To ja się staram, dwoję i troję, żeby wyprodukować supermateriał o promocji Warszawy, a widzowie co widzą? Gumofilce. No ale w sumie wcale się nie dziwię. Po to pan operator zrobił zbliżenie na specjalistyczne obuwie redaktora wizytującego budowę metra, aby potem o tym mówiono.
Życie reportera potrafi zaskakiwać. I całe szczęście. Przychodzi człowiek rano do pracy, elegancko ubrany w garnitur, krawacik i pantofle - a tu przychodzi mu robić relację z budowy. Już nieraz tak miałem, ale dopiero wczoraj wpadłem na pomysł, aby może swój elegancki strój roboczy wzbogacić o nieco mniej eleganckie, ale również robocze obuwie. Człowiek uczy się przecież na błędach. Kiedy jakieś dwa lata temu jesienią przygotowywaliśmy materiał o VAT w budownictwie, pojechałem na budowę osiedla w Warszawie. Jakoś nie przewidziałem, że na budowie nie ma jeszcze ulic ani chodników, jest za to skomplikowany szlak drewnianych dech zatopionych w błocie. Zejście ze szlaku kończy się zatopieniem własnej nogi. W błocie. A ja w pantoflach. Czarnych. Tym razem jednak, skoro padło hasło "budowa metra", padł też odzew "kupowanie gumiaków". Pojechaliśmy więc do sklepu z obuwiem sieci CCC, ale tam Cena może i Czyni Cuda, ale limit cudów wyczerpuje się na kozaczkach. Kaloszy już nie ma. W celu nabycia obuwia z gumy, należy się udać do sklepu z odzieżą roboczą. Tam miły sprzedawca doradzi, że w listopadzie lepiej jednak obuć się w wygodne i ocieplane gumofilce niż w wiatrem podszyte gumowe kalosze. Tak też zrobiłem i już godzinę później z nieukrywaną radością taplałem nogami w budowlanym błocie, co uwiecznił pan operator i wieczorem poszło na antenę. Późną nocą leżę sobie na sofie i oglądam wieczorny program Piotra Jaconia w tvn24. Na koniec puszcza moje dzieło, po czym stwierdza: "bardzo ma redaktor eleganckie gumofilce". Nie wytrzymałem i mu napisałem smsa. "Sam Pan jesteś Gumofilec!"