Główny świadek ws. lekarzy z Białegostoku, którzy rzekomo mieli zabijać chorych dla organów do przeszczepów, nie podtrzymuje zeznań - twierdzi Gazeta Wyborcza. Jest to osoba, która już kiedyś przygotowała prowokację przeciwko swojemu szefowi - ujawnia pismo..
Lekarze z białostockiego szpitala klinicznego zabijali chorych, żeby pobrać ich organy do przeszczepu - napisała "Gazeta Polska".
Z ustaleń GW wynika jednak, że główny świadek nie podtrzymuje zeznań. Rewelacje o uśmiercaniu pacjentów pochodzą od Wojciecha S. lekarza, który stał za głośną akcją wręczenia łapówki przełożonemu - ustaliła "GW". O procederze uśmiercania pacjentów S. powiedział, kiedy zarzucano mu tworzenie fałszywych dowodów. - Ten wątek pojawił się w śledztwie dotyczącym "nieprawidłowości przy próbie wręczenia łapówki jednemu z białostockich lekarzy" - mówi "Gazecie" prokurator Jerzy Balicki z Krakowa. Kiedy sprawa wróciła do Białegostoku, S. historii o zabijaniu już nie powtórzył. Zasłonił się brakami w pamięci. Jego krakowskich zeznań nie potwierdził także lekarz, który miał być świadkiem uśmiercania chorych. Śledczy nieoficjalnie mówią o poważnych wątpliwościach, ale podkreślają, że wszystko muszą sprawdzić. Dlatego powołają biegłego do zbadania doniesień S.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"