkać w Warszawie, z której całkiem łatwo dostać się do mojej rodzinnej Łodzi, a dzięki temu i do Poznania (200 kilometrów autostradą ze Strykowa). Z Poznania nad Bałtyk również ładną, spokojną, choć nie krótką, drogę znaleźć można. Tragicznie wygląda jednak sprawa na samym Półwyspie Helskim.
Wszystko przez rondo we Władysławowie. Ciekawe kiedy ktoś pomyśli by rondo to miało więcej niż jeden pas a dojazd do niego również tyle samo. Przecież to istna paranoja by od godziny 17 do 21 na półwyspie stał kilkunastokilometrowy korek. Paranoją jest też to, że nadmorskie miasteczko wygląda jak relikt z czasów PRL (mało tam się zmieniło). Dziurawe chodniki, paskudna architektura i brak jakiejkolwiek zagospodarowanej zieleni. Z drugiej strony dlaczego wymagać cudów od małego miasteczka w którym sezon turystyczny trwa trzy miesiące, jeśli w stolicy ktoś podejmuje decyzje o remoncie głównej drogi wyjazdowej nad morze i Mazury w środku wakacji i w weekend. Tak się złożyło, że musiałem tamtędy wyjeżdżać jeszcze trzy razy po powrocie z urlopu. Droga zamiast trzech pasów ruchu miała tylko jeden, kierowcy wjeżdżający i wyjeżdżający tracili godzinę na przebicie się przez kilkukilometrowy odcinek. Oczywiście, o wiele gorsze zasadzki czekają na zmęczonych mieszkańców stolicy w samym centrum i niestety nie ogranicza się to do samej ulicy Marszałkowskiej. Swoją drogą przejeżdżałem ostatnio ulicą Chałubińskiego (pan taksówkarz wybrał taką genialną drogę spod siedziby ITI do jednego z centrów handlowych na drugim końcu miasta) i jadąc zwróciłem uwagę swoją i kolegów z którymi podróżowałem na ekipę, która pracowała (??) przy remoncie torów. Młodzi leniwie popalali papierochy, a starzy (nie starsi) ledwo utrzymywali w ręku szpadle, czy inne narzędzia, którymi usiłowali coś zrobić by nam wszystkim łatwiej i wygodniej się podróżowało. Człowiek nigdzie zdążyć nie może, drogi nieprzejezdne, ale policji i fotoradarów coraz więcej. Jedno zdjęcie dla mnie też ponoć mają. Nie widziałem jeszcze, ale mówią że to ja.
W trakcie wakacyjnych podróży udało się na szczęście uniknąć jakichkolwiek „starć” z policją. Tylko jedna blokada do zdjęcia przez strażników miejskich. Trochę mało jak na wspomnienia z wakacji, ale o tym co się w trakcie nich działo już zapomniałem. Wiele wydarzyło się już po nich, więc zapomnieć miałem prawo :) Znów przez dwa dni miałem okazję oglądać jedenastolatków biegających za piłką. Znów widziałem ich niczym nieskrępowaną radość, rozpacz i łzy. To daje mnóstwo pozytywnej energii. Zwłaszcza niedziela energii dodała. Teraz można z zapałem przystąpić do pracy a przecież już niedługo znów zagra Liga Mistrzów i obejrzymy ją na antenie kanału nSport. Będzie mnóstwo piłki, mnóstwo fajnej pracy i nieprzespanych nocy.
Czego i wam życzę
Pozdro