Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów kwestionuje sprzedawane w sklepach zabawki zagrażające życiu dzieci, uczulające kosmetyki itp. To co po interwencji UOKiK znika z półek - pojawia się następnie na aukcjach w sieci. Prywatni sprzedający są bezkarni - pisze "Metro".
Po raz pierwszy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zbadał ponad 400 aukcji internetowych popularnego portalu Allegro.pl w poszukiwaniu niebezpiecznych produktów. Inspektorom włos na głowie się zjeżył. Wykryli kilkaset niebezpiecznych produktów, m.in. rowerki dziecięce o ostrych jak nóż krawędziach, wózki bez hamulców, ubranka posiadające łatwe do połknięcia elementy. Produkty odnalezione w sieci figurują w rejestrach towarów niebezpiecznych UOKiK (www.uokik.gov.pl). Jeśli pojawiają się w zwykłych sklepach, inspekcje nakazują wycofanie ich z obrotu, a sprawę przeciw producentowi lub importerowi mogą kierować do prokuratury - podaje dziennik. "Funkcjonariusze chodzą po sklepach i oglądają pod kątem bezpieczeństwa zabawki. Jeśli jest taka potrzeba, zabierają je do państwowego laboratorium, gdzie są poddawane dodatkowym testom. Jeśli wykryjemy nieprawidłowości, nakładamy kary" - mówi Łukasz Bystrzyński z Głównego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. W internetowej sprzedaży panuje wolna amerykanka - ocenia gazeta. Nawet jeśli pojawiają się tam niebezpieczne dla życia i zdrowia towary, urzędnicy są bezradni. Bo zwykle sprzedawcami są osoby prywatne. "Nie mamy żadnej możliwości prawnych ukarania osoby fizycznej, która wprowadza do obrotu w sieci niebezpieczne produkty" - rozkłada ręce Kamila Kurowska z UOKiK. "Żeby się ustrzec przed groźną zabawką, warto korzystać z polskich i unijnych rejestrów towarów niebezpiecznych. Ich adresy internetowe dostępne są na stronie naszego urzędu" - podpowiada. Co gorsza nieuczciwi sprzedawcy wprowadzają też klientów w błąd. Z premedytacją wypisują na stronie, że podobieństwo do towaru, który znajduje się w rejestrze produktów niebezpiecznych jest czysto przypadkowe. Ale na ujarzmienie tego procederu też nie ma przepisów. Bezradne są nawet same portale aukcyjne, choć bardzo chcą dbać o bezpieczeństwo kupujących.
Źródło: "Metro"