Poważne kary grożą posłom PiS, którzy nie poprą samorozwiązania Sejmu - twierdzi "Rzeczpospolita". Mogą oni nawet stracić miejsce na listach wyborczych partii.
"To byłoby samobójstwo" - tak rzecznik dyscyplinarny Klubu PiS Marek Suski mówi o kolegach, którzy nie przyszliby na piątkowe głosowanie nad samorozwiązaniem Sejmu. "Posłowie mają świadomość, że w takim momencie musimy być razem, inaczej powiedzą: nie jestem z wami" - mówi.
PiS szykuje się na to głosowanie niczym na ważną bitwę - pisze gazeta. Suski porównuje nawet swoich klubowych kolegów do superzdyscyplinowanej armii. "To wojsko o najwyższym morale w tym parlamencie" - zauważa. Mimo tak wysokiej oceny członków partii, wyznaczono kary za opuszczenie głosowania. Jak dowiedziała się "Rz", za niezdyscyplinowanie grozi utrata miejsca na liście wyborczej. "to nie kara, tylko mówienie o ewentualnych konsekwencjach" - zaznacza Suski.
Roman Giertych, lider LPR, od tygodnia powtarza, że w Sejmie nie znajdzie się 307 posłów gotowych skrócić swoją kadencję. Jego zdaniem posłowie PiS, PO i SLD z tylnych ław boją się, że ponownie do Sejmu nie wejdą i dlatego w ogóle nie przyjdą na to głosowanie.
Źródło: "Rzeczpospolita"