Maryla Rodowicz przekonywała dziś w Poranku tvn24, aby hymnem Euro 2012 zrobić "Hej Sokoły". Całkowicie się zgadzam. Pieśń internacjonalistyczna, bez podtekstów politycznych i historycznych, o Ukrainie - ale po polsku i w dodatku powszechnie znana.
Pani Maryla użyła też argumentu, że Sokoły są znakomite do śpiewania na stadionie - jedna trybuna krzyczy "Hej!", druga odpowiada "Hej!" i potem wszyscy razem. Oczywiście - znacznie lepsze to, niż dialog usłyszany przeze mnie ostatnio na derbach Łodzi: "Widzew! Co? Ty k....o!" Taki to rym nasi kibole wymyślili. Wracając jednak do naszych baranów, czyli sokołów - pieśń ma ogromny walor. Nawet najbardziej niezdolny muzycznie futbolowy wokalista potrafi ją zaśpiewać - a przynajmniej jej fragment, ten z głośnym hejowaniem. I jeszcze jeden argument. Sokoły świetnie się śpiewa na trzeźwo, a jeszcze lepiej - po przepłukaniu gardła, co w przypadku kibiców nie jest bez znaczenia. Proponuję letnią wycieczkę na działkę - idę o zakład, że w lipcu w środku nocy w dowolnym miejscu letniskowym da się usłyszeć mniej lub bardziej głośne "omijajcie góry, lasy, doły" - czego zresztą sami śpiewacy nie biorą zwykle do serca i lądują na ziemi w stylu bynajmniej nie sokolim.
Obawiam się jednak, że znajdą się tacy, co w swoim mniemaniu na muzyce popularnej znają się lepiej niż megaartystka Maryla i wpadną na pomysł, aby hymn zrobić w modnym ostatnio stylu pop-oratorium. Dzieło napisze największy polski kompozytor okładek czasopism kobiecych, zaśpiewa artystka o dużym doświadczeniu w wykonywaniu hymnów na stadionach a na hasło "I wszyscy razem!" wszyscy razem będziemy się wstydzić.