"Wiadomości zaczynamy od zderzenia dwóch tramwajów. Dwadzieścia osób zostało rannych, w tym jedna - motorniczy - ciężko, gdy podczas porannego szczytu dwa tramwaje zderzyły się w centrum Melbourne. Przenosimy się na miejsce, jest tam nasz reporter. Jakie są najnowsze hipotezy na temat przyczyn wypadku?" Takim to absolutnym breaking-news-top-story żyły wczoraj przez cały dzień australijskie media. O, kraju spokojny, kraju wesoły! Co ty wiesz o prawdziwych breaking-top-stories.
Zderzenie dwóch tramwajów? Bez ofiar? W Polsce po dwóch godzinach news pewnie by umarł i odżył w lokalnej prasie. Ale nie tu. Tu jest to wydarzenie dnia. A dlaczego? Bo tu politycy rzadko dostarczają tematów, więc i media są nieco bliżej codziennej ulicy. Dziś jednak stacja informacyjna SkyNews od rana grzeje polityką. W Australii w tym roku wybory i właśnie trwa kampania. Ukazał się nowy sondaż, a w nim rządzący od 11 (!) lat premier z partii liberalnej wyraźnie przegrywa z partią pracy. Szykuje się więc zmiana rządu, przez co kampania zdecydowanie się zaostrza. Haki? Dziadek z Iwo Jimy ale w niewłaściwych okopach? Teczki z opisem związków z maoistami w młodości? Nie? to może chociaż sprytne podbieranie żony kandydata na premiera, albo konferencja, na której opozycja - bez względu na stan faktyczny - poatakuje trochę rząd? Nie. Nie? No to czym oni tu walczą w kampanii? Na stole kampanijnego siłowania się leży w tym roku ekologia. Premier Howard zapowiada, że do 2020 roku wyraźnie ma wzrosnąć udział energii ze źródeł odnawialnych i przedstawia odpowiedni projekt ustawy. - Co za pomysł! - wściekle atakuje opozycja i w niezwykle brutalny, niebywały wręcz sposób wytyka premierowi: "Szanowny Panie Premierze, my taką ustawę napisalibyśmy już dawno, a nie gdybali o tym w trakcie kampanii wyborczej!" i kolejny procent rozentuzjazmowanych wyborców przechodzi na stronę labourzystów. Ależ to emocjonujące. Co gorsza, po tej agresji politycznej w dalszej części wiadomości stacja SkyNews przedstawia kolejny breaking-news: "Czwarty przypadek grypy wśród koni na wyścigach w Queensland! Co dalej z rozgrywkami?!" - dramat sięga szczytu, wyłączam telewizor. Zajrzę do internetu. Wu-wu-wu-onet-pe-el. "Premier: Jak wygra opozycja, będziemy mieli kolejny 13 grudnia!!!". Uff. Nareszcie odrobina prawdziwej kampanii wyborczej a nie jakieś tam dżentelmeńskie pitu-pitu. Ale żeby nie było, że tu nie ma tradycyjnej kampanii - jest i to nawet tradycyjna aż do przesady. Na załączonym zdjęciu młodzieniec przed budynkiem parlamentu w Sydney wciska kiełbasę wyborczą w postaci tostów z serkiem. Kto wie, może wyborca jest wegetarianinem a dogodzić chcemy wszystkim.