To skandal, że ktoś próbuje zarobić na epidemii! Płyn, który podobno kosztuje 49 złotych próbuje się sprzedać za 149 złotych. I jeszcze piszą, że to promocja - zaalarmował nas czytelnik z Radomia. Po interwencji hipermarket, gdzie sprzedawano płyn, przeprosił za swoje zachowanie.
Płyn do dezynfekcji produkowany przez naftowego potentata od momentu pojawienia się na rynku budzi ogromne emocje. Początkowo oburzenie wzbudziła cena detaliczna pięciolitrowego opakowania - na stacjach można było je kupić za 95 zł. Po naciskach konsumentów cena została obniżona do 49 złotych.
“Produkcja trwa. Pierwsza partia trafiła do Agencji Rezerw Materiałowych, żeby zabezpieczyć m.in. szpitale i przychodnie, wiecie jak bardzo go potrzebują. Robimy co w naszej mocy, żeby płyn jak najszybciej trafił na nasze wszystkie stacje (a mamy ich w Polsce ok. 1800). W sprzedaży już są dostępne opakowania 5L, uruchomiliśmy kolejną linię produkcyjną z opakowaniami 1L, które trafią na stacje do końca tygodnia. Będziemy uzupełniać dostawy. Planujemy też dystrybucję przez partnerów zewnętrznych” - informował koncern dwa tygodnie temu.
W międzyczasie do fabryki w Jedliczach, gdzie wytwarzany jest płyn do dezynfekcji, przyjechał prezydent Andrzej Duda, podziękować pracownikom za sprawne przestawienie się na jego produkcję - wcześniej na tych samych liniach rozlewano płyn do spryskiwaczy samochodowych.
149 złotych w promocji
Mimo komunikatów przesyłanych przez Orlen o zwiększonej produkcji płynu, nie można było go dostać na wielu stacjach. Nie był też dostępny dla innych podmiotów, które chciały go sprzedawać za swoim pośrednictwem. Tym większe było zdziwienie pana Sebastiana, który w poniedziałek odwiedził jeden z hipermarketów w Radomiu.
- Szukałem rękawiczek, maseczek i płynu do dezynfekcji. Byłem wcześniej na kilku stacjach Orlenu, ale tam go nie było. Postanowiłem wstąpić do hipermarketu przy ul. Toruńskiej. A tam zaraz przy wejściu na palecie stoi płyn z Orlenu w pięciolitrowych baniakach po 149 złotych za opakowanie. I to jeszcze z dopiskiem "promocja" - oburza się pan Sebastian.
Na dowód przesłał redakcji tvn24.pl zdjęcie zrobione w radomskim Leclercu o godz. 15.12.
Jak to możliwe, że znalazł się w ofercie hipermarketu, w cenie trzy razy wyższej od standardowej? Rzeczniczka Orlenu nie odpowiedziała na pytania tvn24.pl, ale na swoim koncie w portalu społecznościowym zamieściła następujący komunikat: “W związku z doniesieniami dot. pojawienia się płynu do dezynfekcji rąk PKN Orlen w sprzedaży w sieciach handlowych, informujemy, że sprzedajemy nasz płyn sklepom wielkopowierzchniowym z wyraźnym zastrzeżeniem, że może być on wykorzystywany jedynie ma potrzeby własne sklepu. Każdy przypadek sprzedaży płynu PKN Orlen w sieciach wielkopowierzchniowych jest naruszeniem zapisów umowy i na każdy z nich będziemy reagować. Płyny były przeznaczone wyłącznie do zapewnienia bezpieczeństwa działania sklepów, ich klientów oraz pracowników”.
Błędna decyzja sklepu
W środę po południu na pytania o sprzedaż płynu Orlenu odpowiedział też hipermarket.
“Potwierdzamy, że w sklepie w Radomiu doszło w poniedziałek do sprzedaży płynu do dezynfekcji, który powinien być przeznaczony jedynie do użytku wewnętrznego. Wprowadzenie produktu do sprzedaży, włącznie z ustaleniem jego ceny było spowodowane błędną decyzją sklepu, który podobnie jak inne nasze placówki, jest niezależnym przedsiębiorstwem. Produkt był dostępny dla klientów przez około dwie godziny i został wycofany ze sprzedaży przez osoby zarządzające sklepem natychmiast po weryfikacji błędu. Obecnie w żadnym z naszych sklepów nie jest prowadzona sprzedaż tego produktu” - poinformowała Patrycja Sienkiewicz-Nowak, dyrektor handlowy E.Leclerc
Płyn trafił do szpitali
Do redakcji tvn24.pl napisał też Thoma Renard-Chardin, prezes spółki Radomdis Polska, która zarządza radomskim Leclerciem: “Centrala E.Leclerc zakupiła partię płynu dezynfekcyjnego dla wszystkich naszych sklepów z przeznaczeniem wyłącznie do użytku wewnętrznego (dla pracowników i klientów). Niestety, z powodu szumu informacyjnego i niewłaściwej komunikacji wewnętrznej na poziomie naszego sklepu, doszło do incydentu w postaci chwilowego wystawienia towaru na sprzedaż. Zapewniam, że nie było naszą intencją wprowadzenie do obrotu płynu po zawyżonej cenie. Mając poczucie odpowiedzialności społecznej podzieliliśmy się 600 litrami płynu z potrzebującymi radomskimi szpitalami, a reszta miała służyć naszym pracownikom i klientom. Jesteśmy w chwili obecnej wszyscy w bardzo dużym napięciu i stresie wywołanym stanem epidemii, staramy się pracować na najwyższych obrotach z zachowaniem dostępnych bezpiecznych środków i procedur, z ograniczoną liczbą pracowników, którzy są tylko ludźmi. W tych okolicznościach błąd ludzki może się po prostu zdarzyć. Ubolewamy nad zaistniałą sytuacją i bardzo wszystkich przepraszamy. Nadmieniam, że cała partia wystawiona do sprzedaży została oczywiście wycofana”.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl